Ehh znam to....ja jeszcze usłyszałam, że jak ich nie chcemy, to oni zapłacą (!!!). Tzn.nie ja usłyszałam, bo mi nawet tego nie powiedzieli, tylko D.miał do słuchania.
Powiedziałam zatem, że nie chodzi o pieniądze, gdybym chciała wesele na 100 osób, to bym je zrobiła, ale po co mi wesele, na którym nie znam 3/4 gości??!! Nie chodziło o kasę tylko o to, że ja po prostu ich NIE CHCĘ na WŁASNYM weselu.
Teście już mieli swoje, mogli prosić kogo mieli ochotę.
Jak można się tak wpieprzać.
No, ale u nich w rodzinie wesele na 100, a najlepiej 200 osób to norma.
Tylko, po co Ja chcę najbliższych i tych, których rzeczywiście CHCĘ, a nie wszystkich, bo "co rodzina powie".
Nic nie powie. Każdy rozumie, ze to decyzja Młodych, kogo zapraszają. Czasy komuny odeszła w siną dal.
Rodzice mogli się mieszać, jak dokładali się do organizacji. Tak to im wara. Sami są gośćmi.