Hmm... dziękuję za miłe komentarze - może i ładnie wyglądałam, ale dopóki nie wylałam na siebie tej ogromnej Pina Colady

No to teraz to co Forumki lubią najbardziej: dalsza relacyjka oraz zdjątka
Poranek Ślubny6.45... pobudka... zieeeeeeeeeew

- to już naprawdę dziś? Trochę dziwnie się czuję... żadnego stresu, nerwów, miliona myśli... jest odwrotnie. Po raz pierwszy w życiu jestem cicha.
Pierwsze co - pogoda. Jeszcze dzień wcześniej przeleciałam w internecie parę serwisów pogodowych - nie są zgodne. Jedne dalej twierdzą że deszcz, inne że deszczu nie będzie, ale zimno. Moje oko jednak z zadowoleniem stwierdza, że na dworze słońce. No!
...biorę kąpiel, próbuję jeść śniadanko. Na około mnie powoli zaczyna buzować... a ja milczę i obserwuję. Mama zaabsorbowana przyozdabianiem klatki - chyba nie zauważyła że nie szczebioczę jak zwykle.
Coś nie tak? Czemu tak dziwnie się czuję? Chyba to jednak stres - a myślałam że się w ogóle nie będę denerwować! Ledwo przegryzam kanapkę - to też nowość, bo w stresie jakos zwykle więcej jem. Brzuch dziwnie 'ściśnięty', cały czas coś 'czuję' w gardle - może dlatego nic nie mówię.
...czuję się trochę nieobecna. Wszystko dzieje się jak w filmie, i to w zwolnionym tempie. Przejdzie, nie przejdzie? No nic, idę pomagać Mamie i Teresce (kumpela z Londynu, przyjechała dzień wcześniej) przyozdobiać wejście do domu. Ale już nie ma czasu myśleć, bo już zaraz...
8.00 fryzjer . Trochę stresik - jak wyjdzie tym razem? Powiedzieć coś, nie powiedzieć? Nawet nie wiem co zmienić. Mówię że chcę tył trochę wyżej, żeby się welon mógł na czymś podtrzymać, i zmienić przód - to w nim źle się czułam, a w końcu jak się ma welon wpięty od góry, tak jak ja chciałam, przód jest jedyną częścią fryzury doskonale widoczną przez wiele godzin!
Siadam... najpierw robimy tył. Hmm... nie wiem co tam się dzieje, ale z zachwytów innych fryzjerek wnioskuję, że nie jest źle

Dość szybko się uwijamy z tyłem - jakies 45-50 minut.

Teraz przód - serce mi staje. Magda kombinuje, kombinuje... może tak, a może inaczej? W końcu spina jeden bok - a ja już wiem że będzie super! Uśmiech się w końcu zaczyna malować na mojej twarzy a Magda oddycha z ulgą. W końcu przychodzą: Mama i Siostra Ola - świadkowa, na swoje czesanie. Ochy i achy, więc cieszę się jeszcze bardziej!
Na koniec rozrzucam przed Magdą komplet ozdobnych spinek zakupionych za fortunę w Londynie (oczywiście planuję je wszystkie oddać po powrocie - całe szczęscie w Londynie można oddawać prawie wszystko, nawet czasem bieliznę). Magda próbuje tą i tamtą, w końcu decydujemy się na moje faworytki - dwa małe wachlarze, które idealnie pasują do fryzury.
Jeszcze trochę brokatu... i gotowe!

Cała uchachana wybiegam na...
10.00 makijaż . Tu zero stresu - Agnieszka, wizażystka Sephory, tak pięknie mnie pomalowała na próbnym, że teraz się trochę relaksuję. A raczej - próbuję, bo Agnieszka też wychodzi za mąż za dwa miesiące i zasypuje mnie pytaniamy które znów podnoszą we mnie poziom stresu...
...godzinkę później jestem gotowa. Uśmiecham się do lustra - i oczywiście zapominam cyknąć fotę z Agnieszką. Na koniec dostaję parę próbek kosmetyków, żebym mogła poprawiać makijaż na weselu. Nie sięgam po nie ani razu tego dnia - makijaż jest idealny!
11.30 jestem znów w domu . Próbuję wykorzystać fakt że jestem tak dziwnie spokojna i dopakować to co muszę. Powoli przyjeżdża rodzinka - i oczywiście koniec spokoju. Wszyscy pytają mnie o stres, a ja jak na złość się nie stresuję. Robię im herbatkę, zagaduję. Zegarek pokazuje 12.30...
12.35 przyjeżdza ekipa foto-wideo . Wojtek Nec ze Studio S4 i Jarek ze Studia Wyli jak zwykle rozbrajają wszystkich dobrym humorem. Przydaje się to zwłaszcza trochę zdenerwowanej mamie.
Czas się w takim razie ubierać! Najpierw wynoszę sukienkę aby im pokazać.

Parę fotek i biegusiem do sypialni aby się ubrać. Po założeniu bielizny i pończoch, mama wpada do sypialni otwierając drzwi na ościerz. Pan Wojtek macha mi z uśmiechem, podczas gdy ja próbuję sobie wmówić że jako fotograf na pewno widział już kobiety w negliżu.
Kończymy ubieranie...

Detale..

Tył sukienki

Podwiązki - aż dwie! Jedna pożyczona (ecru) druga prezentowa (niebieska) - obie na szczęście!

Zakładamy biżuterię - tu jeszcze bez kolczyków

Ostatnie poprawki makijażu...

A oto pomagająca ekipa!

A tak wyglądałam 'przygotowana'...


...południowe słońce...


Na koniec welon..

...a teraz już tylko czekanie na Ukochanego...

Następny wpis - szykowanie u Wojtka, opis spotkania i błogosławieństwa...