...a ja na temat smoka mam swoje zdanie i go nie zmienię ale każdy ma prawo wychowywać dziecko jak chce.
Osobiście wolę poczekać aż się wyryczy i sama uspokoi, wczoraj wieczorem miała taką akcję. Ona ma w ogóle takie histeryczne wstawki, że hej.
Położyłam ją wczoraj, siedziałam przy niej, położyłam rączkę na jej brzuszku i spokojnie do niej mówiłam. Niech wie, że mama jest przy niej (dziecko nie powinno być zostawione samo sobie), ale histeria kilkunastuminutowa spowodowana zmianą pieluchy nie jest na miejscu. Dwukrotnie płacz ucichał i dwukrotnie wybuchał na nowo...w końcu ucichł na dobre. Rączka powędrowała do buzi tylko jeden raz, na moment, ale skutku jakos nie przyniosła. Myślę, że smok też by nie pomógł. Uspokoiła sie sama bez ssania. No to wzięłam na ręce i przytuliłam.
Zrobie tak kilkanaście razy, a nawet kilkadziesiąt i w końcu jej przejdzie....histeryczne wstawki się uspokoją.
Lepsze to niż dawanie smoka. Jak sie tego nauczy, to wtedy będę za każdym razem jak w amoku po niego lecieć, nie daj Boże jak go na spacer np zapomnę...to się dopiero osram...Ja będę lecieć do domu, a ona bedzie wyła...a wyjca ma potężnego.
I jeszcze jedno....jeśli ona chce coś przez to wymusić, tudzież czemuś zapobiec ( w tym wypadku chyba wymianie pieluszki) to też musi sie nauczyć, że zasady gry w tym zespole ustalam ja. Przecież nie robię jej nic złego i nic przeciwko niej.
Wiem, że czasem potrzebuje sobie possać i wtedy ma zawsze cycusia na zawołanie, ale to co się ostatnio dzieje nie ma nic wspólnego z jej potrzebą ssania czy przytulenia się do mnie. Ja i Krzyś mamy wrażenie, że ona po prostu próbuje nami manipulować...nic z tego.