U mnie w planie również nie było uwzględnione jedzenie

Dopiero na weselu zjadłam pół ziemniaczka ,bo więcej mi prze gardło nie przeszło
Mgiełka...ja należę do osób nie dających sobie w kaszę dmuchać,ale uwierz mi....w tamtym momencie byłam tak zszokowana ,że zaniemówiłam

W samochodzie oczywiście "burza mózgu"
Pojechałam do rodziców ,wiedziałam ,że moja mama ma bazę pod makijaż ,więc od niej pożyczę.
Wpadłam do rodziców,nie umalowana ,czerwona ze złości,więc wszyscy w szoku co się stało.
Ledwo wydusiłam z siebie ,że nie przyjęły mnie na makijaż. Wzięłam bazę i do nas do domu ,bo mam tam wszystkie kosmetyki.
U nas był D. z naszym kierowcą ...ja wpadam zaryczana....czerwona...ledwo co mogłam się uspokoić.
Potem policzyłam do 10 i wzięłam się za robotę.
Jak wszystkim na weselu opowiadałam moją historię to nie mogli uwierzyć. No i i nie wierzyli ,że umalowałam się sama

Ostatecznie cieszyłam się ,że tak wyszło ,bo nie byłam zbytnio zadowolona z ich próbnego makijażu...

Zamiast we fiolecie ,to był w brązie...i w ogóle...jakoś mało wytrzymały był.
Nie uśmiechało mi się iść do nich ,ale stwierdziłam ,że zachowam się fair i skoro zajęłam sobie termin to ich nie wystawię,przeboleję...

Nooo...to one nie zachowały się fair i mnie wystawiły!
Wkurzyłam się tylko ,bo jak bym była na to gotowa to bym przygotowała jakieś lepsze kosmetyki,lepszej jakości...dobrała sobie odpowiedni podkład. A tak....musiałam tworzyć z tego co miałam...
Ale makijaż wytrzymał do samego rana,aż szkoda było mi go zmywać przed pójściem spać!