Martyna, na wszystko przyjdzie czas. Ale nie taki diabeł straszny

Jedna połowa sukcesu u nas to to, ze Tymek zrobił się kumaty i umiałam mu wytłumaczyć, ze smoczek się zepsuł - przyjął do wiadomości. Leży teraz zepsuty w zasięgu jego wzroku, tak póki co.
Druga połowa - to gotowość rodziców. Nie uda się, jeżeli nie ma się przekonania w stu procentach. (u nas tatuś miał więcej przekonania niż mamusia

) ale jak postanowiliśmy, to nie ma odwrotu.
A dzisiaj Tymuś zapraszał mnie do swojego łóżeczka

Jak go usypiam a on siedzi w łóżeczku, to głaszczę dłonią prześcieradło w miejscu gdzie ma położyć główke i mówię - połóż się. I teraz on siedział, klepał rączką materac i mówił do mnie "połóż się"

słodki jest
A potem opowiadał mi coś po swojemu wplatając w potok słów "pan" i "kuj kuj", pokazując przy tym nóżkę.
Tak, to relacja z dzisiejszego szczepienia, hehe
zdziwił mnie, bo nie sądziłam, że pamiętał. Nie rozmawialiśmy o tym przez cały dzień. Nawet rano przed szczepieniem nie uprzedziłam go (wyrodna mama) co go czeka i po co idziemy. "Kuj kuj" mówi na plastikową strzykawkę, którą się w domu bawi. Skojarzył

cwaniak mały.