Cześć dziewczyny!
Dziękuję za kciuki i wszystkie ciepłe słowa.
Dalej jestem w szpitalu i póki co nie zamierza się na żadne zmiany

Mam zaawansowane stadium tarczycy, wszystkie wyniki pięciokrotnie przekroczone.
Codziennie wyje do poduszki, nie potrafię zaakceptować faktu, że muszę tu być

Na oddziale same stare dziady i ja

Gęby nie ma do kogo otworzyć
Jutro mam przymiarkę sukni, na własne życzenie wychodzę na kilka godzin.
Lekarz prowadzący nie chciał się zgodzić twierdząc, że nie będzie miał mnie na sumieniu, ale zaniosłam pismo ordynatorce i się zgodziła.
M. przyjeżdża do mnie 3 razy dziennie, ale i tak jak wychodzi ryczę.
Z tego wszystkiego kupił mi nawet internet na kartę.
Rodzice, siostra, przyjaciółka też są codziennie. Jednak każdy przychodzi na godzinę, dwie a ja zostaję sama

Gdybym chociaż znała datę wyjścia...

A dopóki nie poprawią się wyniki zapowiada się na zapuszczenie korzeni...

I to tyle...