e-wesele.pl
różności => Pogaduchy => Wątek zaczęty przez: Maja w 3 Lutego 2014, 10:50
-
Namnożyło się fit wątków, zdrowej żywności itd.
Wszyscy (albo prawie) chcą być piękni i młodzi, a najlepiej jeszcze w rozmiarze bliskim "0".
Być może mam jakieś spaczone spojrzenie ale czytam wątki i odnoszę wrażenie, że cały nasz świat zaczyna się kręcić wokół wagi ::)
Nawet w ciąży trzeba być szczupłym. Strach się przyznać kto ile przybrał bo to demode.
Szczupła sylwetka stała się wyznacznikiem statusu społecznego, jak ktoś jest w rozmiarze - powiedzmy - 38 to czuje się grubo no bo jak to tak.
Wszyscy się odchudzają, wyliczają ...
To już zakrawa na obsesję czy tylko ja odnoszę mylne wrażenie :?:
-
Bardzo fany wątek Maja.
Ja rozmiaru 38 nie uważam za "guby".
Babki w rozmiarze 38 to normalne kobiety.
Niestety, w dzisiejszych czasach jest jakieś dziwne myślenie, że jak jesteś gruby to może gorszy ::)
-
anusiaaa
Twoje ostatnie zdanie właśnie mnie bardzo dotkliwie dotknęło tu na forum przez pewną forumkę właśnie wtedy kiedy ja byłam w ciąży .... tak to prawda
" jak jesteś gruby to może gorszy" ???
Nigdy nie ukrywałam to jak wyglądam , nigdy nie byłam szczupła i nie zamierzam się z tego powodu nikomu tłumaczyć .....
-
Jagna77 tym bardziej tego nie rozumiem ::) i strasznie mi przykro jak ludzie tak traktują innych.
Ja mam przyjaciół grubych i chudych i nie dobieram ich ze względu na wagę, ale na to jakimi są.
Nie ukrywam, jak ktoś chce zrzucić zbędne kg to chętnie pomagam bo uważam, że OTYŁOŚĆ jest chorobą, która może zagrażać zyciu.
Ale jak ktoś nie widzi w tym problemu...ja się nie wtrącam.
-
Niestety takie są czasy, że większość patrzy na ludzi i ocenia ich względem wyglądu ;/ Moi "kochani" teściowie należą właśnie do takiego typu ludzi :-\
Nie zapomnę, jak pracowałam na studiach w Mc Donald's. Co jakiś czas przychodziła do Nas przesympatyczna kobietka ( tak ok. raz na miesiąc )- dość mocno przy kości można powiedzieć, że otyła. Brała sobie zestaw, siadała przy stoliku, obserwowała ludzi na ulicy, zjadła i wychodziła. Kiedyś akurat podeszła do mnie, chwilkę pogadałyśmy i odeszła do stolika. Nagle podchodzi do mnie koleżanka z pracy i mówi: "Co się dziwić, że taka gruba świnia z niej, skoro wpier*ala żarcie z fast foodów". :-\ :-\ :-\
Zmroziło mnie, a następnie ja zmroziłam ją wzrokiem...Bo niby dlaczego wydała taki osąd? Może była chora? Sama jestem przykładem, że można przytyć 20 kg w 1, 5 roku w wyniku choroby...
A może po prostu lubi sobie zjeść? Jej sprawa, jej życie i nikomu nic do tego. Była jedną z moich ulubionych "klientek", a że miała za dużo kg ? Co z tego ???
Nigdy nie oceniałam ludzi po wyglądzie, nigdy. Moim zdaniem jednak wiele zależy od tego, co wyniosło się z domu. Mnie nauczono szacunku do każdego, nigdy nie "brzydziło" mnie kalectwo czy ułomność innych, a niestety gapiów w stosunku do takich osób jest dużo :-\
Nigdy nie należałam do chudzielców i nawet, gdybym moglą dzisiaj zamknąć oczy i obudzić się z wymarzoną wagą - nie byłby to rozmiar "0". Dlaczego? Bo nie podobają mi się chudzielce i tyle. Wielokrotnie zdarzyło mi się odwrócić za kobietą i jeszcze nigdy nie była to kobieta w rozmiarze "0".
Przypomniała mi się sytuacja z podstawówki. Miałam taką koleżankę Justynę - bardzo szczupłą, zawsze sporo szczuplejszą ode mnie. Justyna bardzo lubiła gadać przy mnie, czy przy innych, jaka to nie jest gruba, jak nie może na siebie patrzeć itd. Kiedyś przyszłam z tym problemem do mojej Mamy - po prostu nie chciało mi się już tego słuchać. I co na to poradziła moja Mama? "A weź przy niej powiedz, że masz już dosyć tej swojej pryszczatej buzi" ;) A piękna cera zawsze była moim atutem, w przeciwieństwie do koleżanki Justyny ;). I wiecie co? Kiedy następnym razem przebierając się na WF Justyna złapała się za swoje chude udo biadoląc, jakie to one są grube, ja na to odpaliłam - no ja też mam już dosyć tych swoich syfów na buzi, ile można chodzić z takimi pryszczami na buzi? To był ostatni raz, kiedy Justynka powiedziała coś na temat swojej wagi w mojej obecności :P
-
Niestety ja od małego miałam wpajane przez jedną osobę u mnie w rodzinie, że jestem gruba ....
nie byłam drobnym dzieckiem, ale jak patrze na zdjęcia to wcale nie wyróżniałam się od innych
ale zawsze i mam tak do tej pory gdyby stanęły obok mnie może i takie same osoby jak ja a może ciut grubsze to i tak wydawałoby mi się, że to ja jestem najgrubsza ::)
ok 7 lat temu udało mi się zrzucić ok 9 kg .......... nie wróciły do teraz
ale w głowie dalej mam inny obraz siebie
najgorzej, że dookoła mnie akurat same szczuplutkie osoby i zawsze to ja jestem ta "największa"
noszę rozm 38, przy 160 cm ważę 58-59 kg , BMI w normie
ale zawsze porównuję się do innych , zawsze negatywnie w stosunku do siebie
-
Maja super wątek...
Też zauważyłam taką modę, że chude jest piękne. Albo szczupłe dziewczyny ciągle narzekają, że są grube...
Ja noszę rozm. 36/38. Nie jestem gruba, ale własnie przez takie ciągłe gadanie innych szczuplejszych dziewczyn zaczynam się zastanawiać czy może nie wyglądam jak słoń, a tylko się oszukuję że nie jest tak źle... Ale potem rozsądek przychodzi i myślę sobie że lubię swój tyłek, biodra i wcięcie w talii... Zresztą - po coś są tabele BMI. Nie powienno się przesadzać w obie strony...
Nie mówię o dziewczynach które mają problemy związane z żywieniem, bo to inna bajka.
Zresztą:
(http://images62.fotosik.pl/619/88e24100805f5b65med.jpg) (http://www.fotosik.pl)
-
Ania mam to samo - jak niektóre tutaj bardzo szczupłe dziewczyny zaczynają mówić że mają grube uda lub jeszcze coś innego to wtedy czuję się jak słonica ::)
-
Tak jest Justys...
Mam koleżankę która miała IDEALNY biust. Normalnie cudo!! I przy mnie i koleżance (mamy takie 75B, więc niezbyt :P) mówiła jakie to ona ma małe cycki, jakie ma kompleksy. Pamietam, że czułyśmy się niefajnie.
Z wagą jest podobnie.
-
o czym wy do mnie mówicie.
Cześć. Mam na imię Ania i noszę rozm. 44 (czasami dopnę się w 42... ale i 46 nie pogardzę...) Nie dopadła mnie mania CHodakowskiej, zbyt leniwa jestem, aby nogą ruszać.
Ale lubię siebie i w tym upatruję swój życiowy sukces :P A że gruba? Lubię jeść, słodkie szczególnie, a jak się odchudzam jestem zła, nafoszona i zgryźliwa. Takiej siebie nie lubię ;)
Wasze prywatne wątki czasami "przelecę", ale... mdli mnie w nich lekko, jak mam być szczera. Szczególnie jak sobie słodzicie odnośnie wagi, wyglądu...że w skali BMI się nie mieścicie (chyba się popsuło ;) ), że ubieracie się na dziecięcych działach, bo r. 34 jakiś taki zawyżony jest... i innych takich zapominając czasami poklepać po ramieniu i powiedzieć "wiesz co, Kaśka, Baśka, Zośka - fajna z Ciebie dziewczyna. Dobrze gadasz. Mądra jesteś. Odważna. Inspirujesz mnie.." To taka moja refleksja :) Ale co ja tam wiem? wszak gruba jestem :)
... i pewnie zazdrosna :P
-
Ania :Serduszka: :i_love_you: ;D
-
dziubasek pięknie to napisałaś .... Lubię To :D
-
Polac dziubaskowi :) dobrze gada
-
Ania, przestaje się z Tobą kolegować ;)
Tak jak napisałam, jak ktoś siebie lubi takim jakim jest, to co innym do tego.
Nie kumam.
Ja uwielbiam ćwiczyć i się katować :P i mój stary uważa mnie za wariatkę :luzak: jak stoje nad nim i licze mu pompki albo poprawiam (ćwiczymy razem).
To mnie relaksuje i jestem szcześliwa jak się zmasakruje.
Ale uważam, że mój stan umysłu ;D stał sie taki, że również kiedyś byłam małym grubaskiem - tatuś pączki codziennie serwował mi na śniadanko :Serduszka:
-
Ania :i_love_you: cała prawda i tylko prawda :)
-
wiecie co jest piękne i sexy? samoakceptacja...
jeśli czujesz się dobrze w swoim ciele - nawet jeśli jest w rozmiarze xl to to jest najfajniesze..i to zawsze widać..
-
Anusia bardzo, bardzo bym chciała odnaleźć przyjemność tak jak Ty w bieganiu- serio! Pamiętam do dziś Twój opis stanu, tego co czujesz, kiedy biegniesz. Ty i Ola inspirujecie mnie bezustannie i być może dzięki Wam ruszę tyłkiem na wiosnę. Ale z pewnością waga, samopoczucie i poczucie piękna nie wiąże się u mnie z wagą...
-
Rzeczywiscie fajny wątek, ale co z tego, że każda z Nas napisze swoje zdanie a wszystko i tak będzie tak jak było.
Chudzielce będą płakac jakie to są grube i obrośnięte tłuszczem, a osoby tęższe będą czytac i się dołowac - oczywiscie ta czesc osob, która się nie akceptuje....
Jedno jest pewne. Czasy BARDZO sie zmieniły. Teraz na plaży co 2 dziewczyna wygląda jak modelka (to pewnie zasługa tej "przeklętej" Chodakowskiej :D ;)) i faktycznie póki człowiek się rozbierze to się długo zastanawia, a moze chociaż zostawie spodenki ?! ::) żeby całkowicie się nie zdołowac i nie uciec z tej plaży gdzie pieprz rośnie :-X :P
Ja też jestem bardzo leniwa, każda moja dieta kończy się tydzień później, zapał do cwiczeń kończy się po kilku dniach, a nawet po jednym ::)
Fakt jest faktem, że nie musze się katowac, ale wiadomo, że chciałabym byc idealna i czuc sie wspaniale w swoim ciele. Sama zdaje sobie z tego sprawę, że robie krok do tyłu jesli je słodkie, przekąski, pije za dużo % i jeszcze ciągnie mnie do niezdrowego żarcia.
Każdy robi jak uważa, nie mniej jednak nikt mi nie powie, że osoby szczupłe i ładne nie maja łatwiej w życiu....
-
Każdy robi jak uważa, nie mniej jednak nikt mi nie powie, że osoby szczupłe i ładne nie maja łatwiej w życiu....
Ja powiem :) łatwiej mają osoby pewne siebie. Sama nigdy nie byłam ani ładna ani szczupła, a pod górkę nie miałam ;) to pewnie przez te oczy ;D ;D ;D
-
wątek dla mnie idealny,
dziś w sklepie wzięłam spodnie rozmiar 40 były dobre, ale mąż zasugerował rozmiar większy (mój wzrok wbił go w ścianę jak to usłyszałam), ale myślę ok, przecież ja się sobie podobam i dobrze mi z tym.
Wiecie pewnie, że chciałabym mieć rozmiar 38, ale po 3 ciążach ciało się zmienia. Nie jestem gruba, ale inni powiedzieliby że przydałoby się zrzucić kilka kilo.
Ja wolę sobie zjeść słodkie, nie ograniczać się. A to, że mam opnę na brzuchu i cellulit na nogach no cóż. Wyznaję zasadę "jak się komuś nie podoba to niech nie patrzy".
-
i cycki Kasia ;)
I też uważam, że pewność siebie i samoakceptacja to jest to co ułatwia życie... a że częściej akceptują siebie i są pewne siebie osoby, które są szczupłe to jest inna para kaloszy.
Ja też chciałabym się wpisać w kanon dzisiejszej urody, pewnie, że tak! Ale się nie wpisuję, więc albo musiałabym się za siebie wziąć, albo nadrobić w innych dziedzinach :P Narazie wybieram to drugie i nieźle na tym wychodzę :P
-
Ania AJ LOW JU :) ;D ;D ;D
-
ja jestem z tych grubo-chudych, w zaleznosci od momentu co sie w moim zyciu dzieje jestem albo szczupla, albo gruba...
faktycznie jest nagonka na bycie szczuplym, jednakze mysle ze ja sama nawet bez nagonki zle byc sie czula z duza nadwaga.
po ciazy mialam 25kg nadwagi i nawet od praktycznie obcych mi osob slyszalam "dobre"rady ze jz jest 3miesace po porodzie to musze sie za siebie wziasc :-/
no i niestety ale nadal w naszych sklepach jest wiekszosc rozmiarow dla szczuplejszych i to mnie bardzo denerwowalo.
-
Nie zrozumialyscie mnie kompletnie ::)
Nie twierdze, ze jak ktoś nie jest albo ładny albo szczupły to ma zycie do bani i nic mu sie nie udaje :-X
Prosty przykład
Rozmowa kwalifikacyjna
Startują dwie panie
Jedna ładna szczupła, druga dużo mniej. Maja podobne kwalifikacje. Prezesem jest pan.
Pyt za 100 pkt - Która dziewczynę zatrudni ?!
-
wiadomo jak Cie widzą tak Cię piszą ......
Ja pomimo swojej wagi (wyglądu) dostałam 2 lata temu awans na stanowisko kierownicze .... tak więc w każdej firmie inne kryteria są brane pod uwagę ....
-
serduszko- w zależności od tego na jakie stanowisko się aplikuje i jakie preferencje ma szef ;) Można być grubym i zadbanym, a można być szczupłym i nieatrakcyjnym ;)
-
...przy IDENTYCZNYCH kwalifikacjach, tą która zrobi na nim lepsze wrażenie
nie znaczy, że chudą ;D
-
Dobra nie ważne
Nie było pytania :D
-
Oj przecież wiadomo co Kasia miała na myśli ::) Na pewno nie chodziło o chudą pryszczatą z dziurawymi butami ::)
-
takiej to na rozmowę nie wpuszczą... ::)
-
Najważniejsze to mieć duże cycki :P I Pana, który rekrutuje przed sobą :P
A w związku z tym, że ani cycków, ani rekrutacji w moim życiu nie przewiduję- sprawę mam czystą :P :P
-
cycki to zdecydowanie nie mój atut...
-
Najważniejsze to mieć duże cycki :P I Pana, który rekrutuje przed sobą :P
A w związku z tym, że ani cycków, ani rekrutacji w moim życiu nie przewiduję- sprawę mam czystą :P :P
niestety cycki i piekna figura moze nie byc takie dobre jesli rozmowe przeprowadza "stara zouza" :-p
-
A mnie w tej calej "nagonce" na osoby grubsze martwi to, ze dziewczyny z normalna/prawidlowa waga wpadaja w kompleksy :-\
I naprawde wspolczuje dziewczynom (szczegolnie ciezarnym) z rozmiarem wiekszym niz 40, bo wyobrazam sobie jak sie musza czuc kiedy czytaja niektore komentarze, jezeli mi samej czasami przychodzi do glowy ze moze cos ze mna nie tak (a nosze rozmiar 36).
-
Najważniejsze to mieć duże cycki :P I Pana, który rekrutuje przed sobą :P
Eeeeeee, to ją już dawno powinnam być prezesem ;-);-);-)
wiecie co jest piękne i sexy? samoakceptacja...
Szczera prawda!!! Jakiś czas temu widziałam u fryzjera dziewczynę, na oko rozmiar 44. Dziewczyny,jak ona wyglądała!!! Było nas w salonie z 6 babeczek i każda nie mogła oderwać od niej oczu:-) Ale dziewczyna pewna siebie, pierś do przodu, uśmiechnięta - wszystkie gapiłyśmy się a nią jak głupie;-)
-
Edzia, pod twoim postem mogłabym kliknąć 'lubię to'
-
Z tymi ciezarnymi to ja tak mam :) teraz jest wyscig pt" kto mniej przytyje w ciazy" a ja juz na polowce mam wiecej niz niejedna w 40tc. Ale co tam... I tak jestem zaj...ta ;D ;D ;D
Haaa to jednak cycki sa tajemnica moich malych i wiekszych sukcesow ;) a ja glupia stawialam na oczy ;)
-
Tak.. A w ciąży to ja już zupełnie nie rozumiem... nie mówię, że spokojnie można przybrać 30kg ale nie znowu 8-10. To nie jest przecież dużo!!!
-
maja trochę się uśmiechnęłam, jak zobaczyłam, kto założył wątek, bo akurat Ty jesteś szczupła ;)
przyznaję, że zajrzałam do wątku fit, bo lekko podłamała mnie kondycja....i nadal trochę ćwiczę 3 razy w tygodniu, poczułam, ze mam mięśnie ;) i jest szansa, że przy dzieciach nie dostane zadyszki ;D ale już się nie udzielam, bo widzę na fotkach ładne, wytrenowane brzuszki, a dziewczyny nadal nie są zadowolone ze swojego wyglądu....sama nigdy nie miałam ambicji zejść do rozmiaru 34 :P bo moim jedynym nałogiem są słodkości i z tego nie zrezygnuję :) i kiedyś cała Polska tańczyła, potem gotowała, a teraz chyba wszyscy chcą byc jak boska Chodakowska :P
-
ja jestem szczupła i mam sporo kompleksów ale nic z tym nie robię ::)
-
maja trochę się uśmiechnęłam, jak zobaczyłam, kto założył wątek, bo akurat Ty jesteś szczupła ;)
czyli nie tylko ja wyczuwam tu lekką kokieterię.... ;) ;)
-
ehh dziewczyny... ;D
-
Ej czy wy pijecie do mnie??? ;D
Ja ciagle daze do wagi sprzed ciazy, ciagle jest cos nie tak mimo, ze nosze rozmiar 36/38.
Od dawna mam problem z samoakteptacja i tu tkwi najwiekszy problem... Niestety.
-
super watek :)
ja w dziecinstwie bylam gruba, potem szczupla, a teraz hmmmm po leczeniu hormonami przez tyle lat dostalam pieknego "ciazowego" brzuszka i co ma z nim zrobic? pewnie sie nie powiesze? Znam dziewczyne od zawsze wiekszych rozmiarow, a jej pewnosci siebie, radosc zycia i samoakcpetacja sprawia ze nikt nie patrzy na jej wage, a na blask ktory ja otacza :)
-
Wiecie co ja w I ciąży przytyłam 30 kg. jak nie więcej, puchłam straszliwie przez upał, bo wszystko inne było ok, w II ciąży 16 kg. teraz bym się chyba nie przyznała gdyym w ciaży była. Jak czytam że lekarz komentuje, że chude i w ogóle to nie jestem w stanie nie wyczuwać kokieterii. Tak samo Maju jak nie potrafię nie wyczuwać kokieterii w tym, że Ty założyłaś taki wątek. Sama niedawno pisałaś gdzieś o swoim BMI, kiedyś wyśmiewałaś pogląd, że po 30 stce tłuszczyk szybciej się odkłada, no sorry ale jakoś mi to nie gra.
-
Aaa i mialam napisac, ze nie uwazam ludzi grubszych za gorszych. Jezeli im to nie orzeszkadza to mi tym bardziej :)
Ja patrze tylko na swoje cialo i tylko je oceniam :)
Natomiast smiac mi sie chce, kiedy kumpela mowi mi ze sie odchudza po czym proponuje maca :D
-
Myślę, że Maja nie miała nic złego na myśli... ::)
-
demka ja nie twierdzę, że miała coś złegona myśli, ale faktem jest, że Maja wiele razy pisała o tym, że na figurę nie narzeka.
-
maja trochę się uśmiechnęłam, jak zobaczyłam, kto założył wątek, bo akurat Ty jesteś szczupła ;)
czyli nie tylko ja wyczuwam tu lekką kokieterię.... ;) ;)
(http://abstrakcyjny.blog.onet.pl/files/2014/01/brawa-gif.gif) ;)
-
To jak w klubie AA
Mam na Imie Ala i po dwóch ciazach zostali mi jakieś 10 kilosow do wagi ze ślubu. Spokojnie wbijam w rozmiar 42-44 i co mam zrobic przecież się nie powiesze z tego powodu bo bylabym po prostu glupia. Mam to szczęście że mój maz uwielbia kobiety przy kości i szczerze powiedziawszy nie pamiętam żebym miala u niego większe branie niż teraz;) wszystko jest kwestia gust i samooceny.
Jasne ze chciala bym schudnac i wbić tak w rozmiar 40 ale na pewno nie będę się katowac.i przyznam szczerze ze tez nóż w kieszeni mi się otwiera ja czytam niektóre wątki. Nie mówiąc juz ze wśród ciężarowek to bylam prawie wielorybem bo przytylam 16 kg.
-
o czym wy do mnie mówicie.
Cześć. Mam na imię Ania i noszę rozm. 44 (czasami dopnę się w 42... ale i 46 nie pogardzę...) Nie dopadła mnie mania CHodakowskiej, zbyt leniwa jestem, aby nogą ruszać.
Ale lubię siebie i w tym upatruję swój życiowy sukces :P A że gruba? Lubię jeść, słodkie szczególnie, a jak się odchudzam jestem zła, nafoszona i zgryźliwa. Takiej siebie nie lubię ;)
Wasze prywatne wątki czasami "przelecę", ale... mdli mnie w nich lekko, jak mam być szczera. Szczególnie jak sobie słodzicie odnośnie wagi, wyglądu...że w skali BMI się nie mieścicie (chyba się popsuło ;) ), że ubieracie się na dziecięcych działach, bo r. 34 jakiś taki zawyżony jest... i innych takich zapominając czasami poklepać po ramieniu i powiedzieć "wiesz co, Kaśka, Baśka, Zośka - fajna z Ciebie dziewczyna. Dobrze gadasz. Mądra jesteś. Odważna. Inspirujesz mnie.." To taka moja refleksja :) Ale co ja tam wiem? wszak gruba jestem :)
oj Ania... chyba wybiore sie na sesje z rodzinka hihi
-
zaczynam się zastanawiać kto się ma w tym wątku pokajać...
grubi czy chudzi... :drapanie:
-
A ja mam taką propozycję :P Niech się każdy skupi na sobie :)
Wychodzi na to, że teraz laski z fit wątku musza się tłumaczyć, że chcą mieć fajny brzuch na lato ::) :P no i są próżne ::) (bo przecież to ich cały sens życia ;) :D) Bo co? Jak się "biorą za siebie" to już nie mogą "nadrabiać" w innych dziedzinach... ??? I nic innego w życiu nie dostrzegają ::) :D
Jak ktoś się czuje dobrze w 36 to dlaczego ma do tego nie dążyć ??? bo ktoś innym czuje się urażony?...akceptujecie siebie w innych rozmiarach? super! to po co się porównywać do innych...
Swoją drogą to, że ktoś chce zgubić parę kg nie znaczy, że się nie akceptuje, nie jest pewny siebie , tnie się i płacze po nocach ::)
Aaa!
kokietki to inna para kaloszy ::) :P
-
"pokajać" mają się raczej osoby z rozm. 34/36 jęczące, ze jest za grube albo, ze tyją w ciąży...
-
ahhhaaaaaaaa
a ile to jest "tyją w ciąży" ???
-
Dalej będę "broniła" Mai... to, że jest szczupła nie świadczy, że miała coś w podtekście.
Nie wiem natomiast czy postawić się po stronie chudych/normalnych/grubych? Przed ciążą ważyłam 66 kg (169 cm wzrostu), w ciąży przytyłam 13 kg, teraz ważę 60 kg... Za każdym razem czułam/czuje się z sobą dobrze...
I rozmyślając nad tematem, tym co zostało napisane... piękno jest w nas... naszej samoakceptacji, samorealizacji... piękno to brak kompleksów, to możliwość zerknięcia w lutro i uśmiechnięcia się pod nosem... piękno to my... bez znaczenia tusza, czy jej brak... Jeżeli mamy kompleksy to bez znaczenia czy szczupli czy grubi i tak je będziemy mieć...
-
Ekhm,idealnie by się działo :"Ładne nogi, płaski brzuch czy fajne cycki?
Przede wszystkim jędrny mózg"
wiem ,wiem-utopia ;)
-
Majcia...do tablicy
tłumacz się...
co miałaś w podtekście? >:( >:( >:( >:(
Tetuś....ja się tylko na cycki nie łapię... :brewki: :brewki: :brewki:
-
Ja osobiscie nie odnioslam wrazenia, ze cala dyskusja dotyczy watku fit. Wiec nie uwazam, ze dziewczyny tam sie udzielajace powinny sie czuc urazone. Juz raczej o " ciezarowki" bym sie martwila.
Majcia
Tetuś....ja się tylko na cycki nie łapię... :brewki: :brewki: :brewki:
Lila, to akurat da sie zalatwic, gorzej by bylo z mozgiem ;)
-
No ja sie czuje mega urażona. Co by bylo gorzej ponawiam pytanie Lili
ahhhaaaaaaaa
a ile to jest "tyją w ciąży" ???
-
dlatego ja te cycki olewam ciepłym moczem....
grunt, że ważniejsze organa są "pierwyj sort" ;)
-
Czytam i nie wierzę.......... ::)
Nie mogę się chyba odzywać.. nie dość, że szczupła to jeszcze w ciąży nie tyję :))) Prawda Kasia?? :)
-
dlatego ja te cycki olewam ciepłym moczem....
;D ;D ;D Wygimnastykowana jesteś :D
-
nie bardzo,
ale ćwiczę od niedzieli ;D
nie mniej jednak- dla chcącego nic trudnego... :P :P :P
-
Dobry wieczór :)
Mam na imię Agnieszka i noszę rozmiar 36/38 z czego 38 usadowione powinnam mieć na brzuchu, cała reszta to 36...
Ze względu na 2 ciąże zostało mi sporo brzucha - niestety tego gorszego brzucha, bo cały mam zmasakrowany rozstępami...wiecie co mnie zawsze dołowało ? To jak żeście pokazywały gładkie brzuszki po ciążach - nie płaskie a gładkie, bez rozstępów...zaczynam się zastanawiać czy przypadkiem nie należę do wymierającego gatunku cierpiącego na tę przypadłość - skłonność do rozstępów ???
W nosie miałam to ile kto waży...z zazdrością patrzę na gładkie brzuchy u mamusiek.
Mogę zaakceptować to, że nie ważę już jak z czasów studiów, że teściowa lubi mi wygarnąć każdy gram, który złapię na plusie. Ale nie umiem się pogodzić z "mordą buldoga" na moim brzuchu ::)
Zapału do ćwiczeń nie mam, czasem wskoczę na stepper, czasem pokręcę kołem...na pewno Chodakowska nie byłaby ze mnie dumna bo lubię też jeść. Jeść różnorodnie, bez odmawiania sobie niczego.
Ale znalazłam plus mojej sytuacji - teraz jestem idealnym dawca krwi :D
-
Marcela juz Ci mowilam, zebys siedziala cicho i juz mnie nie wkurzala ;) w 22 tc masz tyle kg na plusie ile ja mialam jeszcze zanim zaszlam w ciaze.
-
Wiecie, ja sie zaczynam lapac na tym ze ogladam sie za 13latkami (niczym Woody Allen :P) I zazdroszcze im tych chudych nozek ;)
Do tego prowadzi promowanie chudosci.
Wezcie taka Angeline J., nikt mi nie powie ze jest piekna. Moze z 10/15kg temu byla.
-
faktycznie wyznania jak w klubie AA :)
nie wiem, czemu ma służyć ten wątek - bo jeśli odpowiedzi na zadane w nim pytanie, to chyba dla człowieka z mózgiem pierwszego sortu ;) jak to ładnie ujeła liliann, odpowiedź jest oczywista.....jasne, że podstawą jest samoakceptacja, ale nie oszukujmy się - nasze społeczeństwo nie jest tolerancyjne, sama sie o tym przekonalam, gdy akurat byłam jeszcze w miarę szczupła ;) ale za to niskiego wzrostu (z tym, choćbym chciala, nic nie da sie zrobić :D) i wiele osób dziwnie na mnie patrzyło....i co innego dążenie do szczuplej, wysportowanej sylwetki,a co innego chorobliwa chudość na granicy anoreksji....
tete nie wiem, za co te brawa :), ale dziękuje...ja nie twierdze, ze maja miała ukryty podtekst, ale w myśl powiedzenia, że syty głodnego nie zrozumie trochę jako autorka tego wątku mi nie pasuje :drapanie:
Adiana widoczne rozstępy po ciąży to już inna kategoria problemu - ale i tak jesteś super babka :ok:
aha i jeszcze jedno...ja zazdrościć mogę wytrenowanego brzuszka kobietce po 30-stce, dwóch ciążach, która nie ogranicza sie z jedzeniem i nie trenuje - i wtedy w zasadzie to zazdrościć tak dobrych genów :) ale jesli to efekt diety i intensywnych ćwiczeń (nawet jeśli sprawiaja przyjemność), to tylko co najwyżej podziwiać samozaparcie :)
-
Dla niektórych niestety chude to piękne...ja osobiście też podobam się sobie w wersji szczuplejszej :) chociaż jak przed ślubem się odchudzałam, to usłyszałam od swojej szefowej: no fajnie już schudłaś, ale mogła byś jeszcze bardziej się postarać ::). miło mi się zrobiło...
Moja szefowa całe życie jest na diecie, jak tylko pozwoli sobie na małe szaleństwo od razu waga idzie jej w górę. To zawsze ja byłam grubsza od niej, a teraz jestem szczuplejsza. Tylko raz usłyszałam komplement...
Zresztą dziwnie czuje się osoba, która zawsze miała nadwagę, a teraz nosi spokojnie rozmiar 38, czasami bluzki S-ki... Ja nadal uważam się za "grubszą" i o dziwo to teraz trudniej mi się patrzy w lusterko, niż wtedy kiedy nosiłam ubrania w rozmiarze 42! dzisiaj przeszłam koło lusterka w bieliźnie i prawie się rozpłakałam...
-
Adiana Ty widzialas moj brzuch w fit watku?
Uwierz, ze na zdjeciu nie widac, ale ja jestem cala w rozstepach :D
Takze witaj w klubie ;)
-
Ja nie odczuwam nagonki, mody, czy innych trendów na bycie szczupłym, po prostu g...mnie to obchodzi
Nie mam problemów z tym jaki kto nosi rozmiar, bo to nie moja sprawa, mam znajome w całej gamie rozmiarów i każdą lubię tak samo i naprawdę mnie nie interesuje ile kto waży
Mnie interesuje tylko i wyłącznie JA :D ;D A ja czuję się źle po przekroczeniu pewnej wagi i mogę być kokiektą czy czym tam jeszcze, ale to ja, a nie kto inny czuje się źle w moim ciele i dlatego podpisuję się pod Liliann ( a gdzie Ty się kobieto podziewałaś? :D ) najważniejsza jest samoakceptacja
I naprawdę często jest tak, że nawet się czasami nie zastanawiamy jaki kto nosi rozmiar, bo piękny jest w srodku i czasami mozemy palnąć coś co tego kogoś zrani, nieświadomie.
Ja uwielbiam Dziubaska i Tete i zazdroszczę im ogromnie tego jakie są piękne, a kompletnie nigdy się zastanawiałąm jaki mają rozmiar czy ile wzrostu ( Mam teraz nadzieję, ze się dziewczyny nie obrazicie, bo jakoś niezgrabnie mi to zdanie wyszło ;) )
-
Adiana Ty widzialas moj brzuch w fit watku?
Uwierz, ze na zdjeciu nie widac, ale ja jestem cala w rozstepach :D
Takze witaj w klubie ;)
Bardzo mi z tego powodu niemiło ! Aczkolwiek, dobrze wiedzieć, że nie tylko ja ::)
I nie, nie widziałam.
Najbardziej bym chciała nie wstydzić się tego brzucha...najsmutniejsze jest to, że wstydzę się rzeczy, na którą nie miałam wpływu. No może poza tym, że w ciążę zaszłam.
-
AnioOlek ja przez moment widziałam i albo masz dobry program do obróbki zdjęć :P albo naprawdę te rozstępy nie sa tak widoczne....Adiana zaraz dostaniesz kopa w cztery litery, za taką uroczą istotkę jak Twoja córa to chętnie przygarnę ten brzuch :D dmonik44 "zejście" o dwa rozmiary to bardzo duży sukces i z tego powinnaś byc dumna!!!
-
Dajcie po prostu żyć ludziom... Jezu co kogo obchodzi czy ktoś szczupły czy gruby... czy się odchudza czy nie.. Czy je tylko zdrowo czy same McDonaldy.. Każdy robi jak jemu dobrze.. I tyle.
W ciąży tak samo.. Ja tam mocno pilnuję, żeby za mocno nie przytyć i tyle.. bo przecież to, że jestem w ciąży nie oznacza teraz, że muszę się opychać.. Ale to, że Kasia np mocniej tyje w ciąży bo ma taką urodę (bo wiem, że się nie opycha - a nawet jakby się opychała to też jej sprawa), nie oznacza, że będę ją mniej lubić.. To jakiś absurd..
-
Wbiłam przysłowiowy kij w mrowisko.
Nie wiem od czego zacząć. Założyłam wątek do dyskusji i mam się tłumaczyć - chyba żartujecie :?: Z czego :?:
Nie wiem też dlaczego nie mam prawa wypowiadać się w temacie dbania (czasem przesadnego) o dietę i sylwetkę.
Czytam wszystkie wątki, od jakiegoś czasu zauważyłam, że najwięcej pisze się tam na temat wagi, diety ... Bardzo szczupłe dziewczyny biadolą na swój wygląd. W kwestie ciężarówek nie wnikam bo przecież nie waga powinna być priorytetem w ciąży.
Zewsząd programy sexy mama i jak schudnąć w weekend, w blokach reklamowych cudowne środki na super figurę, a w towarzystwie najbardziej pożądanym komplementem staje się - ale schudłaś (ulubiony tekst mojej teściowej, zaraz po - nie chcemy tu grubasów :o)
Przeglądam sobie stronki w necie, a tak kto ile schudł, ile przytył. Zakładki z super środkiem z "niewielkie" pieniądze. Fora internetowe pełne są wątków tematycznych.
Według mnie to jest chore. Promowanie chudości jest tak wszechogarniające, że aż przerażające.
-
Monika-czy Ty wiesz ,ze nie wolno pić % z rana(kolo wieczora juz tak ;)
Piękne-to bardzo pojemne slowo.Wiele zmiesci.I rozmiar 34 z sarkazmem w rękawie i r 44 z optymizmem i masą empatii u wlascicielki...Tylko ,że "piękne" się dzisiaj depta.Masowo,stale,dookola..depta sie poprzez powierzchownosc,wystawianie do oceny publiczej kobiety w r40 ,która jest "wow"ma więcej seksapilu w malym palcu niz oceniające w calym 178cm wzroscie-ALE- nie "miesci sie ona w kanonanch"
Moja metoda>?Pieprzyc kanony,czuc sie dobrze ze sobą,byc troskliwym dla siebie,uważnym-nie popadac ze skrajnosci w skrajnosc(Lila-wg mnie"tyje w ciąży"-idealny odnosnik do znajomej mojej rozmiar góra 36 w 35tc +11kg i dramat i szeol i zaglada i wlosy z glowy..)patrzec na wlasne zdrowie i samopoczucie.Sluchac ludzi-nim się ich oceni-moze ich historia nie jest prosta,moze to ,ze ich wysluchamy-przyniesie im rodzaj ukojenia..,z tym ,ze sluchajmy czujnie,auntentycznie-nie na zasadzie "ooo jaka jestes swietna jest fejm ,jest aplauz"
Wybacz Maja-nie pije tu personalnie do Ciebie-ale zamiast strzepic jezyk po proznicy-zakladajac topic z którego nic nie wynika,bo odpowiedzi piszą sie same-warto z rozmyslem pisac/mowic/odnosic sie do probelmu ludzi ze zbyt niską masą i z otyłością..Merytorcznie,rzeczowo,ze szczerą chęcią zrozumienia strony bez 'moje bmi jest duzo za niskie ,lada chwila na dzieciecym będe plaszcza/sukienki itp szukala z charakterystycznym sesese na koncu(lub inną wisienką na torcie)
-
Ja uwielbiam Dziubaska i Tete i zazdroszczę im ogromnie tego jakie są piękne, a kompletnie nigdy się zastanawiałąm jaki mają rozmiar czy ile wzrostu ( Mam teraz nadzieję, ze się dziewczyny nie obrazicie, bo jakoś niezgrabnie mi to zdanie wyszło ;) )
Gem jak nic wypijemy Twoje zdrowie razem z Tetkiem, co nie Marta? Okazję będziemy miały niebawem, także jakby Cię uszy piekły to nasza sprawka :P :-* :-* :-* :-*
Maja to mnie też lekko przeraża... że 95% dyskusji między dziewczynami dotyczy odchudzania i dbania o sylwetkę. Jak ja byłam w ciąży z Nikodemem przytyłam 16 kg i to było jak najbardziej ok, w sam raz. Teraz dziewczyny pilnują aby przypadkiem nie przekroczyć 10 kg, bo co one poczną...
Jestem absolutnie ZA promowaniem zdrowego stylu życia, aktywności fizycznej, ale mam wrażenie, że to wszystko stało się celem samym w sobie, a nie sposobem na osiągnięcie radości z życia, większej energii i chęci do działania... poza siłownią, matą przed tv itd...
-
tete o tych % to było do mnie??? maja wątek do dyskusji? ja tu widzę "tłumaczenie się" osób, które trenują, "tłumaczenie sie" osób, które mają większy rozmiar i do niczego konstruktywnego to nie prowadzi...i żadne nasze forumowo-wirtualne mądrości tej pogodni za chudością nie zatrzymają, jedynie swoim nastawieniem do realnych osób w swoim otoczeniu, które mają problemy z samoakceptacją możemy coś zmienić...
ps. dziubasek nie mialam Cię przyjemnosci poznac osobiście, ale widziałam fotki i od razu widać, ze robi je spełniona i pogodna osoba :)
-
nie,do Gem ;)
-
ps. dziubasek nie mialam Cię przyjemnosci poznac osobiście, ale widziałam fotki i od razu widać, ze robi je spełniona i pogodna osoba :)
no ba!
-
maja wątek do dyskusji? ja tu widzę "tłumaczenie się" osób, które trenują, "tłumaczenie sie" osób, które mają większy rozmiar i do niczego konstruktywnego to nie prowadzi...
Rzucając temat, chyba nie jesteśmy w stanie przewidzieć jak się dyskusja potoczy. gdyby tak było, jej otwieranie nie miałoby sensu ;)
wyszło na to, że wątek można podzielić na kilka:
1. o akceptacji swojego ciała,
2. problemach z obiektywną oceną swojego wyglądu,
3. wewnętrznym pięknie,
5. owczym pędzie do rozmiaru "O",
6. tyciu w ciąży.
Odnosząc się do postu pierwszego ;) Zgadzam się, że obserwujemy jakąś rewolucję. Każdy przewrót niesie ze sobą jakieś plusy, ale ciągnie też do skrajności. Taką mamy mentalność...
Nie widzę nic złego w tym, że osoba szczupła zauważa problem, a może dziwić, bo niesłusznie zakładając odgórnie - jest na "lepszej" (w domyśle szczuplejszej) pozycji. Kwestia osobistego podejścia niech będzie decydująca, bo przecież tak jak osoba z rozmiarem 40 czuje się dobrze w swoim ciele, tak samo 36 może mieć podobne odczucia.
Zawsze była szczupła, nie znam innej siebie i nie chcę poznać. Czy to coś złego? Myślę, że dokładnie tak samo może czuć się osoba w każdym rozmiarze :)
-
Więc może i ja się wyspowiadam.
Do 19 roku życia nosiłam rozmiar 40, potem różnego typu stresy sprawiły, ze nosiłam rozmiar 36/38 z przewaga tego drugiego. Po pierwszej ciąży ( 14 kg przytyłam) wróciłam do formy i starych ubran ( czyli rozmiaru 36/38) w dwa tygodnie. Teraz w drugiej ciąży przytyłam 13 kg. Zosta mi jeszcze +1 kg. W ubrania dalej nie wchodzę mimo, ze brzuch w miare płaski już jest. Rozstępów nie mam.
Co siedzi w mojej głowie. ??? Kompleksy w związku z tym, ze kolejna ciąża przyczyniła się do tego, ze nasiliło mi sie występowanie plam bielaczych na całym ciele. Ale nie mam na to wpływu. Muszę to zaakceptować, chociaz już sobie wyobrażam reakcje niektórych ludzi w lato. :(
-
moja ciąża "uszlachetniła" mnie rozstępami, bo smarując brzuch nie wzięłam pod uwagę, że trzeba też smarować uda i cztery litery 8)
jeszcze w ciąży byłam nimi załamana, teraz traktuje je jaką moją część, konsekwencję.
potrafiłam zaakceptować "tygrysie paski", ale nad bezrostępowym brzuchem pracuję (rzutami ;)).
chyba tak samo jest z kilogrami, które jednym przeszkadzają, inni je oswoili, a jeszcze innych dręczą. do wyboru do koloru.
-
Ja przed ciążami nosiłam rozmiar 36. Po pierwszej 36/38, dość szybko doszłam do siebie (bez ćwiczeń i diety, cyckowanie wystarczyło). Ale po drugiej ciąży nie mogę dojść do ładu ze swoim ciałem. Nie mogę zrzucić zbędnych kg (a chcę, bo się strasznie źle czuję w swoim obecnym ciele), brzuch to moja zmora, jest wielki według mnie, z rozstępami, brrrr. Nawet zaczęłam ćwiczyć, katuję się bo nienawidzę ćwiczeń i jakiejkolwiek formy aktywności fizycznej poza spacerami. Nie interesuje mnie zdanie innych na temat mojego wyglądu. Ja chcę się po prostu dobrze czuć w swojej skórze. A tak niestety nie jest ...
-
Nie rozumiem czemu razi Was to, że to Maja założyła ten wątek. Czyżby jako osoba szczupła nie miała prawa wypowiadać się w kwestii obsesji na punkcie szczupłości. Z pierwszego postu wywnioskowałam, że to właśnie o tę obsesję chodzi i o osądzanie ludzi po wyglądzie. Dlatego też ja uważam, że to bardzo dobrze, że właśnie szczupła Maja rozpoczęła taki wątek. Mi jako grubasowi zrobiło się miło, że szczupła dziewczyna sprzeciwia się traktowaniu ludzi grubszych jako gorszych.
-
Monika a nie przesadzasz?... kobieto urodziłaś miesiąc temu, daj sobie czas. Bez kitu ja nie wiem o co chodzi z tym byciem idealną? I to jeszcze w ciąży... fakt sama ciężko znosiłam perspektywe tycia przez pierwsze 3 miesiące ciąży ale teraz mam to w du..pie. Mam zamiar szczęśliwie chodzić w ciąży, dbać o siebie i urodzić zdrowe dziecko. Później dojdę do siebie. Na wszystko jest czas, na tycie tez :)
PS. Jakbym napisała ile już mam na plusie to niejedna ciężarówka by się przeraziła ;) ale co tam mąż i tak mnie kocha ;)
-
Monika a nie przesadzasz?... kobieto urodziłaś miesiąc temu, daj sobie czas.
Kochana, jakiś błąd w suwaczku wystąpił;) Urodziłam parwie 7 miesięcy temu i wszytsko stoi;) waga znaczy się i bęben z przodu
-
A zastanawiałyście się co stoi za tym, że nie lubicie swojego ciała? Może warto skupić się na tym co w sobie lubicie? I nie mówię tu o fizyczności :)
NAszła mnie kolejna refleksja odnośnie tego wątku- jak ważne jest to, abyśmy budowały poczucie własnej wartości i samoakceptacji u własnych dzieci. Żeby nigdy nie oceniali siebie przez pryzmat wyglądu, aby mieli pełną wiarę w siebie i swoje możliwości. nie chcę Was martwić, ale zdajecie sobie sprawę, że dzieci uczą się przez modelowanie? To, że będziecie im mówić, że mogą wszystko, że są dobre w tym, czy w tym nie da dosłownie NIC jeśli będą widziały Wasze umartwianie się nad sobą. I tego się nie da ukryć. Hipokryzję dzieciaki wyczują na kilometr. POkażcie im, że można akceptować się w zupełnie nieidealnej wersji siebie, czerpać radość z życia, kochać siebie i dążyć do wytyczonych celów... i w rozm. 34 i 48. To zaprocentuje im w przyszłości... a czego bardziej pragniemy jak nie szczęścia dla naszych pociech? :)
-
Martuś % z rana u mnie?Mówisz? :D A wpadniesz? :D :D
Dziubasku to pijcie, pijcie za mnie, a może kiedyś i do mnie wpadniecie :D " z flaszeczką wina..." :D ;D
-
A zastanawiałyście się co stoi za tym, że nie lubicie swojego ciała?
NIgdy nie ważyłam tyle co teraz i moje ciało nie było w tak złej kondycji. To mi przeszkadza, nie znam siebie takiej. Może jak za jkiś czas nic się nie zmieni, tzn. nie schudnę, nie pozbędę się opony to zaakceptuję taki stan rzeczy. Na tą chwilę póki mi się chce próbuję coś z tym zrobić.
A poza tym to prawda co napisałaś z wspieraniem poczucia własnej wartości u dzieci, z dawaniem im przykładu.
-
Pogadały i zamilkły ;)
Lila jak ja się cieszę że cię widzę ;) :-* Szczere to wyznanie ;)
-
hejjjaaaa ciotka...
który obóz?
chudzi czy grubi? :P :P :P
-
Lila albo...trochę transformując piękni czy chudzi? ;) ;D
-
a cóż to za pytanie...
ja zawsze do pięknych ;D ;D ;D
-
ja grubas wiec zapisuje się do MADRYCH, INTELIGENTNYCH I WYJATKOWYCH ;D
-
hejjjaaaa ciotka...
który obóz?
chudzi czy grubi? :P :P :P
Sama nie wiem :D I sama też nie bardzo wiem o co chodzi w tej dyskusji ;)
Ja i piękna i mądra i tak mi z tym ciężko :D No ale jak mawia moja Babcia "każdy musi dźwigać swój krzyż" ;)
-
:D :D :D
kurde mam to samo :luzak: i jak żyć? :lol:
-
dlatego ja się cieszę, że nie mam wielkiego biustu
bo tak wielkiego balastu już bym nie uniosła ;D ;D ;D :P :P :P :P
-
Ja myślę, że Majce kompletnie o coś innego chodziło... Ale tak się dyskusja potoczyła, że wyszło jak wyszło.
-
Dyskusja otwarta, każdy może pisać co chce
Ja dzisiaj po lekturze http://wiadomosci.onet.pl/anoreksja-przyczyny-konsekwencje-leczenie/r0mrj
-
No mamy obsesję chudości, mamy... i nie jest ona niczym nowym. Nawet mi się wydawało, że coraz częściej się o tym mówi, że szum się jednak jakiś podnosi. Choć troszkę. Chociażby teraz na topie bycie fit. Przynajmniej promowany jest (teoretycznie) zdrowy tryb życia, a nie głodzenie się. W dalszym ciągu jest to za mało. Bo większości wydaje się, że muszą być i bardzo chudzi i wysportowani.
Trudno z tym walczyć, a co gorsze - łatwo się temu trendowi poddać.
Rozmiar 0, photoshop, kobiety w reklamach wiecznie przedstawiane jako obiekt seksualny, dziewczynki jako księżniczki. Młodzi chłopcy także nie potrafią się odnaleźć - sami nie wiedzą do końca jacy chcą być, Skąd, jaki przykład brać.
Skutkiem tego mamy ludzi wiecznie niezadowolonych z siebie, ludzi z brakiem samoakceptacji. Znak czasów. Trzeba postawić na samodzielne myślenie i wyciąganie wniosków.
Naszą odpowiedzialnością jest bycie doinformowanym o zdrowym trybie życia. Mając wiedzę, możemy robić co uważamy. Nie pozbędziemy się jednak kreowanych wizerunków w mediach. Nadzieja w zdrowym rozsądku, odpowiedniej edukacji, od dziecka.
To trochę jak ostatnio popularna dyskusja o mediach, social mediach, internecie.... Informacja, wiedza i świadomość pozwala się w tym nie zgubić, nie zatracić. Bezmyślność zawsze sprowadza kłopoty. Nasza głowa, żeby pokazać dzieciom jak z tego bezpiecznie korzystać.
I tak jest chyba z kanonem piękna. (jakże zmiennym przez lata, epoki).
Bywam z siebie niezadowolona. To, że tylko bywam jest już sukcesem. Nie podoba mi się to, że patrzy się na mnie wpasowując w jakąś kliszę, wzór. Ale praca nad sobą od strony mentalnej przynosi ogromne rezultaty. Nie tylko w postaci akceptacji, ale w dążeniu do zdrowych ram.
-
Szczupłość( nie mylić z chudością) mi się podoba, ja w wersji szczupłej się sobie podobam, mąż w wersji szczupłej mi się podoba. Jestem przekonana że w wersji "większej" ani ja jemu ani on mi byśmy się sobie nie podobali ( i nie ma tutaj znaczenia całe nasze ogromne piękno wewnętrzne bo nie jesteśmy tylko przyjaciółmi a małżeństwem więc dla nas "wizual" ma znaczenie).
Zwolennikiem skrajności nie jestem, za to jestem zwolennikiem dbania o siebie.
Myślę że grunt to czuć się dobrze samemu ze sobą.
A skoro to watek gdzie "każdy może pisać co chce" to ja "se" napisze że fajnie jak człowiek czymś się interesuje, fajnie jak ma w życiu pasje i ja osobiście uwielbiam ciekawych ludzi ( niezależnie od rozmiaru) :)
-
A skoro to watek gdzie "każdy może pisać co chce" to ja "se" napisze że fajnie jak człowiek czymś się interesuje, fajnie jak ma w życiu pasje i ja osobiście uwielbiam ciekawych ludzi ( niezależnie od rozmiaru) :)
No i właśnie o to chodzi, żeby ten rozmiar nie determinował naszej oceny danej osoby jako człowieka. Osobom 'grubszym" często wydaje się, że inni uważają ich za gorszych i patrzą na nich tylko przez pryzmat wagi, ale moim zdaniem często im się tak po prostu wydaje. Jeśli ktoś ma kompleksy, nie czuje się dobrze ze swoją fizycznością, doszukuje się krytycyzmu u innych i każde "krzywe" spojrzenie będzie zinterpretowane jako wyraz pogardy. A często wcale tak nie jest tylko tym osobom się wydaje.
A samoakceptacja wcale nie zależy od rozmiaru. Można być chudą, piękną i zakompleksioną a można być też grubą, brzydką i pewną siebie.
Bardzo dużo zależy od wychowania, dlatego zgadzam się z tym co napisała dziubasek. Często skupiamy się na tym, żeby wychować dziecko na grzeczne, "usłuchane" i nie sprawiające problemów, a zapominamy o tym, żeby je chwalić, motywować do rozwoju i budować pewność siebie. Niestety w naszej kulturze nie wypada mówić dziecku, że jest piękne, mądre i zdolne, zwłaszcza przy świadkach ::)
U mnie w domu niestety różnie to bywało. Tata był wiecznie niezadowolony, rzadko chwalił. Jak przyniosłam piątkę, to pytał "a czemu nie szóstka?"... Kiedyś czułam się gorsza od innych, zawsze byłam niezadowolona ze swojego wyglądu. Na szczęście mam męża, który skutecznie mnie z tego wyleczył, zawsze prawi komplementy, wręcz zachwyca się moją urodą aż czasem mam wrażenie, że mówi o kimś innym ;D No tylko jak ważyłam 60 kg (172 cm) i chciałam jeszcze kilka zrzucić, to był niezadowolony i ubolewał nad brakiem tyłka u mnie :P
Ja obecnie nie dołuje się , nie załamuję jak ważę trochę więcej. Akceptuję siebie w każdej "formie" i mam w d... jak inni mnie widzą. Otaczam się ludźmi, którzy są mi życzliwi i kochają mnie za to jaka jestem w środku, a nie za moją powierzchowność. Może komuś obcemu się nie spodoba, ale co mnie obchodzi co sobie myśli osoba mijana na ulicy czy spotkana w sklepie, której już nigdy w życiu nie zobaczę?
Inna sprawa, że sama czuję się trochę lepiej w szczuplejszej wersji i czerpię ogromną satysfakcję z gubienia kilogramów. I kiedy już mi wyższa waga przeszkadza to nie marudzę, tylko biorę się za siebie... z różnym skutkiem, czasami dopada mnie jo-jo ale w końcu się uda :D
Jednak istnieje różnica między zadowoleniem ze swojego wyglądu, a samoakceptacją. Jeśli ma się 20 kg nadwagi to trudno powiedzieć "jestem dumna z tego jak wyglądam", ale żeby skutecznie coś z tym zrobić, to najpierw trzeba siebie chociaż zaakceptować...
I jeszcze jedno: to, że ktoś powie "jestem gruba", albo "mam duży brzuch", to wcale nie znaczy, że jest tym faktem załamany i czuje się gorszy. Czasem po prostu stwierdza fakt. Ja na przykład w sklepie gdy ekspedientka mi proponuje jakiś ciuch, czasem powiem: "nie, w to nie wejdę", albo "nie jak muszę mieć luźne na dole, albo z gumką, bo takie mi tuszują ten wielki brzuch"... i mówię to tak normalnie na luzie, a Pani się zawsze zawstydzi i na szybko wystosuje jakies oświadczenie w stylu "alez nie, nie jest Pani gruba.. jaki brzuch, co Pani gada" ::) :P No ale po co, przeciez ja wiem, że mam brzuch i się akceptuje z tym brzuchem czy bez niego :P
Troszkę się rozpisałam i byc może odbiegłam od tematu. W każdym razie moja pointa jest taka, że "to siedzi w głowie" ;)
-
A ja doswiadczylam na sobie jak sie zmienia postrzeganie ludzi jak sa grubi, a jak szczupli. Po tym jak schudlam 16kg nagle zaczeto sie ze mna bardziej liczyc, awansowalam w pracy. Uslyszalam wtedy taki tekst, ze tylko silni ludzie potrafia zawalczyc o siebie i schudnac. Ale widzialam, ze niektore rzeczy sie zmienily z powodu zmiany wygladu.
Teraz znow jestem gruba. Mam rozmiar 42. Szczerze mowiac czuje sie rownie seksownie jak majac 3 rozmiary mniej. Schudnac chcialabym dla zdrowia i udowodnienia sobie, ze potrafie.
-
A ja doswiadczylam na sobie jak sie zmienia postrzeganie ludzi jak sa grubi, a jak szczupli. Po tym jak schudlam 16kg nagle zaczeto sie ze mna bardziej liczyc, awansowalam w pracy. Uslyszalam wtedy taki tekst, ze tylko silni ludzie potrafia zawalczyc o siebie i schudnac. Ale widzialam, ze niektore rzeczy sie zmienily z powodu zmiany wygladu.
Teraz znow jestem gruba. Mam rozmiar 42. Szczerze mowiac czuje sie rownie seksownie jak majac 3 rozmiary mniej. Schudnac chcialabym dla zdrowia i udowodnienia sobie, ze potrafie.
Magda ja nie napisalam ze to sié nie zdarza. Ja tez mam takie doswiadczenia. Chodzilo mi o to ze czesto dochodzi do nadinterpretacji i osoba,ktora ma problem z samoakceptacja wszedzie widzi krytyczne spojrzenia.
-
Teraz znow jestem gruba. Mam rozmiar 42.
:mdleje: :mdleje: :mdleje: :mdleje: :mdleje: :mdleje: :mdleje: :mdleje: :mdleje:
nie załamujcie mnie dziewczyny!! może otyła, ale na pewno nie gruba!
grubym to się jest gdy trzeba kupować ubrania w specjalnych sklepach.
Ja miałam okazję bycia grubą i otyłą w Anglii i w Polsce, niestety albo stety, w UK człowiek nie czuje się jak odludek mając nadwagę bo po prostu wtapia się w tło... u nas jest tyle "pięknych i szczupłych" że każdego może to doprowadzić do kompleksów.
jednak uważam że sporo dziewcząt myśli że są grubsze niż w rzeczywistości są a faceci ich w tym utwierdzają...
-
chyba ani nie gruba ani nie otyła...
a z nadwagą...
-
chyba ani nie gruba ani nie otyła...
a z nadwagą...
kwestia nomenklatury ;D ale słusznie otyła to ja tez nie jestem.
Lila a mozesz przypomniec od jakiego BMI zaczyna sie otylosc? Ciekawa jestem jaki mam zapas, bo wsuwam encorton i raczej nie schudne ;D
A tak w ogole to fajnie, ze jestes :)
-
O mamo!
Rozmiar 42 to zło?
Przecież to podobno rozmiar przeciętnej Polki.
Ja też nosze rozmiar 42 a BMI mam prawidłowe ;)
-
chyba ani nie gruba ani nie otyła...
a z nadwagą...
kwestia nomenklatury ;D ale słusznie otyła to ja tez nie jestem.
Lila a mozesz przypomniec od jakiego BMI zaczyna sie otylosc? Ciekawa jestem jaki mam zapas, bo wsuwam encorton i raczej nie schudne ;D
A tak w ogole to fajnie, ze jestes :)
Juz znalazlam ze 30. No to maly zapas mam ;D
-
kwestia nomenklatury ;D
ale ta nomenklatura jest ścisła...
najpierw mamy nadwagę, potem otyłość i trzy jej stopnie
BMI
15,0 - 17,4 - wychudzenie
17,5 - 19,4 - niedowaga
19,5 - 24,9 - waga prawidłowa
25,0 - 29,9 - nadwaga
30,0 - 34,9 - I stopień otyłości
35,0 - 39,9 - II stopień otyłości
40,0 i więcej - otyłość olbrzymia
chociaż ostatnimi czasy coraz większą furorę niż BMI robi BAI
http://www.shapesense.com/fitness-exercise/calculators/body-adiposity-index-calculator.aspx
http://www.intmath.com/functions-and-graphs/bmi-bai-comparison.php
można go orientacyjnie policzyć na podstawie obwodu bioder i wzrostu
lub dokładnie przy pomocy TANITY albo densytometru...
-
O mamo!
Rozmiar 42 to zło?
Przecież to podobno rozmiar przeciętnej Polki.
Ja też nosze rozmiar 42 a BMI mam prawidłowe ;)
ja mam 42 i mam nieprawidlowe. Zalezy gdzie sie ubieramy.
kwestia nomenklatury ;D
ale ta nomenklatura jest ścisła...
No tak dlatego tez ja jako otyla poki co sie nie okreslilam... A okreslenie gruba jest raczej kolokwialne, co nie znaczy ze nieprawidlowe i tu te granice juz nie sa tak jasno wyznaczone. Pewnie kazdy ma w glowie inne 'widelki'
-
gruby to może być spasiony kot domowy... :)
do grubego się nie czepiam bo to, jak wspomniałaś, "nomenklatura uliczna"
anulka 80 zależy ile masz wzrostu...
laska 1,8m w 42 nie będzie wyglądać źle
ale karaczun 1,6m - tak jak ja - już tak...
i też to zależy jaką się ma budowę i jak rozkłada się tłuszcz
jak komuś idzie w cycki, to lepiej się prezentuje
jak tylko w dupę - zdecydowanie gorzej
-
gruby to może być spasiony kot domowy... :)
do grubego się nie czepiam bo to, jak wspomniałaś, "nomenklatura uliczna"
anulka 80 z ależy ile masz wzrostu...
laska 1,8m w 42 nie będzie wyglądać źle
ale karaczun 1,6m - tak jak ja - już tak...
fakt wzrost mnie ratuje ...i jeszcze dlugie nogi :D
Zaciekawilas mnie tym Bai. Musze sobie policzyc.
-
mój BAI z wyliczeń ma się inaczej niż BAI z TANITY
chociaż nie wiem czy to nie granica błędu...
a moj wiek metaboliczny to 21 lat... :P :P :P :P
jestem młodsza biologicznie o 15 lat niż mam w peselu ;D ;D ;D ;D
-
A mi się waga zepsuła :D
A teraz sobie myślę o dzieciach i ich samoakceptacji :)
-
buduj podwaliny i czekaj czy bomba pęknie w okolicach okresu dojrzewania ;D
-
buduj podwaliny i czekaj czy bomba pęknie w okolicach okresu dojrzewania ;D
No właśnie, o te podwaliny chodzi ;) Że pod co podwaliny ? ;) Pod to żeby akceptowała jedna z drugą " co jest" ? Czy pod to żeby nie akceptowała tego co jest tylko walczyła o siebie ( swoje zdrowie, ciało) ? Bliżej mi do drugiej wersji
a "widziała Mania", to nie takie proste ;)
-
widziała Mania .... widziała :)
Mania ma na ten temat swoją własną teorię...
Mani też się ciśnie na usta kąśliwa riposta, ale się powstrzyma...
aczkolwiek z trudem... :P :P
-
buduj podwaliny i czekaj czy bomba pęknie w okolicach okresu dojrzewania ;D
No właśnie, o te podwaliny chodzi ;) Że pod co podwaliny ? ;) Pod to żeby akceptowała jedna z drugą " co jest" ? Czy pod to żeby nie akceptowała tego co jest tylko walczyła o siebie ( swoje zdrowie, ciało) ? Bliżej mi do drugiej wersji
a "widziała Mania", to nie takie proste ;)
nie co jest tylko siebie jako osobe... Nie chodzi mi tu o bezkrytyczne podejscie do siebie, ale o motywowanie przez rodzicow poprzez docenianie osiagniec i nie przedkladanie fizycznosci nad to co w srodku. Myslalam ze to oczywiste
widziała Mania .... widziała :)
Mania ma na ten temat swoją własną teorię...
Mani też się ciśnie na usta kąśliwa riposta, ale się powstrzyma...
aczkolwiek z trudem... :P :P
riposta dla mnie? To sie nie powstrzymuj. Ja jestem tak pewna siebie, ze nic mnie nie ukąsi
-
nieeee anulka
nie do Ciebie...
co innego mnie rozbawiło....
-
nieeee anulka
nie do Ciebie...
co innego mnie rozbawiło....
:okularnik: :ok:
-
Lila ripostuj, wiesz że to kocham ;)
Ania moim zdaniem temat nie jest oczywisty i nie chodzi tutaj o przedkładanie fizyczności ponad "wnętrze". Podobnie jak Lila też mam na ten temat swoją teorię która powiedziałabym " się nie dodaje" z tym co zostało napisane. Ale pisać o tym nie zamierzam bo i po co ;)
-
nie chodzi tutaj o przedkładanie fizyczności ponad "wnętrze".
a mi właśnie o to chodziło i tylko o to.. no może jeszcze o motywowanie do działania i docenianie osiągnięć, powtarzanie, że "you can do it' zamiast 'nie dasz rady, bo nie jesteś nic wart'... ale nie o zachwalanie bez powodu czy zapewnianie dziecka, że bycie grubym jest ok i nie będzie tego żadnych konsekwencji. Jestem za wpajaniem dziecku zasad zdrowego trybu życia, ale nie na zasadzie 'musisz', tylko "możesz" i reprezentowanie sobą tych wzorców i 'świecenie' przykładem.
Możliwe, że obie myślimy o tym podobnie, tylko źle interpretujesz moje słowa.. możliwe, że inaczej i masz słuszne argumenty, wtedy chętnie bym zweryfikowała swoją 'teorię', ale skoro nie zamierzasz o tym pisać, to nie dajesz mi szansy.
-
Aniu o swoich "teoriach" nie piszę bo nie czuję potrzeby " nie mam misji" wpajania tutaj komuś swoich racji. Ale na żywo na pewno chętnie bym z tobą na taki temat pogadała bo myślę że nawet jeśli zdania mamy odrębne to mogłaby by to być " dobra" dyskusja ;)
A z twoim ostatnim postem się zgadzam, więc bardzo prawdopodobne że idziemy tą samą "ścieżką myślową". I bardzo mądre jest to co napisałaś o dawaniu dzieciom przykładu.
-
" nie mam misji" wpajania tutaj komuś swoich racji.
a ja mam misję :hahahaha: :brewki: :brewki: :brewki:
Chętnie bym się z Tobą spotkała i podyskutowała... :piwo_2: albo zdrowiej :kawa: i nie tylko na ten temat ;)
-
riposta mi zdechła po kursie ze Zdrowia Publicznego
za to włączyła się "filozofia życiowa"...
...życie to sztuka ciągłego wyboru....
... m.in. pomiędzy umiłowaniem koryta, a umiłowaniem zdrowia, niskiego cholesterolu i szczupłej, gibkiej sylwetki kosztem odchodzenia od stołu z lekkim uczuciem niedosytu i wyboru jedzenia przy pomocy kory mózgowej a nie pnia mózgu...
rzadko można mieć oba i pełne koryto i dobre BAI...
są szczęśliwcy, którzy mają tak do czasu, jedni dłużej inni krócej...inni nigdy i zawsze muszą używać tej cholernej kory mózgowej przy wyborze menu...
są też tacy, którzy kochają siebie w XL, bo kochają jeść...i ok...
bo życie to sztuka wyboru i każdy ma prawo do swojego...
-
są też tacy, którzy kochają siebie w XL, bo kochają jeść...i ok...
bo życie to sztuka wyboru i każdy ma prawo do swojego...
Zgadzam się całkowicie.
Ale mnie osobiście nie razi ta 'moda' na odchudzanie się, ćwiczenie itp. Jeśli tylko na kogoś to podziała i czyjeś kilogramy polecą, to tylko na zdrowie! Mimo wszystko groźniejsza jest jednak otyłość niż nadmierna szczupłość (nie mówię tu o anoreksji itp.). Jak ktoś się dobrze czuje w swojej, nawet większej wadze, to super. Drażni mnie jednak, gdy komuś z tym jednak nie za dobrze, a inni mu mówią, że tak super wygląda, po co się będzie odchudzać... Nie wiem z czego to wynika, z zazdrości, że ktoś może schudnać, czy co...
Ja z wagą nie miałam nigdy problemów, 55kg/160cm, wieeelkie cyce (hehe, po karmieniu już nie). Zostały 3kg po ciąży, z wielkim trudem próbuję się ich pozbyć, bo mi zwyczajnie przeszkadzają. Szczupła jestem, ale co nieco mi jeszcze wystaje ponad biodrówki. Przez niektóre większe koleżanki jestem odbierana źle, ja, szczupła, jeszcze chcę schudnąć... One 'niby' są z siebie zadowolone, ale jestem pewna, że w kilku przypadkach tak nie jest.
Podsumowując, ważne, aby czuć się dobrze w swojej skórze i być szczerym, i w stosunku do siebie i do innych...
-
Jak czuć się pięknie, podczas gdy od zawsze słyszało się zewsząd słowa: gruba, brzydka itd...
Nawet rodzina nie akceptowała mnie gdy byłam przy sobie. Na tą chwilę wiem, nie byłam gruba. Ale powiedzcie kilku letniej dziewczynie, dlaczego wszyscy wokół są złośliwi i się z niej śmieją... Taka rodzinka dziwna, że dopiero jak porządnie schudłam zaczęli zauważać mnie jako jakąkolwiek osobę w tym gronie. Wcześniej byłam tylko podlotkiem, dodatkiem do innych lepszych osób.
Tylko, że ja byłam zawsze osobą słabszą psychicznie i zawsze przejmowałam się kpinami itp. W szkole też nie miałam lekko, zawsze byłam tą grubszą i zawsze mi to wytykano.
Nie uważam, że piękny oznacza chudy... No ale. Od zawsze jest we mnie to coś, co mówi mi: schudnij, schudnij, schudnij.
Gdy schudłam z dukanem do pięknej wagi 52 kg, było mi.. mało. Dziś patrząc na zdjęcia uważam, ze wyglądałam idealnie.
Teraz mam nadwagę. Nie dużą, moje BMI to 25,8. Ale przeżywam to strasznie widząc siebie w lustrze.
Moja obsesja przestawia się bardziej na dziecko: nie chcę, by mój syn przechodził to, co ja w szkole przykładowo. Zrobię wszystko co w mojej mocy, by był "normalny". Bo jeśli z charakterem i osobowością pójdzie w moje ślady, to będzie miał potem problem na całe życie tak jak ja.
Na tą chwilę wiem, że nigdy nie będę dostatecznie piękna dla samej siebie. I dostatecznie chuda....
I sama nie wiem, co dobija mnie bardziej, czy brak wymarzonej wagi czy może brak samoakceptacji...
-
madzia...ja też byłam grubym dzieckiem...i to naprawdę grubym...
szczęśliwa z tym nie byłam...
wytykań palcami jakoś specjalnie nie pamiętam...
chociaż zdarzały się podśmiechujki np w świetlicy...
bardzo źle mi było na WF-ie bo noga byłam ostatnia...
przeżyłam...
w I klasie liceum schudłam...potem przez następne 10 lat zmagałam się z jojo, chociaż nigdy do wagi wyjściowej nie wróciłam, ale 5-7 kilo bujało się to w tą to w tamtą...
W tej chwili mogę spokojnie powiedzieć, że jestem i dostatecznie "chuda" i na pewno piękna dla samej siebie...
zatem da się...ale wymaga dużo pracy i czasu...
-
Madzia wiem co czujesz, bo miałam to samo
ciągle slyszałam, że jestem gruba , grubsza od innych.....
i teraz tak mam, że zawsze się czuje grubsza od innych mimo że nie jestem 8)
-
Lila ja się całkowicie z Tobą zgadzam ;) Bardzo trafne to z tą miską ;) Ja całe życie byłam na diecie, żeby jakoś wyglądać i jak tylko trochę sobie odpuściłam, to już waga szła do góry, ale szybko się opanowywałam i waga wracała do normy. Nie byłam chuderlakiem, ale całkiem fajnie wyglądałam. W ciąży dużo przytyłam, ale kilogramy ciążowe zrzuciłam praktycznie wszystkie, ale część wróciła. Nauczyłam się patrzeć pozytywnie na siebie i również w swoim ciele doceniać te pozytywne elementy. Teraz nie jestem zadowolona ze swojej wagi i swojego wyglądu, ale go akceptuję (jako stan przejściowy) i nie uważam się za gorszego człowieka ze względu na to, że jestem grubsza. DO mojej grubości podchodzę z dystansem, potrafię na ten temat zażartować, nie unikam tematu przy znajomych. To że moja waga nie jest idealna, to nie znaczy, że mam być niezadowolona z siebie jako człowieka, kobiety itd...
Podobno, żeby schudnąć trzeba najpierw spojrzeć na siebie pozytywnie i polubić SIEBIE, żeby się motywować, a nie dołować.
ja nie mam zamiaru tego tak zostawić i będę walczyć. Właściwie już walczę, bo jem zdrowo, a wczoraj znowu liczę kalorie... wiem, że to nie wiele da, bo po lekach czuję, że puchnę, więc raczej nie schudnę, ale walczę, żeby chociaż nie przytyć.
-
Magda chcieć to móc tylko trzeba chcieć ;) Dojdziesz do wagi która cię satysfakcjonuje tylko potrzeba cierpliwości. Dasz radę ;)
Lila z Tobą się zgadzam w całej rozciągłości ! Choć moja "kora mózgowa" potrzebowała chwili żeby "zatrybić" ;)
Też byłam grubym dzieckiem, nie było to fajne doświadczenie. Jako anegdotę powiem wam że teraz mieszczę się spokojnie w swoją sukienkę do komunii która wtedy mnie "obciskała", szkoda tylko że przed kolano mi sięga ;)
-
Jasne, że staram się coś z tym robić... Ćwiczę, ale mam wrażenie że to wszystko nic ::) ::) ::) Trzymam dietę, bardzo się staram. Nie popadam w paranoję, próbuję zrobić to tak, by to po prostu lubić. Ale wiadomo, największym plusem będzie jeśli zobaczę efekty swojej pracy...
Ale tak czy siak mam wrażenie, że ja nigdy nie będę dostatecznie dobra dla samej siebie.
Nie wiem co widzi we mnie mąż ;) i chociaż nie mam problemów by się przy nim np rozebrać itp, to tak czy siak czuję się tak, jakby najchętniej zamienił mnie na lepszy model ;) chociaż z drugiej strony wiem na 100% że tak nie jest bo przecież mi to mówi i pokazuje.
Co z tego? W mojej głowie jest coś(Justyś wiesz dobrze co ;) ) czego wyplewić się nie da... A szkoda, bo moim największym marzeniem już nie jest być super piękną i zgrabną, ale po prostu czuć się dobrze w samej sobie i w końcu zaakceptować siebie. No.
To powiedziała po wyciskaniu z siebie potów ze skalpelem II ;)
Lila podziwiam. Wielki szacunek już nie tyle za osiągnięcie swojej wagi co za utrzymanie jej.
-
Madzia widzisz... Problem samoakceptacji i mnie dopadl, mimo, ze ja chuda cale zycie ::)
A ostatnio jeszcze ojciec mnie "podbudowal" mowiac... Ooo a co to za boczki? ::)
Nie zganiam calej winy na rodzicow, ale uwazam, ze w pewnym momencie popelnili blad i ja do dzisiaj musze sie z nim zmagac...
Zawsze bede dla siebie nieidealna...
Trzeba sobie jakies pranie mozgu zrobic czy cos...
-
Ja też byłam grubaskiem - nie chciałybyście widzieć mojego foto ze szkoły podstawowej 8)
W średniej szkole postanowiałm coś ze sobą zrobić. Nie było netu, poradników, Chodakowskich itp. Sama sobie wymyśliłam, jak będę sie odzywiać i zaczełam biegać. Strach się przyznać, że imponowała mi starsza kuzynka wówczas chora na anoreksję ::) - o której wtedy nie mówiono zbyt wiele.
Po wakacjach przyszłam do szkoły i połowa znajmowych mnie nie poznała.
Jezu jaka ja byłam z siebie dumna. Chodziłam z podniesioną głową i z bananem na twarzy.
Później bywalo różnie. Raz lepiej, raz gorzej ale nigdy juz nie byłam grubasem.
Kiedy wyszłam za mąż i odciełam się od maminych obiadków zmieniłam całkowicie styl żywienia się.
Nigdy nie będe chuderlakiem bo mam taką, a nie inną budowę ciała. Ale 36 w zupełności mi wystarczy, nie mniej jednak wstydzę się rozbierać nawet przy mężu czasami bo mam wrażenie, że ciagle coś zwisa, ciągle coś wyłazi ::)
-
Oj ja również pamiętam tą dumę gdy pewnego razu właśnie tak schudłam bardzo... Ale byłam głupia. Wieczna głodówka, mordercze nie wiadomo co czego teraz się wstydzę ::) Byłam o krok od popadnięcia w prawdziwą paranoję.
Ale potem przyszedł czas na zdrowsze odżywianie ;)
A po Dukanie jak wróciłam zza granicy, gdy ludzie nie widzieli mnie kilka miesięcy, to już w ogóle szczeny w dół i zbieranie zębów ;)
Może nie chudnę tak super jak wtedy. Może ćwiczenia to tylko taka teraźniejsza moda. Nie ważne. Mnie cieszy to, że wbiegam po schodach na 4 piętro bez zadyszki w szybkim tempie, co jakiś czas temu było nie do pomyślenia.
Dzięki Maja za ten wątek. Fajnie móc o tym wszystkim popisać :)
-
Hej Mam na imie Ewelina i mieszcze sie w rozmiar duze 36 lub 38. przy moim wzroscie i mojej wadze wg tego całego BMI mam niedowage...a kocham słodycze....ale zeby kupic spodnie jeansowe(nienawidze spodnic) to nie lada problem dla mnie poniewaz mam szerokie biodra i cieniutkie nóżki przy kostkach, nmo i boczki i oponke...jednak mnie Chodakowska tez nie powaliła na kolana, dla mnie ma "twarz jak koń" (nie obrażajac nikogo) i wcale ten jej ton i glos mnie nie motywuje....fitness jakos tez nie koniecznie a przeciez mam 2 kroki... a chcialabym nabrac kondycji i zgubic oponke. Ale jakos nic ani nikt mnie zmotywowac nie moze....i podziwiam dziewczyny co w dziale FIT "tyle robią"...
-
A ha dzisiaj doznałam szoku. Moja 2 ,5 latka dzisiaj w czasie kąpieli pokazuje na swój brzuch i mówi" co to jest" ja na to" brzuszek" a ona " nie to tłuszcz, jestem gruba ". Pewnie nie do końca sobie zdawala co w ogóle powiedziala ale ręce mi opadly. Od dzisiaj juz nigdy nie będę nazekala na swoją wagę nigdy juz nie powiem że jeden gruba. Niestety nie jest to tylko nasza osobista sprawa ale dzieci to podpatruja i ksztaltuja zwój wlasny obraz świata, piękna i wzorce samoakceptacji. Muszę stwierdzić ze dzisiejsza sytuacja dala mi dużo do myślenia. Jeszcze nie wiem co ale cos trzeba zmienić jestem przeciez matką dwóch córek. Nie chce żeby cale życie bujały się z kompleksami.
-
o tuż to...
dzieci wierzą w to co im mówimy. u mnie w domu zawsze się żartowało z "naszego rodowego nosa" :-) że niby zadarty nosek mamy. no i ja całe życie mam kompleks zadartego nosa.
nie mam kompleksu blizny którą mam na twarzy, tylko nos, który podobno tak naprawdę nie jest zadarty :-/
-
...jednak mnie Chodakowska tez nie powaliła na kolana, dla mnie ma "twarz jak koń" (nie obrażajac nikogo) i wcale ten jej ton i glos mnie nie motywuje...
szczerze mówiąc mnie zatkało... wątek przez całe 5 stron wałkuje temat o ocenianiu ludzi po wyglądzie, a tu takie bum... jedni są grubi, jedni chudzi, a jeszcze inni mają "twarz jak koń", więc "nie powalają" :o :-\
-
...jednak mnie Chodakowska tez nie powaliła na kolana, dla mnie ma "twarz jak koń" (nie obrażajac nikogo) i wcale ten jej ton i glos mnie nie motywuje...
szczerze mówiąc mnie zatkało...
Mnie też.
-
...nie wiem jak wygląda Chodakowska...
a jeśli ma końską twarz - istnieje takie określenie - to co z tego?
-
Lila na jakim ty świecie żyjesz, że nie wiesz jak wygląda Chodakowska ;)
-
no nie wiem...
gdzieś mi kiedyś w TVN mignęła, ale jakby mi dali zdjęcia bez podpisu, to bym kobiety nie poznała...
wnioskując z tego co robi jest pewnie szczupła, wysportowana i umięśniona...
tyle wiem w temacie...
Nawet się miałam spytać gdzie ten skalpel można obejrzeć...
co więcej nie wiem jak wygląda jakaś tam Mel B i co to są fittapy czy jakoś tak...
-
Czyli Lila Ty ćwiczysz u siebie w fitness klubie jakims, tak?
Ja tam nie patrzę na wygląd trenerki gdy ćwiczę. No i właśnie nawet gdyby miała jakąś tam twarz taką czy owaką, to.... co z tego ???
Nie rozumiem. Wiele osób czepia się tego, że w tv w programach fitness itd występują same szczupłe piękności o złotych włosach i w ogóle ideały ::) Pojawiła się taka Chodakowska, która ma zgrabne ciało ale może nie ma jakiejś cud urody i teraz znów pojawiają się teksty typu: do mnie Ch. nie przemówiła bo ma twarz jak koń....(nie uderzam tutaj tylko do Eweliny, bo już kilka razy takie okreslenie spotkałam na fb). Ludzie, to do czego są te ćwiczenia... ? Do skupienia sie na własnym ciele i pozbyciu się własnych niedoskonałości czy do wpatrywania się w kobiety i oceniania ich wad i zalet... ? ::) ::)
Przepraszam, ale musiałam to z siebie wyrzucić.
Mi z kolei podoba się jak ona do "mnie" mówi. Często jej słowa: "Dasz radę, na pewno sobie poradzisz, wierzę w ciebie" itp motywują mnie i dodają mi sił. I czy by to powiedziała głosem Pana A czy pana B czy może pani S :P nie ważne. Ważne, że działa na psychikę.
-
ćwiczę w klubie...
domu nie mam warunków to raz
dwa - wolę w klubie...
-
No mi ona jako ona nie działa właśnie, choć czasem z nią ćwiczę, ale i jedno i drugie nie jest spowodowane jej wyglądem 8). Dla mnie jest za koścista, to chyba odpowiednie określenie, nie mniej podziwiam niesamowicie, że można sobie tak wypracować ciało, musi być strasznie silną wewnętrznie osobą.
Liliann, nie wiedzieć jak wygląda Chodakowska, to jedno, ale Mel B?! O Spice Girls nie słyszałaś? :D
-
nie wiedziałam, że to ta Mel B...
jeśli to była "spajsetka" to oczywiście, że wiem która to...
myślałam, że to jakaś inna i że to zbieżność nazwisk
laska się fitnessem zajęła? kto by pomyślał?
ja się zatrzymałam na etapie kaset z Cindy Crawford...
miałam jej dwie kasety VHS i ćwiczyłam...
daaawnoooo daawnooo temu... ;D
-
Ja w tym temacie jestem spaczona... Całe życie byłam chudzielcem. Trenowałam gimnastykę artystyczną i ciągle słuchałam, że podskoczę wyżej jak schudnę, że piruety będę kręcić lepsze, jak schudnę, że na olimpiadę pojadę jak schudnę...No to chudłam...Tyle tylko, że moje postrzeganie siebie i własnych wartości też "schudło". Pokręciło mi się we łbie do tego stopnia, że "normalna" to dla mnie było " gruba".
W liceuma byłam skrajnie chuda (39 kilo) i nie przestałam miesiączkować. Czytałam (th)inspiacyjne blogi, fora i nosiłam bransoletkę z napisem "Quod me nutrit me destruit". Po paru latach "wyrosłam", ale nie będę ukrywać, że to dla mnie bez znaczenia, że się nie pilnuję ani trochę i czuję się ze sobą świetnie...
Możecie mnie zlinczować, ale nie będę też ukrywać, że poza euforią związaną z ciążą i przerażeniem "jak to będzie?", gdzieś po głowie mi się błąkało, że moje ciało się zmieni. Nie odchudzam się w ciąży i nie będę tego robić gdy będę karmić. Jednak jest to dla mnie ważne. Nie jest sensem życia, ale kiedy czuję, że trochę przytyłam, odpuszczam sobie batonika do kawy.
Przy czym patrzę w ten sposób tylko na siebie. Kiedy widzę kobietę w rozmiarze 40 czy większym, zadbaną, uśmiechniętą i pewną swoich atutów, to wiem, że gdybym była facetem, na pewno bym się w niej zakochała.
ot dopiero zryty mózg... ;)
-
Ta Mel B właśnie, ona zawsze coś tam ze sportem robiła, też taki był jej styl w zespole... Ja lubię jej filmiki bo są radosne, na luzie, bez tej powagi chodakowskiej i innych.
W ogóle to zabawne jest, jak postrzegamy siebie. Zawsze byłam szczuplejsza od mojej mamy, po ciąży natomiast jestem trochę grubsza. Jakież jednak było moje zdziwienie, gdy zmierzyłyśmy się i wyszło, że ja mam w większości miejsc mniej cm! A widzę ją teraz jako szczuplejszą od siebie. Za to moja mama ma uda szczuplejsze ode mnie o 4cm 8).
-
po pierwsze liliann miło Cie widzieć z powrotem - to na pewno jeden z plusów tego wątku ;)
madzia_n jeszcze tutaj pogratuluje podjęcia wyzwania! bo najgorsze, to nie do końca być zadowolonym ze swojego wyglądu i nic z tym nie robić....co do lasek prowadzących ćwiczenia to mam podobne podejście do Ciebie, skupiam się na w miarę poprawnym ;) powtarzaniu ćwiczeń i tyle, chociaż chyba Ewelina nie miała nic złego na myśli - niektóre dziewczyny z wątku fit drażnią np. piersi słynnej Mel B (robię z nią stretchig i może mogłaby trochę mniej go eksponować :) ale aż tak mi nie przeszkadza), ale to przecież nie oznacza, ze oceniają ją jako człowieka, zresztą można sobie wirtualną trenerkę wybrać taką, jaka i wizualnie nam pasuje :)
widzę, ze został tez poruszony temat dzieci - jak pokazuje przykład eovina i w kwestii wyglądu są bardzo bacznym obserwatorami nas rodzicow i potrafią to odpowiednio zripostować :) motywowanie dziecka do podejmowania kolejnych wyzwań życiowych to jedno, dbałośc o jego formę fizyczną to drugie - bo tu już nie jest tak oczywiste, by klepać powiedzmy 6-latka po ramieniu, gdy ma już nawet lekką nadwagę, bo jest ok i niech akceptuje swoje odbicie w lustrze....to kwestia zdrowotna, ale jest wiele możliwości zachęcania do aktywności fizycznej (basen, karate, taniec, rower - zaleznie, co dziecku sie najbardziej spodoba), by połączyć przyjemne z pożytecznym :)
-
W ogóle to zabawne jest, jak postrzegamy siebie. Zawsze byłam szczuplejsza od mojej mamy, po ciąży natomiast jestem trochę grubsza. Jakież jednak było moje zdziwienie, gdy zmierzyłyśmy się i wyszło, że ja mam w większości miejsc mniej cm! A widzę ją teraz jako szczuplejszą od siebie. Za to moja mama ma uda szczuplejsze ode mnie o 4cm 8).
też tak mam. Zamawiam w c&a spodnie 40 dla mamy i takie same 42 dla mnie, po czym okazuje się, że ja wchodzę w 40, a mama bierze 42 ;)
Misiu, żeby było jasne: ja nie miałam na myśli chwalenia za wygląd i bezkrytycznej akceptacji nadwagi u dziecka ;)
Chodziło mi o motywowanie i budowanie pewności siebie przez chwalenie tego co wewnętrzne i docenianie osiągnięć .
Chciałam jeszcze zwrócić uwagę na to, że u dzieci niedocenianych przez rodziców łatwiej rozwijają się kompleksy i to równiez prowadzi do wielu zaburzeń żywienia - czy to w stronę obsesyjnego odchudzania, czy też objadania się, bo czują się beznadziejne...
-
Miśka dziękuję :D Czuję się jak jakaś mistrzyni świata, naprawdę 8) 8) 8)
Hm, ja Młodego pilnuję by nie jadł nieodpowiednio. Najważniejsze dla mnie te pierwsze 3 lata, by wpoić mu pewne nawyki żywieniowe... I tak np gdy jesteśmy w gościach a na stole jest pełno słodkości, moje dziecko zamiast tego je banana bądź jakieś swoje owsiane ciacho które jest względnie ok :)
Dzieci trzeba chwalić, jasne że tak. Ale też przekazywać im odpowiednie wartości , nauczyć je zdrowego trybu życia, gdyż żyjemy w czasach w których można łatwo się zapomnieć i potem dzieje się to co napisała Ania... dochodzi do zaburzeń żywienia.
Ja nie byłam jakoś chwalona przez rodziców. Przez resztę rodziny byłam postrzegana jako grubas. Oczywiście, że odcisnęło to na mojej psychice ogromny ślad. Pozostały do dziś. I było to w moim wypadku błędne koło: Z jednej strony obdarowywali mnie słodyczami a z drugiej mówili jaka to jestem gruba.... I ciągle czułam się beznadziejna...
Chwalenie w drugą stronę też jest przesadą. Gdy rodzice zauważyli u mnie problem, w końcu zaczęli mnie dopingować ze przecież wyglądam dobrze itd. Zostało im do dziś. na słowo: dieta ;) od razu mam wykład że jestem fajną laską ;) Ale to moim zdaniem też jest trochę wymuszone... Tak czy siak fajnie że się starają, ale mogliby nauczyć się to wypośrodkować. I ja sama tego chcę nauczyć się wobec własnego dziecka.
Cieszy mnie niezmiernie fakt że przekazywane przeze mnie Dominikowi wartości są również nauką dla moich rodziców. Cudowne uczucie, że mogę im przekazać coś pożytecznego :)
-
anulka80 rozumiem, ze to bylo do mnie (bo na forum jest jeszcze misia i nieraz moj nick jest tak zdrabniany)
to nie było konkretnie do Ciebie - bardziej ogólnie w temacie dzieci, bo co innego, jak kobieta siebie akceptuje z nadwagą, ale co innego - moim zdaniem oczywiście - akceptowanie takiego stanu u dopiero rozwijającego się młodego organizmu...nasze dzieci i tak są tabletowo-laptopowo-smartfonowe ;) więc każde aktywowanie do ruchu jest wskazane....madzia_n dokładnie to wyjasniłaś :ok: często dzieci sa takim motorem zmian, ja ruszyłam swoje 4 litery po to, by być sprawniejszą i aktywniejsza właśnie dla dzieci, to samo z nawykami żywieniowymi....i te pochwaly dla Ciebie nie sa przesadzone, bo wiem, jak trudno się zabrac do regularnych ćwiczeń...
-
No właśnie, było bardzo trudno... Ale walczę :) Dziękuję. Takie słowa z Twoich, z Waszych ust bardzo wiele dla mnie znaczą.
Ja np nie uczę dziecka telewizji.... Ostatnio, tu taka anegdotka, byłam u wujka i tam było jakieś dziecko nie wiem skąd :P no ale w wieku mojego syna. Oni dumni i bladzi mówią: A mały Pawełek rozpoznaje każdą bajkę i uwielbia reklamy, a jak pięknie tańczy do teledysków! A ja im na to z uśmiechem na ustach: Mój Dominik nie zna prawie żadnej bajki, bo ogląda je sporadycznie, za to doskonale rozróżnia rożne rodzaje klocków czy puzzli a także pięknie potrafi sam wymyślać sobie zabawy. Również tańczy! Ale tańczy śpiewając razem z mamą i to dopiero taniec! :)
Troszkę zdębieli... Bo to dziecko było takie, ze nie umiało w ogóle się bawić tylko tv i tv...
Więc mamy w domu tv, po ponad 3 latach dopiero wczoraj można cokolwiek oglądać... ;) Bo mamy teraz tą naziemną tv... Ale i tak nie oglądamy. A już na pewno telewizor nie jest załączony dla zasady, jak np u moich rodziców. Czy to 10, czy 13 czy 17... Tv gra bez przerwy, non stop. Paranoja jakaś.
A mój synek wie, ze czasem można obejrzeć bajkę, ale najfajniejsza zabawa to ta polegająca na aktywności i to nie tylko tej fizycznej ale też tej umysłowej :)
Tak czy siak chciałabym nie powielać błędów moich rodziców, a najważniejsze z nich to wieczny tv ;) oraz podjadanie między posiłkami... No.
-
anulka80 rozumiem, ze to bylo do mnie (bo na forum jest jeszcze misia i nieraz moj nick jest tak zdrabniany)
to nie było konkretnie do Ciebie - bardziej ogólnie w temacie dzieci, bo co innego, jak kobieta siebie akceptuje z nadwagą, ale co innego - moim zdaniem oczywiście - akceptowanie takiego stanu u dopiero rozwijającego się młodego organizmu...
no tak, takiego stanu nie należy akceptować, ale dziecko jako człowieka już tak ;)
Madziu też wierzę w te pierwsze 3 lata. Już widzę skutki pozytywne nie przyzwyczajania do cukru, bo moje dziecko czekolady nie ruszy i za słodyczy tylko te lepsze, np. ciasteczka owsiane czy ewentualnie biszkopty... ja rodziców tez czegoś nauczyłam. Mój tato się trochę zreformował zwłaszcza teraz jak mieszkamy razem. Wyleczyłam go z vegety i innych wysoce przetworzonych składników, nauczyłam czytac skład na opakowaniach, słucha moich wskazówek i jeśli gotuje obiad to stara się, żeby było zdrowo dla Marietki.
Ale niestety do siebie tego nie stosuje. Nadal z rana smaży na smalcu jakieś tłuścizny i na to jaja ::) teraz rzadziej, bo go gonię, ale jednak...
-
miśka....żadne tabletowo-smartfonowe dzieci...
ruch ma być...
a dzieciom trzeba mówić prawdę...
moja koronna zasada...
-
Właśnie. I niezależnie od tego czy jest małe czy duże to dziecko ;) Przecież jesli dziecko jest przy sobie, nie trzeba mu mówić: Jesteś gruby/gruba. Można powiedzieć w inny sposób pewne rzeczy.
-
powiem tak...
jak to "Twoje" dziecko jest grube to sobie to powiedz nie mu...
mały dzieciak nie ponosi za to winy
winę ponoszą rodzice...
-
co fakt, to fakt. dlatego wpajam mojemu dziecku zdrowe nawyki żywieniowe.
chodziło mi bardziej o sytuację jaka była u mnie... rodzice na siłę próbowali wcisnąć mi że jest ok, że jestem chuda. a prawda była inna.
-
liliann chodziło mi o ogólny dostęp do techniki :) chociaż moje i tak są "pokrzywdzone" ;) bo smartfon na kod i nic na nim nie zrobią, od laptopa też z daleka, ale wydzielana czasem gra na tablecie czy ruchowa na xboxie już tak, oczywiście jako dodatek do basenu, roweru, karate czy tańca :) ale po ostatniej wigilii u trzylatków - gdy przy stole mama stopowała dziecko, ze to jest uroczystośc i nie wyciągnie telefonu, żeby zagrał w ulubioną grę - nie mam złudzeń, ze część dzieci głównie przy takich wynalazkach spędza wolny czas....anulka80 oczywiście, że jako mały człowiek zasługuje na szacunek i mądrą akceptację, ale jest to na tyle elastyczny etap, że należy podsuwać różne możliwosci rozwoju stricto sportowego czy intelektualnego, a co juz ono samo wybierze to inna sprawa....
madzia_n podejście godne pochwały :brawo_2:
-
Oczywiście, że należy mówić prawdę, ale nic z tego co napisałam tego nie wyklucza ;)
Prawda, szacunek i okazywanie miłości to podstawa ;)
liliann chodziło mi o ogólny dostęp do techniki :)
No właśnie. Mamy jednak trudniejsze zadanie niż nasi rodzice. Gdy ja byłam dzieckiem cała gromada zbierała się na ulicy i graliśmy w badmintona, siatkówkę przez płot, podchody, skakało się w gumę, jeździliśmy na wycieczki rowerowe itd... teraz większość dzieciaków siedzi przed komputerami itp. a jeśli rodzice chcą, żeby ich dziecko było bardziej aktywne, to musi kombinować ;) i odpowiednio zachęcić, przekonac, że aktywność jest lepsza od smartphona ... ale oczywiście jak się chce to się uda ;)
-
anulka80 widzę, że się w pełni rozumiemy :) zwłaszcza w okresie przedszkolno-szkolnym dochodzi jeszcze swoista presja grupy, mój syn w zeszłym roku mając pieć lat zaczął dopytywac, co to psp i x-box bo koledzy o tym ciagle mówią...na szczęście póki co do aktywności fizycznej razem z siostrą też sie wyrywa :)
-
Wiecie co, a ja nie jestem tak całkiem przeciwna telewizji, nie uważam jej za największego wroga, a jako jedną z rzeczy także rozwijających dziecko. Chociaż nie mam tu na myśli całkiem tv, u nas też nie leci 'bez celu', a chodzi mi o 'mądre' bajki, filmy, programy... Ja uwielbiam filmy, programy typu 'how is made' i Adrian także na pewno będzie je oglądał. Póki co kilka razy miał okazję 'obejrzeć' (tak jeszcze całkiem oglądanie to nie jest ;)) bajkę "Przygody słoniczki Elli" - sama się na niej i wzruszyłam i uśmiałam :D. A ruchu moje dziecko ma aż nadto. Chociaż ciąg to telefonów, tabletów, laptopów jest, dzieci obserwują rodziców i też chcą się nimi pobawić ;D.
-
No pewnie że wszystko ma swoją normę itd. Trzeba tylko bardzo uważać, by zmieścić się w ten normie ;)
Przykre dla mnie jest np NAGMINNE sadzanie dziecka przed tv czy komputerem czy nawet smartfonem, żeby: a) przestało płakać b) zajęło się czymś(czym pytam ??? ) c) dało rodzicom w spokoju coś zrobić.
Póki co mój synek ma prawie 19 miesięcy... I nie było czynności której bym z nim nie zrobiła. Gotuje ze mną, sprząta... Zawsze mu dużo tłumaczę i w miarę możliwości daję coś, w czym może mi pomóc. Bardzo to lubi. Wątpię, by, gdyby miał mieć rozsądny wybór, wybrał telewizję czy komputer... ;)
Niestety w rodzinie mnóstwo przykładów znam gdzie po prostu rodzice pozbywają się dzieci żeby mieć spokój i dla mnie to nie do pomyślenia ::)
teraz dzieci wychodząc na dwór i próbując jakiejśc formy aktywności zastanawiają się czy nie będą "głupio" wyglądały dla innych dzieci. Kiedyś po prostu brało się piłkę, paletki czy Bóg jeden wie co i śmigało się na dworze od rana do wieczora z przerwą na obiad. teraz już nawet słyszałam opcje: nie puszczę go/jej na dwór bo za dużo zboczeńców chodzi...albo bo się ubrudzi i nie daj Boże będzie trzeba go/ją dodatkowo myć ::) Dla mnie to godne pożałowania. Najlepiej z mojego dzieciństwa wspominam całe dnie spędzane na placach zabaw i boiskach.
-
Czytam i w myślach się biczuję... co ze mnie za matka! Nie dość, że na maksa pielęgnuję poczucie własnej (wysokiej!) wartości u swoich dzieci (często lekko na wyrost, choć nigdy nie chwalę "za darmo", zawsze za coś) to jeszcze pozwalam oglądać bajki, grać na playstation (mój trzylatek wymiata równie dobrze jak pięciolatek) tylko po to, aby móc coś zrobić ::) ::) Ba... pół trasy do Krakowa, którą pokonujemy kilka razy w roku grają na smartfonach (których obsługa nie stanowi problemu) tylko po to, aby były cicho ;)
Normalnie chyba idę sobie zrobić drinka i popłakać nad swym losem... i losem moich biednych dzieci :P
A tak na serio- wszystko jest dla ludzi. Trzeba tylko umiejętnie takie rozrywki dawkować. Widzę, że większość ostatnich opinii dały mamy małych dzieci... jednego malucha... no cóż. Wychowanie i sposoby oddziaływania na dzieci zmieniają się z czasem ;)
-
Heh, maluszek to mój? :D
Ja niestety nie mam tak różowo jak Madzia i nie jestem w stanie wszystkiego zrobić z Adrianem, jednak wtedy zajmuję go czymś i mam na oku.
Dziubasku, czyli za półtora roku będę dawała synkowi pograć na tablecie, żeby tylko był cicho? 8). Szczerze wątpię, u nas żadne gry nie funkcjonują. Dzieci wychowujemy tak jak nam wygodnie, jeśli Madzia i jej mąż nie oglądają telewizji, to i dziecko nie będzie, jeśli Ty z mężem gracie w gry itp. to i Wasze dzieci chcą... ;) U nas tego nie ma, w życiu nie grałam na playstation 8).
Odbiegłyśmy od tematu :)
-
Dziubas....jak napisałaś - wszystko w dawkach umiarkowanych jest "dobre"...
Moje dzieci TV oglądają. Jakbym miała powiedzieć ile - to średnio dużo.
Natomiast nie grają w gry i nie mają dostępu do komputera, nie mamy Xboxa itp (bo ja tego typu rzeczy nie uważam i pewnie dłuuugo nie kupię, bo nie mam potrzeby...dla mnie to głupota i tyle...)
Mają tablet - mocno reglamentowany...
Moje działanie odzwierciedla mój system wartości jako rodzica i tyle...
a każdy jak wiadomo ma swój...
-
Dziubasku, u mnie podobnie jak u Ciebie ;) napijmy się razem :D
-
Nie dajmy się zwariować, czasy się zmieniły. A dzieci dostosowujemy do siebie.
Moja ogląda bajki.
-
nawiązując do tematu tabletów i smartfonów mały off topic
...przypomniało mi się z moje obecnego kursu...
coby się zbytnio nie chwalić tym, że małe dzieci je błyskotliwie obsługują, bo z założenia są skonstruowane tak, by posługiwał się nim człowiek na granicy niedorozwoju umysłowego...
-
A to nie, to moja zna "różne rodzaje puzzli i klocków" i układa, wymyśla zabawy... ale tez potrafi sobie włączyć piosenkę na smartphonie, zna tez kilka postaci z bajek i mi się to przykre nie wydaje ;)
Latem bywało tak, ze puszczałam jej bajki (a raczej piosenki) żeby coś zrobić, a konkretnie popracować. Pracuję w domu przy komputerze, terminy są czasem "na za godzinę" albo cały tydzień stukania w klawiaturę całymi dniami i jeszcze część nocek, mąż obecny w domu godzinę dziennie... no i wtedy jest to jakieś rozwiązanie... nie siedziała cały dzień przed ekranem, ale w momentach kiedy już wszystko inne się nudziło, to jej puszczałam. Nie uważam, żebym ją jakoś specjalnie tym krzywdziła... Tym bardziej, że później nadrabiałam, bo jak tylko kończyłam zabierałam ją na plażę, długi spacer albo plac zabaw, a każdy wolny dzień spędzałyśmy na wspólnych zabawach albo na dworze i starałam się poświęcać jej każdą wolną chwilę.
Teraz bajek w tv praktycznie nie ogląda, ale czasem włączy sobie piosenki na smartphonie, ale jest to kilkanaście minut dziennie i nie widzę w tym nic złego.
Przy okazji Lila dzięki za uświadomienie, bo już myślałam, że mam geniusza w domu skoro tak pięknie potrafi sobie włączyć i przełączyć, wybrać ulubioną piosenkę... :D
Większość dnia spędza na "prawdziwych" zabawach (również w żłobku) i staram się też dbać o to, żeby miała ruch i mogła się "wybiegać".
Na basen nie pójdę, bo moje oskrzela by tego nie wytrzymały :D ale chodzimy do sali zabaw, na place zabaw, do parku.. planuję zapisac ją gdzieś na "tańce"...
Kontaktu z komputerem nie mogę jej zabronić, bo tylko tak może teraz rozmawiać z tatą ;)
Moim zdaniem technologia jest dla ludzi, również dla dzieci i nie ma nic złego w tym, że dziecko z niej korzysta, dopóty dopóki nie zastępujemy nią innych form aktywności i kontaktu z rodzicem.
Trzeba to po prostu umieć wypośrodkować. Dlatego napisałam, że kiedyś było łatwiej, a teraz trzeba się trochę bardziej postarać, żeby zapewnić dziecku ruch, ale jak się chce to można.
-
Przy okazji Lila dzięki za uświadomienie, bo już myślałam, że mam geniusza w domu skoro tak pięknie potrafi sobie włączyć i przełączyć, wybrać ulubioną piosenkę... :D
no niestety...w tej kwestii ani Ty ani ja nie mamy geniuszy...
co najwyżej pospolitych "klikaczy" ;D
a tak na marginesie...z czego się kobieto tłumaczysz?
Ty pozwalasz na kontakt z komputerem, bo uważasz to za stosowne...ja nie, bo wg mnie jeszcze zdąży, a multimedia nie są dla małych dzieci...
-
się nie tłumaczę ::) :P
...z komputerem na dzień dzisiejszy tylko do rozmów z tatą :D Dziś na przykład tata "pomagał" kąpać córkę i bił brawo jak zrobiła siusiu do nocnika ;) Takiego mamy wirtualnego tatę, no! ;)
-
i jak łatwo go uciszyć :)
-
i jak łatwo go uciszyć :)
co prawda to prawda :hahahaha: :hahahaha: :hahahaha:
-
Jasne, że czasem sytuacje do pewnych rzeczy zmuszają.... Dlatego też napisałam i podkreśliłam słowo NAGMINNE ;) Mając na myśli przykłady ludzi którzy tygodniami nie wychodzą na spacery czy gdziekolwiek, a dzieci sadzają na przemian przed tv, komputerem i xboxem... Nie pokazując dziecko że w ogóle można inaczej. Wierzcie lub nie, daleko takich przykładów nie muszę pisać ;)
I wcale nie piszę, że mamy które na coś pozwalają są gorsze itd ;) Oczywiście przedstawiałam swój punkt widzenia i właśnie sądzę, że dziecko powiela zachowania rodziców... Jeśli wolny czas będziemy spędzać na spacerze zamiast na tv, to wiadomo że dziecko będzie chciało powielać ten wzorzec :)
Ale myślę, że każdy wie o co chodzi i co z czym sie je ;-) ;-)
Myślę też że im dziecko starsze tym można mu stopniowo wprowadzać pewne rzeczy... Przecież nie uchronimy go całkowicie przed jakąkolwiek technologią ;) Aczkolwiek każdy z nas ma swoje wyznaczniki wiekowe... I tak dla mnie taki 3 czy 4 latek w połączeniu z smartfonem jest nie do pomyślenia :)
Ah jak miło byłoby czasem tak uciszyć tego małżonka :P :P :P ;)
-
Apropo tabletow i innych urzadzen w rekach dzieci...
Antek wzial mojego tableta i tak mi cos przestawil, ze ja teraz nie moge dojsc jak on to zrobil i jak to wylaczyc :P ::)
My ogladamy z rana bajki, pozniej tv jest wlaczony, ale nie siedzimy nie ogladamy, raczej jest po to zeby cos gralo :P ewentualnie wlaczam muzyke, piosenki na yt dla dzieci i wtedy tanczymy...
Ja jestem wyczulona na ten temat, bo moj brat ma drugie zycie w necie, ciagle by tam siedzial. To jest wina moich rodzicow, bo mu od malego pozwalali siedziec przy komputerze... Ja jestem na to uczulona i na pewno nie pozwole na to swojemu dziecku.
Zupelne zabronienie dostepu do sprzetu tego typu tez nie jest dobrym wyjsciem wg mie, bo moze sie to w przyszlosci odwrocic przeciwko Nam.
Takze umiar przede wszystkim ;)
-
Dokładnie :) Wszystko może być skrajnością i grunt to w nie nie popadać.
-
Czytałam ostatnio, że właśnie nie świadome oglądanie jest najgorsze, a to granie telewizora bez powodu, gdy po prostu leci, a dziecko niby się bawi itp. To utrudnia skupienie, myślenie itp. u dziecka, szybciej też się nudzi, bo takie dźwięki, obrazy, rozpraszają. Coś w tym jest.
-
Dlatego moje dziecko jak idzie sie bawić to mówi żebym wyłączyła tv bo będzie mu preszkadzał ;D
-
Są też bajki i BAJKI, gry i GRY- umiejętność ich selekcjonowania też jest istotna. Dzieci mogą grać w angry birds, albo w jakies logiczne, ciekawe gry edukacyjne, które przy okazji stymulują ich rozwój. U nas PS nie był kupiony dla dzieci, długo nie miały pojęcia o jego istnieniu, ale jak już jest to na prawdę bywa bardzo dobrą platformą do zabawy i edukacji ;) Tak samo smartfonowe aplikacje- memo, układanki itp. nie tylko stanowią rozrywkę, ale także ćwiczą np. pamięć.
Dla mnie to rewelacyjne czasoumilacze, które na chwilę dają mi odsapnąć od bardzo absorbujących dzieci. Kontrola czasu (u nas jest to mniej więcej pół godziny rano przed przedszkolem i ok godziny popołudniu) i jakość proponowanych "czasumilaczy" jest tu kluczem..
-
Czytałam ostatnio, że właśnie nie świadome oglądanie jest najgorsze, a to granie telewizora bez powodu, gdy po prostu leci, a dziecko niby się bawi itp. To utrudnia skupienie, myślenie itp. u dziecka, szybciej też się nudzi, bo takie dźwięki, obrazy, rozpraszają. Coś w tym jest.
Z tym się zgodzę ;) U moich rodziców jest tak, że sobie gra, bo gra ::) Ja nie potrafię się tak skupić na pracy, a moja mama wręcz przeciwnie.
Zabawa z dzieckiem też wygląda całkiem inaczej jak jest cicho wokoło.
-
Ja najczesciej jak pracuje to wlaczam muzyke, w ciszy mi sie trudno skupic, chyba, ze sie uczylam czegos to wtedy musialo byc cicho, bo czytalam sobie na glos.
-
Wracając do wątku... warto zobaczyć... z refleksją :)
http://www.cda.pl/video/11300267/To-zmieni-cie-w-dokladnie-60-sekund
-
Aniu smutne... i piękne...
Co do wątku to ja akceptuję wszystkich. Mam problem z akceptacją jedynie własnego męża.. może nie z akceptacją ale z pogodzeniem się że nie może schudnąć. Ja siebie akceptuję, lubię ćwiczyć i o siebie dbać, ale straszny ze mnie żarłok ;D Mąż ma z 20 kg za dużo i chyba mi jest z tym bardziej ciężko niż jemu ::)
-
http://m.onet.pl/wiadomosci/prasa,19m5b
-
Jagna - widziałam... straszne :(
-
Najbardziej mnie zirytowały opisy zachowań i komentarzy lekarzy do pacjentek .....
Ja nie jestem szczupła osobą i jak do tej pory nigdy nie spotkałam się z takim podejściem jakiegokolwiek lekarza ....
-
Anna pisała, że od taty słyszała: "Ruszasz się jak słoń w składzie porcelany", od mamy: "Wolałabym, żebyś miała anoreksję, grubasie".
to mnie zawsze zadziwia; w oczach społeczeństwa lepiej być wychudzonym na kość niż otyłym - jakby (poza wagą oczywiście) to stanowiło jakąkolwiek różnicę dla zdrowia ::)
-
No właśnie i to jest dziwne... A to są po prostu skrajności, obie niezdrowe i obie nie wyglądają dobrze.
-
straszne to jest... przeczytalam i nie moge uwierzyc, ze takie slowa padaja od ludzi...
tez nie rozumiem tego, ze ktos wolalby zeby byla anorektyczka... jedno i drugie prowadzi do smierci... chyba mysla, ze latwiej jest zaczac jesc niz sie ograniczyc, ale sa w duzym bledzie...
-
też czytałam.....chyba trochę w tym tez winy mediów, ze nie nagłaśniają problemu, bo stereotypowo osoba z dużą nadwagą kojarzy się głównie z nadmiernym jedzeniem i brakiem ruchu, a nie z chorobą, z którą często całe życie toczy walkę.....ale środowisko medyczne powinno być świadome takiego pochodzenia otyłości i takie komentarze są niedopuszczalne!!
-
też czytałam ten artykuł i byłam w szoku,że można się tak odzywać do ludzi...
-
To ja powiem z innej beczki, za dzieciaka zachorowałam na celiakie, długo nie wykryta doprowadziła mnie do ogormnej niedowagi (164 cm 36 kg...) a jedzenie pochłaniałam jak moi starsi bracia... trochę odrobiłam, ale nie wszystko. Dziś przy 173 cm i 51 ( a było 49 po ciąży) czuje się ZA CHUDA, a laski mi zazdroszczą...... czego?? ze czuje się jak wieszak?? ani cycków ani uda.....a na dodatek na plecach pozostałości po garbie żebrowym...od niedawna zaczynam nosić spódnice, bo widze na ulicach kobiety i otyłe i mega chude i noszą co chcą więc i ja się zaczynam akceptować swoją chudość.
Za to mam jak Gabiś nie akceptuje wagi męża ( przynajmniej 20kg za dużo) bo wiem że by mógł rzucić ale mu się nie chce, rok temu już się dorobił cukrzycy...
-
Każdy chce być piękny, młody, zdrowy i bogaty i to jest jak najbardziej normalne, ale to prawda - świat kompletnie oszalał.
-
Mężczyznom trudniej wziąć się za siebie, oni z reguły są mało krytyczni do samych siebie :P. Dopiero zaczynają się przejmować nadmiarem kilogramów, jak już się gorzej czują,a kobiety wiadomo wypominają sobie samym każdy centymetr.
-
Większość mężczyzn* Są też tacy, którzy dbaja o siebie bardziej niż kobiety
-
Moj na przykład...kazdy kg ciezko przyjmuje bo tak ma z domu...:(
ja za to lekko do tego podchodze...kurcze jasne chcialabym byc fit ale jakos nie mam zapalu...zreszta 2 miesiace temu bylam na imprezie urodzinowej kumpla - 2 miesiace po porodzie ja w wersji najwiekszej jaka mialam...i co po 15 minutach rozmowy nieznajomy facet chcial sie ze mna umowic...usmialam sie i wtedy pomyslalam ze waga nie ma znaczenia...tylko stan umyslu :)