A ja mam wrażenie, że tutaj nigdy nie będę "u siebie", że zawsze jakiś palant będzie mógł mi wypomnieć, że to jego kraj i jak się zmieni polityka wykopać mnie stąd nie patrząc czy mam swój dom czy nie Poza tym mam dość Polaków na wyspach. Ludzi, którzy albo są bardziej irlandzcy od Irlandczyków, albo na których zupełne nie można liczyć - przykład - koleś, który miał nas odebrać z lotniska i nie przyjechał, bo mu się nie chciało. I spoko nie musiało mu się chcieć, ale mógł nam dać znać wcześniej a nie jak już wyszliśmy z samolotu... I w d... miał, że jesteśmy z dwójką małych dzieci - on teraz je obiad i mu się nie chce...
Na serio mało jest normalnych ludzi - ukłon w stronę Agaty, na które zawsze można liczyć.
Nie twierdzę, że w Pl będzie łatwo i że od razu się zaaklimatyzuję, a nawet liczę się z tym, że może nam się nie udać i będziemy musieli wrócić, ale chcę spróbować. Chcę, żeby dziewczynki wyrosły wśród rodziny - ja tego nie miałam.