M. stwierdził, że kieca ciemna, a powinna być jasna.
Dodał na pocieszenie tylko tyle, że całe szczęście, że w spodniach nie wyskoczyłam.
Na chłopa jednak biorę poprawkę, bo gdybym każde Jego słowo traktowała poważnie, panowie z długimi rękawkami już dawno zainteresowaliby się moją skromną osobą..
Chciałam ejszcze tylko nadmienić, iż przyszła dzisiaj lista zakupów od pani kucharki i ja już nie wiem..
Ma ktoś jaki tir na zbyciu?
Tyle tego, że przytkało nawet mnie.
Mnie natomiast przytkać ciężko, bo ja na każdą okazję mam swoje własne zdanie.
Sprawa wygląda tak:
-zapomniałam o makijażystce i w końcu do niej nie polazłam
-wymyśliłam sobie problem koloru włosów i żyję teraz tylko tym - wstępnie bowiem miałam się pasemkować przed ślubem, ale coś czuję, że sobie tylko o ton jaśniejszy kasztan w salonie na łepetynkę rąbnę.
-czekam na poduszkę do obrączek
-mamy ochotę powalcować trochę pod czujnym okiem p. Kasi z Gryfu - jesteśmy na etapie rozmów wstępnych, czyli podobnie jak reszta - wszystko leży, kwiczy i czeka aż oprzytomnieję i zacznę się brać za robotę
Poza tym to mam ochotę się na słońcu powygrzewać, a póki co to mi jaskółki za oknem latają, a na drugim piętrze mieszkam, co oznacza, że zamiast kapieli słonecznych, zaznam opadów deszczu na me roztargnięte oblicze..