Witam serdecznie środowo;-)))no widzę,że literki już wróciły na swoje miejsce i mogę pisać po ludzku;-))))....Rany wiecie,że u Nas było dziś tak cieplucho,że mój A. do przyszedł mnie odwiedzić do pracy w samej bluzie????super po prostu, w końcu niepada i można zdjąć kurtki zimowe i przerzucić się na coś lżejszego.....jacie jeszcze chwila i rozkwitną żonkilki-uwielbiam je;-)))a tu jest ich mnóstwo....
.... noi przyszedł czas na ciąg dalszy naszej historyjki....
Już podczas rozmów z moim A. na gg palnęłam którgoś dnia,że super by było,jakby to dziewczyna buchła na kolanka przed facetem;-)))śmieliśmy się z tego i zastanawialiśmy sie jaka byłaby reakcja A. jakbym przyjechała do niego któregoś dnia i sie mu oświadczył

ciekawe kto pierwszy by pacnął o ziemię?

noi byliśmy umówieni,że A. ma czekać aż ja sie w końcu zdecyduję i poproszę go o rękę,że nasz związek bedzie poprostu jeden na 100 ,co ja mówię na 1000 par;-)))Kiedy powiedziałam znajomym(oczywiście w żartach),że to ja kiedyś w przyszłości jak juz będziemy pewni i zdecydowani na bycie ze sobą FOREVER pacnę na kolanka,zaczęły się zakłady...jedni stwierdzili,że jestem do tego zdolna,inni że sie nieodważę;-)noi na tym stanęło....
Ponieważ ja mam bardzo napięty czas w pracy przed świętami,przygotowania do nich zaczęliśmy w zeszłym roku dosyć wcześnie...powoli zaczęliśmy świąteczne porządki,gotowanko, przystrojenie mieszkanka.to miały być Nasze pierwsze wspólne święta(2008) i miały być wyjątkowe,ubraliśmy więc swoją pierwszą,żywą choinkę...Zdecydowaliśmy się (w sumie to A. podjął decyzję),ze chcemy ten czas spędzić sami,dopiero po kolacji mieliśmy iść z opłatkiem do znajomych...Ja w Wigilię szłam do pracy,wróciłam o 18 ,szybciutko się wykapałam i przebrałam,wszystko juz było gotowe,stało na stole,piękny zapach,żywa,świecąca choinka,pierwsze życzonka świąteczne,pyszne jedzonko,prezenty...odpakowalismy swoje podarunki ,A. powiedział,że ma dla mnie jeszcze jeden prezent...i że mam go znaleźć ...JEST NA CHOINCE POSZUKAJ...niemogłam nic znaleźć,choinka była ogromna;-),ale jakoś sie udało;-)było to malutkie zawiniątko,otworzyłam i.....już wiedziałam,łzy napłynęły mi do oczu,płakałam strasznie

A.też był bardzo zdenerwowany ,na tyle zdenerwowany ,że go zatkało

, a ja zapytała tylko czy to taki pierścionek o jakim myślę???co miałam zrobić-A. czekał na odpowiedź na pytanie którego niezadał!!!!co miałam powiedzieć TAK!!!!to były piękne święta,chociaż niemogłam nosić pierścionka bo był za mały,A. go wymienił z kolei na za duży,ale jubiler zrobił swoje i teraz juz jest ok
ZAKŁAD PRZEGRAŁAM!!!
noi wisze znajomym piwko....i tak się cieszę ,że to nie ja buchnełam,jeszcze bym sobie kolanka stłukła.....