Hmm Daria widzisz sama nie wiem, wiadomo, że ty widzisz tutaj tylko ułamek mojego życia. A ja tu się po prostu wyżalałam i wyrzucam z siebie co złe, czego na zewnątrz potem nie widać.
Panicznie nie lubię szpitali, dużo mnie kosztuje każdy dzień tam i stąd moja ocena, że bez sensu że pojechałam, bo mam do siebie żal, że nie słuchałam swojej własnej intuicji tylko nacisków innych wokół.
No a z tym zaszczepieniem dobrej energii to niestety chyba tym razem nie da rady, nie wiem, może iść do psychologa? Bo jak miałam dobre podejście jeszcze do 38 t.c., znowu ćwiczyłam, nastawiałam sie pozytywnie, zagadałam z położną, zmieniłam lekarza, to teraz jak słyszę od każdego lekarza, że "pani zapomnij, że pani urodzisz w ciągu 2 tygodni" to trochę mi podcięło skrzydełka. Głowa od razu za bardzo pracuje, za dużo mam spraw z błędów medycznych przy porodach i stąd ten strach zamieniający się w negatywne myślenie chyba. I milion pomysłów co się może złego stać, taka jestem, nakręcam się, bo Kubę musiałam rehabilitować i o Filipa boję się jak cholera...Bo z Kubą dwa skurcze więcej i by go nie było...
Faktycznie nie umiem tego opanować.
No i jeśli śledzisz mój wątek dochodzi do tego ogromny egzamin który mam przed sobą i stres o każdy wydłużający się dzień, że na niego nie pójdę, a jednak nie mam tak jak niektóre z Was mi radziły siły znowu odpuścić, znowu oddać rok, szukać nowej pracy etc., kariera jest dla mnie bardzo ważna i wiele lat staram się do czegoś dojść i zwyczajnie boli, że znowu to wszystko się wydłuży...
Pewnie wiesz, że na człowieka składa się milion doświadczeń i emocji i ciężko jest tak kogoś oceniać po kilku postach
PS: A co do Kuby to niestety jak akurat koleżanka będzie w pracy to jadę rodzić sama.
I w takim razie Daria mogę Ci tylko zazdrościć siły podświadomości i urodzenia kiedy chcesz, bo mi się nie udało. A bardzo bardzo chciałam w listopadzie i byłam dosłownie wewnętrznie pewna, że to się uda, bo te skurcze ciągle są. A jak się nie udało, to się przyznaje załamałam nieco.
Ale to nie mój wątek tylko ciężarówek

Wybaczcie dziewczyny. Naprawdę boję się indukcji...
Może napiszecie jak to u Was było to będzie mi lżej
A mój Filip szokująco ma niby 3600 gram, gdzie Kuba był 2900, jednak dziecko bez nadciśnienia inaczej rosnie