My z kolei dość szybko zaczęliśmy rehabilitację po wizycie u lekarza - chyba jeszcze w tym samym tygodniu. A po dwóch czy trzech wizytach, jak się zwolniło miejsce, to wskoczyliśmy na drugą wizytę i chodziliśmy 2 razy w tygodniu.
Mi osobiście rehabilitacja na gołe ciałko odpowiadała, jakieś takie przekonanie mam (może absurdalne

) że jest hmm... dokładniejsza? Szczególnie przy elementach Vojty. Chociaż w domu ćwiczyliśmy w bodziaku (Vojty sama nie robiłam).
A co do płaczu - Tymek nie lubił rehabilitacji ani badania przez lekarza

Płakał potwornie, szczególnie przy Vojcie, ale rehabilitantka jakoś mi to za każdym razem tłumaczyła i uspokajała, że przetrwaliśmy

Polubił reh., gdy zaczął sobie lepiej radzić, tj. po około miesiącu, choć Vojta dalej znienawidzony przeze mnie i Młodego

Na szczęście z tej metody można było szybko u nas zrezygnować (bo reh. odbywała się mieszanymi metodami).