Bosche jaka jestem wsciekła.

Już wylałam morze łez z tych nerwów.
Dzwonię dzisiaj do mojej kucharki, żeby się z nią umówić, bo musimy dogadać jeszcze parę rzeczy i zeby odebrac listę z zakupami. A kucharka mi mówi, że ona nam tego wesela nie zorganizuje,

bo dostała teraz pracę i musiała ją przyjąć, bo jej został rok do emerytury i nie miała innego wyjścia. Natomist wszystko przekazała swojej bardzo doberej koleżance i że to tak koleżenka teraz wszystkim się zajmie.
Z tego co mówiła to wszystkie swoje zlecenia jej przekazała łącznie z zaliczkami.
I powiedziała, żebysmy się nie martwili, bo ta jej kumpela już od 20 lat organizuje wesela i umie świetnie gotować.
Ja jestem cała w nerwach, bo niby skąd ja mogę wiedzieć czy ona dobrze gotuje.
Ta kucharka, którą my mielismy mieć była już sprawdzona, a poza tym to wszyscy na tej naszej sali nam ją bardzo polecali.
Jestem też zła czemu ta kucharka nie zadzwoniła do nas wcześniej...już w marcu dostała tą pracę. A dziś jest maj.
Dzwoniliśmy też już do tej naszej nowej kucharki (tej koleżanki) i powiedziała, że wszystko ma przekazane i że się wszystkim zajmie.
Moja Mama stwierdziła, że z rozmowy wynikało, że to jakaś konkretna babka. Ale ja już sama nie wiem.
W poniedziałek mamy do niej jechać.