Nie wiem czy pisałam Wam wcześniej, że mieliśmy zmienić samochód? Po krótce opowiem: mieliśmy kupić samochód od takiego instalatora co przychodzi do R. do ich sklepu. No i generalnie wszystko już dogadane, samochód z 2007 roku czyli generalnie nówka. Ale ostatnio zaczął trochę nas zwodzić, cały czas powtarzał, że jutro, jutro że znów jutro i tak kilka dni. Wczoraj wkońcu R. i kolega w pracy się wkurzyli bo podejrzewali, że samochód jest u mechanika no i co się okazało? Faktycznie, samochód jest w naprawie, ale nie w jakimś autoryzowanym serwisie, nie w jakimś dobrym warsztacie gdzie wpiszą wszystkie naprawy i wymienione części w jakąś kartę i dadzą na to gwarancję - o nie, był w jakimś garażowym warsztacie... Gościu chciał nas oszukać, że niby wszystko ok, a jak gadali z tym mechanikiem to ten gościu chciał wszystko zrobić najniższym kosztem (a było coś z silnikiem) a jakby następnym razem coś się zepsuło to koszt silnika prawie połowa wartości samochodu razem z innymi kosztami...
Normalnie ludzie to są bezczelni... Gościu często przychodzi do nich do pracy, ja nie wiem jak ludzie mogą przy tym spokojnie spać...
Tego samochodu oczywiście nie bierzemy, ale mamy problem bo na nasz samochód mamy kupca i od jutra jesteśmy bez samochodu...
Normalnie zajeb****
Ale generalnie pewnie nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło - mam nadzieję, że szybko znajdziemy jakiś dobry samochód bo bez samochodu to jak bez ręki. Jeszcze ja jak ja, ale R. samochód musi mieć...
Ciekawa jestem jak my teraz będziemy jeździć np do szkoły rodzenia... coś trzeba będzie wykombinować...
Ja już na gościa rzuciłam urok o skiśniętym fiutku i bólu kręgosłupa i od razu mi lepiej
