witam sie i ja wkoncu w domku
sylwia nie dziwie sie ze sie wkurzylas - ja tez mialam przeboje z "mamusia"- znaczy tesciowa, jestem wykonczona psychicznie, o jedzenie wyklocalam sie co 10 minut, a to pieroga z grzybami chciala mu dac, a to cukierka czekoladowego, a to salatke z majonezem, a to sos grzybowy itp. normalnie masakra.
U nas ejszze byly klotnie o bieganie w kozaczkach po blocie sniegowym- w pierwszy dzien swiat sypal snieg, a ze mielismy juz dosyc siedzenia w domu, to wpakowalismy Pawla do wozka i poszlismy na spacer, ze snieg sie rozpuszczal, robila sie mega chlapa, a Pawlowi nie wzielam sniegowcow tylko zwykle kozaczki z przeznaczeniem do wozka, a ona z wielkim zarzutem do nas ze ona wziela chlebek do karmienia ptakow i myslala ze Pawel pobiega sobie po sniegu i bedzie karmil wrrrrrr,
Jak przyjechalismy to tesciowej nie bylo w domu - polozylismy pawla spac i jak wrocila to od drzwi m od razu mowil zeby byla cicho bo Pawel spi, pol minuty byla, a potem na caly glos az krzyknela dzien dobry wrrrrrrr pawel sie obudzil wsciekly, a ona do nas ze zapomniala ze Pawel jest. Wieczorem to samo, ja usypiam Pawla, a ona garami sie tlucze i cos krzyczy, a wiecie jak to slychac w 30 kilkumetrowym mieszkaniu. I tak caly czas sciagle cos, na dodatek moj m zaczal byc po stronie swojej mamusi i to mnie juz wykonczylo masakrycznie. Mam dosyc tych swiat i ciesze sie ze juz wrocilam do mojego domu, gdzie sa moje zasady