Co najwyżej spadnie mu poziom żelaza i ferrytyny.
Pewnie Cię to nie pocieszy, ale Wiktor ma podobne menu...
Rano owsianka, potem placki bananowe lub tosty w jajku. Obiad to masakra - ziemniaków już nie je, mięso podziubie. Wchodzi ryż i makaron ale często bez sosu

Kotlecik nie...
Kolacja to tost z serem lub sadzone na toście z dziurką.
Z miesiąca na miesiąc jest gorzej. Żadnych warzyw prócz groszku i cieciorki. Owoce to jabłko i banan. Zupy to rosół, pomidorowa i kremy, ale to nie zawsze.
Gdy jemy małosolne to on ucieka z krzykiem do innego pokoju. Lodówkę otwiera z zamkniętym nosem. Jest okropnie wrażliwy na intensywne zapachy, nowe potrawy itp.
Za tydzień idziemy do poradni. Serio jest masakra. Nie, nie wyolbrzymiam, coś z nim jest nie tak.
To wielki problem iść z nim gdziekolwiek w gości na obiad, a gotowanie w domu to też udręka...
Gosia, czy u Kubusia nie zauważyłaś podobnych objawów?
Dziś zrobiłam mu curry z kurczakiem i groszkiem. Zobaczymy czy zje.