No to mi namieszałyście z tym makijażem

Sama nie wiem mniej srebra czy nie?
Jak mi się udało nie parsknąc śmiechem? Otóż siedziałam dokładnie na wprost pani prowadzącej i ona się patrzyła na mnie jak mówiła, więc mi było głupio, ale chichotałam i tak, i tak, za to mój M. razem z resztą towarzystwa śmiali się już całkiem otwarcie
Dziś byliśmy u pierwszej spowiedzi. Bałam się bardzo, pojechaliśmy do takiego małego kościółka na moim osiedlu, dziś była spowiedź dla dzieci idących do komunii, ale jak przyjechaliśmy(zaraz po pracy), to już nikogo nie było. Usiedliśmy, pomodliliśmy się i przyszedł do nas ksiądz. Zapytał czy może nam w czymś pomóc, powiedzieliśmy, ze chcieliśmy się wyspowiadac, ale chyba się spóźniliśmy, powiedział, żebyśmy chwilę poczekali, wyszedł, za chwilę wrócił i usiadł w konfesjonale.
Pierwszy poszedł M., później ja. Trafiliśmy na wspaniałego, mądrego księdza. Nie moralizował, nie odsądził nas od czci i wiary, nie potępił. Mówił mądrze, skupiając się na nas i na sakramencie, który mamy przyjąc. Jesteśmy obydwoje bardzo zadowoleni z tej spowiedzi.
Na ostatnią przed samym ślubem też chyba pójdziemy do tego kościoła