ale cicho się u mnie zrobiło... hohoh
trza nadrobić...

po pierwsze bylam na kajakach i bylo S U P E R !!!

plynelismy prawie 30km i o dziwo nie balam się!

tylko wiadomo na poczatku jak wsiadalam " na pokład"

a pozniej bylo coraz lepiej

z checia pojechalabym jeszcze raz

po drugie bylismy z PM i jego siostra (potencjalną przyszla swiadkowa

) u ich siostry. mieszka k. Zielonej Gory wiec mala wyprawa

oj ile nerwow mi zjadla P Świadkowa

ja sie nie wtracalam bo ja taka cicha dupa jestem, ale ogolnie nie moglam sluchac klotni PM z nią.
az mi gula skakala z nerwow.
a w drodze powrotnej tak samo!

ma prawko niecaly rok a uwaza sie za *piii* najlepszego i w ogole wszystko wiedzacego kierowce!
nosz kur...

co za dziewczyna!
czasem da sie z nia pogadac normalnie a czasem to wychodze z siebie

a po trzecie za tydzien jade jako nianka pilnowac dziecka znajomych mojej siostry, bo ida na wesele.
chyba juz kiedys pisalam.
tak mi sie nie chce ale coz...
trzeba...

a po czwarte

prawdopodobnie moj PM we wrzesniu bedzie swiadkiem u naszych znajomych, ale to jeszcze nic pewnego.
bo narazie wiem z nieoficjanych pomowien

fajnie by bylo jakby mnie przyszla mloda wziela na swiadkowa, bo jej swiadkowa teraz urodzila dziecko i nie czuje sie na silach, zeby pogodzic dziecko i swiadkowanie, wiec musiala zrezygnowac...
a wiec tyle jak narazie

pozdrawiam
