Jak czuć się pięknie, podczas gdy od zawsze słyszało się zewsząd słowa: gruba, brzydka itd...
Nawet rodzina nie akceptowała mnie gdy byłam przy sobie. Na tą chwilę wiem, nie byłam gruba. Ale powiedzcie kilku letniej dziewczynie, dlaczego wszyscy wokół są złośliwi i się z niej śmieją... Taka rodzinka dziwna, że dopiero jak porządnie schudłam zaczęli zauważać mnie jako jakąkolwiek osobę w tym gronie. Wcześniej byłam tylko podlotkiem, dodatkiem do innych lepszych osób.
Tylko, że ja byłam zawsze osobą słabszą psychicznie i zawsze przejmowałam się kpinami itp. W szkole też nie miałam lekko, zawsze byłam tą grubszą i zawsze mi to wytykano.
Nie uważam, że piękny oznacza chudy... No ale. Od zawsze jest we mnie to coś, co mówi mi: schudnij, schudnij, schudnij.
Gdy schudłam z dukanem do pięknej wagi 52 kg, było mi.. mało. Dziś patrząc na zdjęcia uważam, ze wyglądałam idealnie.
Teraz mam nadwagę. Nie dużą, moje BMI to 25,8. Ale przeżywam to strasznie widząc siebie w lustrze.
Moja obsesja przestawia się bardziej na dziecko: nie chcę, by mój syn przechodził to, co ja w szkole przykładowo. Zrobię wszystko co w mojej mocy, by był "normalny". Bo jeśli z charakterem i osobowością pójdzie w moje ślady, to będzie miał potem problem na całe życie tak jak ja.
Na tą chwilę wiem, że nigdy nie będę dostatecznie piękna dla samej siebie. I dostatecznie chuda....
I sama nie wiem, co dobija mnie bardziej, czy brak wymarzonej wagi czy może brak samoakceptacji...