Ech ani na chwile nie można odpocząć

No dobrze no to zacznijmy 'od początku'.
Przylecieliśmy do Polski w niedzielę przed ślubem. Oczywiście było parę spraw do załatwienia, ale ostateczne bieganie przyprawiło nas o zawrót głowy! Zamiast na spokojnie wypocząć, my codziennie do nocy 'biznesowaliśmy'... a to do Maszewa zawieźć alkohol i ustalić usadzenie gości, a to po dekoracje, a to zrobić winietki, przygotować księgę, kupić kwiaty na ołtarz (o, tu to była masakra - kupowaliśmy je w czwartek przed zakończeniem roku szkolnego - w hurtowniach pukali sie w głowę..), wybrać wiązankę...
...w
środę - fryzura i makijaż próbny. Makijażem byłam zachwycona! Natomiast fryzura.. hem hem... tak nie do końca... no ale niby świetna fryzjerka, ustaliłyśmy że coś tam zmienimy... co było robić?
...w
czwartek paznokcie (najpiękniejsze jakie kiedykolwiek miałam!), depilacja woskiem (auuu!!!) i airbrush coby się trochę przyciemnić!
...a w piątek - spowiedź, ostatnia próba taneczna, no i wieczór panieński
Wieczór panieńskiTak tak, tuż przed ślubem! (tak to jest jak sie późno przyjeżdża). Ale prawdziwym powodem 'późności' tego wieczoru była data premiery mojego wyczekiwanego filmu - Seks w Wielkim Mieście. Koniecznie chciałam go obejrzeć na panieńskim a pech chciał, że było to właśnie w przeddzień ślubu!
Tutaj należą się wielkieeeeeeee podziękowania dla mojej wspaniałej Siostry - Oli - za przygotowanie najwspanialszego wieczoru jak to możliwe! Moja Oleńka zebrała moje koleżanki z różnych stron, załatwiła bilety, zarezerwowała potem miejsce w Cafe Porto oraz zamówiła przepyszny tort niespodziankę i prezenty (wałek z podpisami dziewczyn i instrukcja obsługi mężczyzny

)! Oprócz tego oczywiście nieodłączne stringi, no i podwiązka.
(zdjęcia z panieńskiego później jako że to nie na tym komputerze)---------
Ślubny poranekW efekcie spać poszłam po pierwszej rano... a o siódmej pobudka! Bo tak:
8.00 - fryzjer
10.15 - makijaż
11.30-12.00 - ostatnie przymiarki i oczywiście poprawki (głupie krawcowe to temat na inny raz)
12.30 - już byli panowie foto-video: Wojtek (Studio S4) i Jarek (Studio Wyli) czyli niezastąpiona ekipa
(Kto będzie obsługiwał nas w ten dzień dowiedzieliśmy sie dopiero dwa dni przed - ale i tak sie nie martwiliśmy bo wiemy że wszyscy co z nimi pracują są profesjonalistami. Mimo to widok Wojtka i Jarka zdecydowanie dodał nam otuchy - tak, zdjęcia będą przepiękne!)No - to na razie tyle z opisu formalności - jutro kontynuacja. A na dobranoc parę fotek!
Wejście do mojego domu - dzieło Mamy i mojej serdecznej przyjaciółki z Londynu:

Drzwi wejściowe - gołąbki własnoręcznie przygotowała Siostra, a ja przyklejałam:

Suknia - czekająca na Jej Moment...

No i ubieramy się...

CDN