Dziekujemy bardzo serdecznie za przemiłe komentarze

to ja się stresowałam czy choć trochę mój ślub będzie zorganizowany jak wasze, więc cieszę się że się podoba

...no to lecimy dalej z relacyjką zdjęciową...
... stoimy już przy ołtarzu.. jesteśmy jednocześnie wzruszeni i oszołomieni sytuacją... ściskamy się delikatnie dłońmi....

...słuchamy jeszcze przez chwilę pięknego kanonu D Pachelbela.... grały nam organy, skrzypce, wiolonczela, kontrabas i trąbka... ale utwór jeszcze trwa... i trwa... i trwa.... my już się zaczynamy śmiać, no bo ile można w takim stresie stać i rozkoszować się muzyką 
Rodzice też już na granicy...

W końcu grają już prawie 10 minut!
(tak twierdzi Wojtek, ja uważam że to niemożliwe żeby to tak długo trwało, ale w sumie od wejścia...)
Świadkowie zachowują powagę..


W pewnym momencie Nowa Mama szepcze do księdza "Zaczynaj!" a ksiądz ze stoickim spokojem kręci głową i dalej wsłuchuje się w Kanon... w tym momencie ja już trochę zaczynam się stresować, bo przecież tuż po nas był inny ślub, a więc nie chciałam żeby nasz się za bardzo przedłużył!
..no ale w końcu - muzyka cichnie. Wszyscy biorą oddech... ksiądz zaczyna.

Pierwsze czytanie, które wybraliśmy sami z Pieśni nad Pieśniami, czytali nasz Świadek ze swoją Żoną..
Oblubienica
Oto ukochany mój!
Oto on! Oto nadchodzi!
Biegnie przez góry,
skacze po pagórkach.
Umiłowany mój podobny do gazeli,
do młodego jelenia.
Oto stoi za naszym murem,
patrzy przez okno,
zagląda przez kraty.
Miły mój odzywa się
i mówi do mnie:
Oblubieniec
"Powstań, przyjaciółko moja,
piękna moja, i pójdź!
Gołąbko ma, ukryta w zagłębieniach skały,
w szczelinach przepaści,
ukaż mi swą twarz,
daj mi usłyszeć swój głos!
Bo słodki jest głos twój
i twarz pełna wdzięku".
Oblubienica
Mój miły należy do mnie, a ja do niego.
On mi powiedział:
Oblubieniec
"Połóż mię jak pieczęć na twoim sercu,
jak pieczęć na twoim ramieniu,
bo jak śmierć potężna jest miłość,
a zazdrość jej nieprzejednana jak otchłań,
żar jej to żar ognia,
płomień Pana.
Wody wielkie nie zdołają ugasić miłości,
nie zatopią jej rzeki."


...byli wtedy niedługo po swojej pierwszej rocznicy... pięknie to wyglądało i brzmiało... nie było to odklepanie czytania, ale czytanie o nas, o nich, o wszystkich kochających się i czekających na siebie... o wspólnym szczęściu...
Bardzo nas to wzruszyło..


Rodzice też się zasłuchali...

No i zbliża się ten moment...


I to już teraz, już... mój Luby mówiący przysięgę sam, z serca, a nie powtarzając po księdzu... głos trochę cichszy niż zwykle, słowa bardziej warzone... przemyślane...

I potem ja... nagle zupełnie bez zdenerwowania.. z uśmiechem, powoli, patrząc ukochanemu w oczy...

...wzieliśmy sobie siebie za małżonków... i ślubowaliśmy Ci miłość, wierność i uczciwość aż do śmierci...

...a teraz przyszedł czas na ten odwieczny symbol dozgonnej miłości...
...przyjmij tę obrączkę, kochany Mężu... najdroższa Żono.. jako znak obopólnej miłości i wierności po wieki...

U niego: Ubi Tu... 21.06.2008 ("gdzie Ty...")


U mnie: ...ibi ego 21.06.2008 ("...tam ja")


... i już... jesteśmy małżeństwem... wielki uśmiech - i wracamy na miejsca, już zupełnie spokojni.



Później mszę uświetnia moja ukochana Siostra, czytająca modlitwę wiernych na tle przepięknej oprawy muzycznej...

Modlitwa "Ojcze Nasz"... jedność całego kościoła...

I przekazanie znaku pokoju..



...i znów razem, przed ołtarzem...

A oto moja wiązanka w zbliżeniu

Przyjmujemy kolejny sakrament tego dnia...


Ostatnie chwile w kościele...



.... i wybiegamy przy dzwiękach Marsza Mendehlssona! A na dworze - już gra orkiestra - Kapela Goleniowska! A oprócz tego czekają na nas deszcze, ale nie taki jak zapowiadali pogodowo, o nie - pięknie świeci słońce! Zostajemy zasypani trojakimi opadami - tysiącem płatków róż, cukierkami i monetami - aby w naszym życiu trwały piękno, słodycz i powodzenie!


Próbujemy pozbierać monetki... ale w tej sukni i welonie to prawdziwe wyzwanie!

"Hmmm.... sporo się nazbierało!"



... nagle podchodzi do nas "wujek"... najlepszy przyjaciel mojego Taty ze studiów, jak rodzina...

"A cóż tam jest?? .... oo... och!"

Całus gołąbków...

...i lecą!

No i cóż, teraz to tylko życzenia!


Moja Ola omawia z Dziadkiem strategię dojazdu do Maszewa... cóż, my przyjmujemy koperty i kwiaty (i kupony Lotto!) a oni "organizacyjni" 

Mamy razem - pełnia szczęścia 

Pierwsze życzenia od Rodziców...

Ola z Ukochanym...


... i w końcu po dobrej pół godziny życzeń, całusów, uścisków, tanćów i śpiewów - czas na odjazd!


Szczęśliwa żonka...


I już nas nie ma!


... tylko płatki zasugerują tym co przyjdą na wieczorną mszę że tego dnia kolejna para stała się najszczęśliwsza na świecie...
