dzisiaj ogolnie juz pisalismy ze soba...
tzn. tylko sie klocilismy, on tylko pisal zebysmy sie pogodzili...
i co ja mam tak latwo sie zgodzic?
myslalam ze sie troche wystraszy i w ogole, a on to przyjmuje tak normalnie do wiadomosci...
powinien przyjechac przeprosic mnie, albo gdzies zabrac, nawet na glupi spacer, nie oczekuje od niego jakis kolacji i w ogole, bo wiem ze to kosztuje, a wiem ze ma cienko z kasa...
a jak narazie to wyczuwam taka obojetnosc...