No dobrze dobrze

Próbowaliśmy przez parę ostatnich dni poradzić sobie z tym nawałem zdjęć
- posortować, wyrzucić nieudane, porozsyłać trochę rodzince itd...
...no ale teraz już mniej więcej to co ma być pokazane zostało wybrane,
więc kontynuuję z relacją


Moja wiązanka...

Rodzice się szykują... (a z nimi cała rodzinka!)

Ach ta troska w oczach...

Najpierw moja Mama... pobłogosławiła nas pięknymi słowami Księdza
Twardowskiego...

Teraz moja "nowa" Mama...

Tata...

I "nowy" Tata...

I tak już się towarzystwo zachęciło że pobłogosławili nas i nasi Chrzestni Rodzice (w tym Ksiądz udzielający nam ślubu), i Babcia, i Dziadek....

A my choć trochę zestresowani... wiedzieliśmy że mamy siebie...

Na teraz i na zawsze...

"No to co, ruszamy??"

No to ruszamy!
Wychodzimy... a ja wielkie oczy... ile ludzi! Jaka muzyka! I nagle wielki uśmiech na twarzy - zaczęło się... teraz już wszystko dzieje się tak szybko, kolorowo, tłocznie, próbuję o czymś myśleć, w głowie mi się kręci, uśmiecham się tu i tam nie zapamiętując kogo widzę... (dopiero teraz zdjęcia pomagają)...

Samochód już przyozdobiony... nawet nie wiem kiedy i przez kogo...


"Uda się??"

Udało się!!!

Orkiestra przygrywa na odjazd...

"To my już gotowi - w drogę!"

No i ruszamy...

...ale tylko z odpowiednim orszakiem


Do zobaczenia w następnym poście

