Idę na wykład o znieczuleniu, ciekawe co się dowiem
napisz
mocno jestem ciekawa
No więc na dzień dobry godzina opóźnienia.... naście ciężarnych już stękających w ginekologicznej bibliotece, nie powiem, miło nie było

Pani pielęgniarka przepraszała, bo się zabieg wydłużył, a dr anestezjolog jak wpadł usprawiedliwiał się nagłym przypadkiem w domu... no nic...generalnie dowiedziałam / była mowa o:
- sensowność znieczulenia przed porodem ma sens tylko wtedy, gdy rodząca ma niski próg bólu, czyli jak boli ją mega przy 2cm rozwarcia, od początku to wtedy powinno się podawać.... bo wtedy jej to ulży. Jak rodząca ma średni / wysoki próg i prosi o znieczulenie, to to właśnie może tak ją znieczulić, że akcja porodowa się spowolni, bo dla niej to już przed tym znieczuleniem był pikuś...;
- niskie ciśnienie może być groźne tylko wtedy jak dodamy do tego jakieś wady serca, węższe zastawki czy aorty. Samo niskie ciśnienie u rodzącej nie jest zagrożeniem, bo jak to określił "coś sobie zawsze tam podkręci";
- warto sobie zbadać przed porodem ilość płytek krwi i krzepliwość... bo po wkłuciu może się potem coś wylać, czy jakiś krwiaczek albo takie tam powikłania;
- zaleca się leżeć 10min po wkłuciu, żeby się równomiernie wsio rozeszło;
- anestezjologa nie ma 24h na porodówce, więc nie zawsze się uda znieczulenie podać;
Podpisałam listę, bo ponoć jest ona bardziej świadomym podpisem niż przed samym zabiegiem, dlatego też podają znieczulenie tylko tym babeczkom, które przyszły na wykład. To by było na tyle. Jak się zgłaszasz do porodu, mówisz że jesteś na liście, oni informują anestezjologa, który sobie pracę układa i takie tam.