U mnie to samo, zadeklarowane do 16.30, odbieram do 15.
Wkurzyłam się. W pon zatrzymałam profilaktycznie Adriana, bo coś rano miał suchy kaszel, ale cały dzień i kolejną noc nic się nie działo, więc wczoraj poszedł. Czekając na odbiór porozmawiałam z jedną mamą, mówiła, że ciekawe jak jej syn wytrzymał, bo chory. Jak zobaczyłam to biedne dziecko to aż się przeraziłam, co też jej powiedziałam, wyglądało jak zombi, powiedziała, że dziś już nie puści. Ja niestety Adriana też nie puściłam, bo całą noc się budził z płaczem, kaszlem, katarem, bólem gardła i ucha... Rozmawiałam z jeszcze jedną mamą, nasze dzieci we trójkę się trzymają, jej syna też rozłożyło przez noc. Idziemy zaraz do lekarza.
I co, 3 miesiące bez najmniejszego kataru. Od miesiąca bierze znów polivakcynę, dostaje wit c i probiotyk, herbatę z miodemi imbirem, przez wakacje znów był tylko na naszej zdrowej kuchni... Na nic to w zderzeniu z przedszkolnymi wirusami.