Madziu ja tez wierze ze bedzie dobrze ,miał jedna zyle calkowicie zpchana a druga czesciowo,martwie sie o jego psychike zeby sie nie zalamal i nie martwil na zapas.
I nie potrafie sie pogodzic z jednym faktem otoz,moze wszystko by inaczej wygladalo gdyby nie fakt ze lekarze nie udzielili tacie pomocy...tzn tata z poniedzialku na wtorek poczul pierwsze bole w klatce piersiowej i plecach,rano pojechal do lekarza rodzinnego to dal mu jakies tabletki przeciwbolowe i koniec,caly dzien tate pobolewalo a wieczorem dostal ataku,silny bol,ciezko oddychal,szybko sciagnol bluze,po chwili przeszlo,wiec Łukasz z moja mama zabrali go w samochod i pojecali do szpitala a tam lekarz powiedzial ze w takich sytuacjach sie jedzie najpierw do przychodni dyzurujacej,ze bez skierowania on go nie przyjmie i skad on niby ma o tej godzinie miec kardiologa...No to pojechali na pogotowie ,tam rowniez ich nie przyjeli bo musieli jechac do przychodni dyzurujacej,wiec tam pojechali a tam ponad 20 osob w kolejce do jednego lekarza,wiekszosc z grypa...Tata nie czul sie na silach czekac wiec wrocili do domu ziol jakies tabletki przeciwbolowe i rozkurczowe i sie polozyl,ja z ama czuwalam cala noc czy nic sie nie dzieje.Rano pojechalismy do innego lekarza i ten zrobil EKG i odrazu skierowanie do szpitala...I dzis lekarz mu powiedzial ze dlatego tak dlugo dochodzi do siebie ze nie udzielili mu odrazu pomocy...Po prostu nienawidze niektorych lekarzy...brak mi slow...