Ewa, będziemy dom budować. Tylko papierologia tak się przeciąga, że coraz bardziej nieśmiało obstawiam kolejne terminy przeprowadzki. Bo poczatkowy plan to był taki, że zamieszkamy tej jesieni, atu wyjdzie na to, że tej jesieni to dopiero zaczniemy budowę.

W każdym razie modlę się żeby zacząć jak najszybciej, bo teraz niby mamy odrębne mieszkanie ze swoim wejściem, ale wspólne z teściami podwórko i ogród... No może bez komentarza.

I żeby nie było, to pamiętam o tym przepisie na Shreka dla Ciebie, ale mama zabrała przepis ze sobą i wezmę go od niej dopiero jutro, gdy u niej będę.

A dziś mieliśmy sesję zdjęciową Juliankowo-Cypriankową. Niestety Julianka zaprezentowała taki bunt dwulatka, że myślałam, że ją uduszę.

Niby trochę tych zdjęć dało się zrobić, a le na pewno nie było to to co być powinno. Z Cypriankiem mieliśmy mniej problemów niż z Julianką. Non sto się darła, wszystko było na nie, w ogóle nie chciała współpracować, żadnej kreacji nie chciał założyć i w żadnym przypadku nie chciała stanąć tam gdzie powinna.

Zobaczymy co z tej sesji wyjdzie.
A od poniedziałku intensywnie korzystam z mojego bożonarodzeniowego prezentu:

Świetna sprawa. Wybrałam sobie osobistego trenera, 9-tygodniowy program ćwiczeń i ćwiczę codziennie. Pot się leje ze mnie litrami a zakwasy wczoraj miałam takie, że ledwo chodziłam, dziś na szczęście jest już lepiej. Mam nadzieję w końcu poprawić moją kondycję i zrzucić co nieco (mam nadzieję, że to będzie większe co nieco). Ćwiczenia takie same jak na aerobiku, a nie muszę ruszać się z domu żeby poćwiczyć.
