Witam poniedziałkowo

Co u mnie po weekendzie?? A no dużo ciekawych rzeczy

Tzn może nie ciekawych ale jako takich w normie

W sobotę jak R. wrócił z pracy to jeszcze trochę posmuciliśmy się z tęsknoty za naszym Punciakiem, ale już się z tym pogodziliśmy - wyjścia nie mieliśmy.
Dobra wiadomość: MAMY SAMOCHÓD! Tzn pożyczony, ale niezgadniecie... Już Wam opowiadam, po tym incydencie z moją siostrą mój mąż już nie chciał do nikogo dzwonić i się prosić i w sobotę przyszedł do niego do pracy jego kuzyn - ten co z żoną się wprowadzili na osiedle obok nas (mają 2 samochody) i on wiedział, że my sprzedajemy naszego Punciaka i mój mąż opowiedział wszystko co i jak wyszło z tym naszym samochodem co mieliśmy mieć, a tamtem mówi, że oni mogą nam pożyczyć swój samochód Szybko podzwonił i sobie pożyczył od kolegi a my jeździmy ich samochodzikiem. Sam to zaproponował, normalnie fajnie, nie? Jeszcze są dobrzy ludzie

Do tego R. chyba zaczyna chorować, bo ma stan podgorączkowy 37,4 i w tych okolicach, gardło go boli, głowa boli i łamie w kościach... Super, pewnie niedługo ja się zarażę od niego - znów... Wczoraj już mnie bolało czoło, a dziś jakby trochę kataru doszło... Dziś nigdzie się nie ruszam, grzeję pupsko bo jutro ruszamy do szkoły rodzenia

No i z racji R. nie pojechaliśmy wczoraj na cmentarz, za to pojechaliśmy do teściowej na obiad
A z bardziej ciążowych wieści to zauważyłam, że od kilku dni chodzę jak pingwinek - kiwam się na boki (nie zawsze), ale strasznie śmiać mi się z tego chce
