Miałam się nie wypowiadać na ten temat, ale się wypowiem. Mi również nie pozwolono zostać chrzestną dlatego, że mieszkam ze swoim narzeczonym. Również byłam bardzo zła i załamana. Ale takie są zasady kościoła nie ma co z tym walczyć, bo to jest walka z wiatrakami. Jeśli chodzi o spowiedź, że jest tylko jedna przed samym ślubem dla osób, które ze sobą mieszkają to jest to najzupełniej normalne, nie widzę powodu do oburzania się. Może gdybyście się zastanowiły dlaczego tak jest, to byście zrozumiały,a nie tu się zaraz oburzacie, że Wam się czegoś odmawia. Ja nie mówię, że z tym zgadzam, ale to rozumiem. Wybacz ejotek to co teraz napiszę, ale dla mnie obłudą jest nieprzyznanie się księdzu, że mieszkacie razem. Naprawdę myślisz, że jak nie powiesz księdzu to Boga oszukasz? A jak nie wierzysz w Boga to po co Ci ten ślub kościelny.
Dziewczyny, nie Wy pierwsze, nie ostatnie, które mieszkacie z mężczyzną przed ślubem. Pamiętajcie, że to nie ksiądz "robi Wam problemy". Takie są po prostu zasady. Najlepszy jest tu przykład narzeczonego Krysi, który ostatecznie może być tym chrzestnym. Ja też w końcu chrzestną zostałam. Nie chcę, żebyście pomyślały o mnie, że się święta znalazła, bo ja jestem w takiej samej sytuacji jak Wy.