Monia masz ciężki czas, minie! Ja bym bez męża w domu chyba codziennie beczała

I wierz mi, cokolwiek czytasz, zwłaszcza tu na forum dziel przez 2. U każdego są lepsze i gorsze chwile, ale nie wszyscy potrafią o tym pisać
Prawda jest taka, że każdy maluch inny, mój potrafi się sobą zająć, ale też zauważyłam, że odkąd pracuje to jak jestem w domu dosłownie się do mnie przylepia. Tyle, że u nas sprawdza się konsekwencja - nigdy nie dawaliśmy sobą rządzić, nie było wyciągania z wózka, bujania do spania czy reagowania na histerię. Wierz mi, każdy maluch tego próbuje, grunt to Wasza reakcja. Trzeba wybadać kiedy działać, czasem pomaga zajęcie malucha czymś innym. A nerwowość niestety często maluchy przyjmują od rodziców, więc przemyśl jakie zachowania u Was widzi. A może rzucanie klockami to jakiś etap sprawdzania, a nie nerwy? Szukaj rozwiązań, czytaj jak inni sobie radzili, wyciągaj dla Was co najlepsze i na pewno się uda to wszystko ogarnąć. Pamiętaj zawsze, że to ty małej pokazujesz wzorce i wszystkiego uczysz. Ja zauważyłam, że tylko spokój może nas uratować

Nie możesz sobie dać wejść na głowę i tyle.
Mi się też wydaje, że im dalej w las tym trudniej, tyle że potem pojawiają się dużo większe, psychologiczne akcje. Widzę po dziewczynach siostry, że teraz to ja mam aniołka, potem to się będzie działo

Ale z drugiej strony potem będziemy chociaż wyspane
Dzieci to tak naprawdę trud, ale niesamowita radość, sama to wiesz bo piszesz z miłością o Małgosi. Bądź dzielna!