Nareszcie dotarłam.....
Nowe forum strasznie mnie iryrtuje, a jeszcze bardziej to że nas olewają....
R zaganiany i fotków narazie nie zrzucił, ale obiecuję że w weekenda go przypilnuje
Wczoraj dzwoniłam do ojca, który zajmuje się ślubami w klasztorze. Chcieliśmy pojechać i zawieżć dokumenty z USC i delegację.... i co usłyszałam? "A po co teraz? 2 dni przed slubem macie przyjść z dokumentami, kartkami od spowiedzi, ze świadkami i z obrączkami"...... szczeka mi opadła, bo miły to on nie był, poza tym powiedziałm że obrączek nie dam bo dziecko nam niesie... Zgodził się z fochem jakimś....
Jak powiedziałam że mamy swojego księdza i chcemy żeby przeor dał nam razem z nim slub to zaczął się śmiać i powiedział że to niemożliwe bo przeor ma ważniejsze sprawy....
Już widzę jego oczy jak dowie się że przeor będzie nam udzielał tego slubu, bo tak się składa, że jest dobrym znajomym mojego R (facet ma pod 40).
Stwierdziliśmy, że wszystko załatwimy z przeorem, bo ten ojciec jakiś niemiły, opryskliwy i wogóle psieee....
Aha i dowiedziałam się, że jak nie chcę by siostra zakonna spiewała, a tylko żeby melodia była grana to muszę dowiedzieć się czy jest to zgodne z przepisami... czy nie trzeba czytać wcześniej antyfony...
Ja już nie mam siły ani ochoty na załatwianie tego wszystkiego....
W niedzielę uderzamy do przeora wyjaśnić wszystko.....
Poza tym humorek świetny, słonko świeci, tylko wkurza mnie to że nie mam gdzie iść się opalać w takim pięknym słonku.... chyba pojadę na działkę poplewić cosik