@mkaSpecjalnie dla Ciebie

.

No, ale żeby nie było, że jestem jakiś złośliwy i się wyśmiewam czy coś - ta fotka to tak dla żartu, nie mogłem się powstrzymać. Zaraz pewnie zbiorę baty od żony za głupie żarty. W każdym bądź razie na tym zdjęciu brzuszek wygląda na znacznie większy niż w rzeczywistości. Zobaczymy jak to się będzie zmieniać. Mam ambitny plan dość częstego fotografowania legowiska naszego Fasola, ale czy się uda to się okaże.
Za jakiś czas na pewno pojawi się kolejna fotka.
Tak na marginesie.
Z pamiętnika męża ciężarnej żony - część 1Dziś była dość ciekawa akcja humorkowo, nerwowo wybuchowa. Ciężko stwierdzić czy to bardziej z powodu bycia przy nadziei czy po prostu charakterek żony. Pewnie wsio się zmieszało. Ale jakoś wsio się załagodziło i teraz idziemy oglądać filmek.
Ale co się musiałem na słuchać, na odkurzać kurz za łóżkiem i przy komputerze. No i posprzątać papiery na drukarce...
Co, jak co ale i tak nic nie przebije akcji sprzed kilku tygodni.
Pewnego spokojnego wieczoru (tak się przynajmniej zapowiadał) pojechałem na próbę. Żona miała albo wolne, albo w pracy miała ranną zmianę. Nie pamiętam, w każdym razie pojechałem na próbę, a Zupcia została w domu.
[Kilka godzin wcześniej]
Kochanie mogę jechać na próbę?
-Tak jedź.
Ok dzięki, a nie bedzie Ci smutno samej?
-Nie, możesz jechać tylko wróć szybko.
Dobrze.Mniej więcej coś w ten mankiet, jeżeli chodzi o rozmowę w celu uświadomienia, że wieczorem idę na próbę.
Gramy z kumplem i nagle dzwoni Jego telefon. Podaję mu go i kontem oka widzę, że dzwoni żona (moja, nie jego - jeszcze nie ma). No to szybkie spojrzenie na mój telefon... ooo, są nieodebrane połączenia. Będzie jazda. Kolega podaje mi telefon:
-No i gdzie jesteś!!!, ile jeszcze będziesz grał!!!. Zobacz, która już godzina!!!...[Jakieś -jeszcze uwagi]... Kup mi wracając bar sałatkowy!!!
Nie mając zbytnio innego wyjścia zakończyliśmy próbę i zebraliśmy się w drogę powrotną. Zajechałem po drodze po jedzonko dla Zupci. Kolega stwierdził, że żona ma już zachcianki. Zajechał ze mną pod dom pomóc wnieść sprzęt, wchodzimy:
-Cześć Kochanie. Oooo , bar sałatkowy. Dziękuję Skarbie. (a wszystko z uśmiechem i miłością)
Wychodzę odstawić samochód na parking, a kumpel:
-A jak tam huśtawki nastroju?
Na co grzecznie odpowiadam - właśnie byłeś świadkiem.
-Aaaa, faktycznie. Pośmialiśmy się trochę, a ja wróciłem do domku i spędziłem miły wieczór z moją zakręconą żoną w ciąży.
No to tyle na obecną chwilę z takich ciekawszych akcji żonkowo mężowych w tym jakże ekscytującym okresie czasu, kiedy kobieta jest w ciąży.
P.S.
mka mam nadzieję, że się nie obrazisz za tą fotkę

. W razie czego wal na priva do Zupci, Ona Ci wytłumaczy mój egzotyczny humor.