Ja wyszłam z założenia, że 7 miesięcznego malucha do Turcji nie zabiorę, on nic z tego nie skorzysta, my również. Poza tym klimat, inna flora, wolę go nie narażać.
Zdajemy sobie sprawę z tego, że to ostatnie nasze takie wakacje we dwójkę. Jakoś wciąż mam wrażenie, że nie nacieszyliśmy się jeszcze sobą:D Poza tym myślę, że przyda nam się tydzień oddechu po ciężkiej ciąży i pewnie jeszcze cięższym rodzicielstwie, drinki, imprezy, spanie do woli, cieszenie się sobą w 100%.
Potem już zawsze będzie maluch i będziemy jeździć wspólnie i tak mamy plan nad polskie morze pojechać już z nim choćby na chwilę.
Oczywiście na wszystko biorę poprawkę, wykupuję gwarancje zwrotu pieniążków lub możliwości zmiany osób etc., bo nie wiem czy coś się nie będzie działo w naszym życiu albo zwyczajnie nie dam rady zostawić małego i pojechać na wczasy
Nie wiem co mi się w głowie zmieni?
I też nikogo nie neguję, na razie mam takie podejście i pełen podziw dla rodziców, którzy zabierają maluchy ze sobą w zagraniczne wojaże do jakiegoś 3 r.ż., bo potem to już sobie nie wyobrażam z racji takiej, że dzieciaki kumają i jest im przykro (choć i tak nic nie będą pamiętać:D).
Moja Sis zabrała roczną córcię nad Dubrownik i masakra, akurat ząbkowała, nikt się nie wyspał, wszyscy umęczyli, podróż koszmarna
Swoją drogą różne dzieci, różni rodzice, niektórzy mają aniołków, niektórzy nie są w stanie wytrzymać z dzieckiem godzine w aucie

A jest taka fajna rodzinka co ma bloga z podróżowania z dziećmi
http://thefamilywithoutborders.com/Fajna opcja to też zabrać malucha i babcię czy większą ekipą jechać. TO też do przemyślenia bo wtedy wilk syty i owca cała, rodzice chwile odpoczną a nie będzie tęsknoty:)