aneta_81, troszkę zazdroszczę ale pocieszam się, że ja ide na urlop za 3 tygodnie

i co prawda będzie to typowo roboczy urlop - w tym czasie bedziemy ocieplać dom ale zawsze trochę odetchne od pracy
Liczę na foty z Waszego pobytu i życzę śniegu

pod nartami i słońca

nad głowami

tak aby urlop się udał

Wiecie miałam w piątek niezwykłego gościa

żałuje tylko, że nie miałam aparatu

(pożyczyłam tacie) bo na prawdę trudno jest uwierzyć
Siedzę sobie w naszym salonie, w kominku pali się ogień a ja oglądam TV, nagle cos mi mignęło - myślę sobie ma jakies przywidzenia ale skoro "coś" widziałam to, to "coś" siedzi za głośnikiem. Gapię się w głośnik...po chwili zza głośnika wybiega maleńska polna myszka (doslownie maluszek taki - wielkości małego palca u ręki), pobiegła za drugi głośnik a zza niego do kominka. Zaglądam więc tam i patrzę a ona oparta łapką o kominek patrzy na mnie tymi maleńkimi czarnymi oczkami.
I co teraz - myślę sobie, co zrobić?
Wyszłam i wołam małża (był w kotłowni), mówię, że za kominiek siedzi myszka i się grzeje

. Facet pomyślał i od razu, zeby usunąć szkodnika - ja jej nie zabiję - mówię obrażona, lepiej chodź i ją zobacz ale cicho bo się wystraszy

. Idziemy, zaglądamy a ona siedzi i patrzy na nas - to ją złap do kartonika - mówi małż, oczywiście próba była ale nietrafiona
Mysz pobiegła i wlazła na grzejnik, my za nią - małż wali w grzejnik ile sił, ja zaglądam. Mysz bliska zawału siedzi, my czekamy ale nie za długo bo jednak zeszła i pędem do kuchni, na terakocie wpadła w mały poślizg i zniknęła. Odsunęliśmy lodówkę ale jej tam nie było, padliśmy na podloge i szukamy - jeeest, wlazła szparą przy rurze do zlewozmywaka

- szpara została zatkana

ale musiałam Wam opowiedzieć, szkoda tylko, że aparatu nie miałam - byaby super fota.
Aaaa, już po wszystkim mówię do małża - co z Ciebie za facet ? Ja powinnam tutaj na stół wleźc i histeryzować a nie dziką mysz do pudełka łapać
- I teraz na to wpadłaś? - tyle mi odpowiedział
