Dziękujemy za gratulacje
adamiewa gratuluję!
My od wczoraj w domu, mamy się dobrze. Nacięcie strasznie mi dokucza, bo jest spore

No, ale przeżyję, nie ja pierwsza...
Dominik jest super

W szpitalu w nocy dawał popalić, ale w domu pierwsza noc była super

Nie mam problemów z karmieniem i ogólnie wszystko jest ok.
Tak w skrócie napiszę jak to było

Cały dzień męczyły mnie skurcze, więc wybrałam się do swojego lekarza na KTG, które nic nie wykazało, a cierpiałam jak jasna chol..

Lekarz zbadał mnie i stwierdził że rozwarcie jest max na 0,5 cm i że z porodu póki co nici. Odesłał mnie do domu z perspektywą chodzenia z takimi skurczami jeszcze długo

W domu po godzinie zaczęła się jazda bez trzymanki

Kilka skurczy co 4 minuty, a potem na przemian co 2 albo co 3 minuty. Przeciągałam i przeciągałam(w końcu lekarz powiedział że porodu nie będzie, a ja nie chciałam leżeć w szpitalu tylko zajechać tam na koniec), aż w końcu coś od środka mnie tchnęło i pojechaliśmy. w szpitalu jak usłyszeli że nie ma rozwarcia i Ktg nic nie wykazało, kazali się uspokoić itd. Ale gdy położna mnie zbadała, zrobiła szerokie oczy

nie dowierzając że mam całkowite rozwarcie. Zwołała jeszcze 3 osoby żeby to potwierdzić bo wydawało jej się nieprawdopodobne, że w takim krótkim czasie takie rozwarcie się zrobiło. A potem wszyscy uwijali się jak mrówki, żeby zdążyć przed porodem

Postawiłam porodówkę na nogi
Poród faktycznie szybki, ale męczący. Od momentu regularnych skurczy poród trwał w sumie 4 godziny 30 minut, 3 godziny w pełnym rozwarciu z czego ponad 2 godziny parłam, parłam i... parłam.
We wszystkim słuchałam położnej(rewelacyjna mi się babeczka trafiła) i dzięki temu poszło tak szybko
To tak w skrócie, na pewno napiszę pełny opis porodu u siebie w wątku ale to w późniejszym czasie