Prawdą jest, że bardzo trudno jest znaleźć jakiś kurs, który odbywał by się w weekend. Poza Bazyliką oczywiście. Nawet byłam zła w pewnym momencie, bo ostatecznie nie każdy pracuję w tygodniu od 7 do 15. Udało nam się załatwić rzutem na taśmę kurs w kościele na Bartodziejach, a to tylko dlatego, że zwolniło się miejsce po jednej z par, która się nie zjawiła. I idziemy w niedzielę na pierwsze spotkanie, które w sumie jest drugim. Ale można mieć dwie nieobecności. Gdyby nie ta wersja, to by było ciężko coś dla siebie znaleźć. A chcę podejść do sprawy uczciwie.