Myślę, że to nie ma co się spierać kto ma lepiej czy gorzej. Ja miałam możliwośc bycia z dzieckiem przez pierwszy rok jego życia. Jestem wdzięczna swojemu naczelnikowi za takie udogodnienia. Zawsze chaiłam byc przynajmniej ten pierwszy rok z dzieckiem .Patrzeć na jego rozwój i cieszyć się tym. Wiem, że drugi raz może mnie to nie spotkać. Ale wiem, że nie wszyscy maja takie możliwości i nie wszyscy takiego życia chcą. Od stycznia wracam do pracy. Bardzo się cieszę, bo strasznie brakuje mi kontaktu z ludźmi. Będę mniej miała czasu dla swojego dziecka, ale będę się starała jakoś to godzić. Teraz skupiam się głównie nad tym, by oddać go pod opiekę w dobre ręce jakiejś zaufanej niani. Są momenty bardzo trudne, jest zmęczenie fizyczne i psychiczne. Czasem mam dość, ale potem się to zmienia. Normalne.
Oponko
Twój mąż na pewno bardzo się cieszy, że możesz mu pomagać i na pewno jest Ci wdzięczny. Na tym polega tez małżeństwo, by pomagać gdy drugie nie może. Wtedy też chyba najmocniej się poznajemy, a poczucie wsparcia pozostaje chyba na zawsze. Ja nigdy nie zapomnę ogromnego wsparcia jakie dał mi mąż jak urodziłam i byłam już z małym w domu. Dopadł mnie baby blues i on wtedy trzymał pion jak tylko potrafił. Kilka miesięcy później jak siadł mi kręgosłup, widziałam jak walczył o szybki kontakt z lekarzem, jak zależało mu żeby mi pomóc. Nigdy mu tego nie zapomnę. Na co dzień to ja jestem 95% czasu z dzieckiem. Dajemy radę.
Myślę, że nikt nie chciał się tu licytować. Po prostu każda z nas ma czasem chęć się wyżalić i wyrzucić coś co siedzi na wątrobie. Teraz niekiedy jest ciężko, ale czas dorastania dziecka szybko mija i pewnie kiedyś zatęsknimy za tymi naszymi przytulalskimi szkrabami.