No właśnie nie chcę jej blokować, bo ak siżę dowie, że jednak coś wrzucam, to będzie foch na mnie i znowu będę tą najgorszą, a tak po prostu nie będę publikowała i tyle

Generalnie mojej szwagierce odwaliło w dniu chrztu. Na początku myśleliśmy, że chodziło o to, że uraziliśmy księżniczkę już po chrzcinach na takiej domowej imprezce, ale później uświadomiłam sobie, że ona już focha miała rano w dzień chrztu.
Ona powinna była rok temu się obronić, a tu ani obrony ani pracy zarobkowej. Mamusi wmawia, że jest tak ciężko, że nie ma pracy, albo jest za 300zł !!! i mamusia jej ślepo wierzy. A tak się złożyło, że jak jechałam na zakupy z ich mamą, to w aucie leżała jej cv i jest beznadziejna. Zdjęcie na cv z imprezy z odblaskami na okularach, zero opisu zadań wykonywanych na poprzednich stanowiskach - generalnie porażka.
No i jak już z sali poszli wszyscy "zewnętrzni" goście i zostali tylko ci, którzy i tak spali u nich w domu, to przenieśliśmy imprezę do domu, żebyśmy i ja i Aneczka (ich mama) mogły się też napić, bo tak robiłyśmy za kierowców.
No i na imprezce jakoś tak wyszła rozmowa o pracy i powiedziałam jej o tej cv, że może niech ją inaczej napisze, a najlepiej niech pogada z Wojtkiem (mąż chrzestnej Aimee), bo on ostatnio zmieniał pracę trzeci raz

Emil też jej powiedział, że nie może oczekiwać, że dostanie od razu pracę za 2000, ale że zacznie od jakiś tam mniejszych sum. Basia dodała, że ona pierwszą pracę miała za 750zł, a za pokój musiała zapłacić 500zł.
No i podsunęliśmy jej pomysł, żeby dała ogłoszenie do gazety, że wypełnia PITy, bo jest pełno takich osób jak ja, czy mój tata, które tego nie potrafią i zlecają takie rzeczy innym. Oczywiście ona zaczęla płakać, że się boi, bo co jak zrobi jakiś błąd i wszyscy jej tłumaczyli, że każdy popełnia błędy i że inaczej nie nabierze praktyki i niczego się nie nauczy, no i że każdy błąd da się odkręcić.
Ta oczywiście się poryczała i poszła na fajkę, gdzie mój tata powiedział jej dokładnie to samo co my.
No i się zaczęło. Gwiazda walnęła focha i przestała się odzywać
Chrzciny były w sobotę, w niedzielę "poprawiny|", na których zachowywała się jak gwiazda i wkur....ła mnie strasznie, ale to olałam zwalając na jej "gwiazdeczkowość"
W poniedziałek mój tata i chrzestny pojechali do Szczecina, a ja i Aneczka pojechałyśmy posprzątać salę. Szwagierka przez pół dnia wydzwaniała do znajomych i zapraszała ich na imprezę, na którą mieliśmy iść razem w sobotę, po czym wieczorem powiedziała nam, że "jest problem z biletami na imprezę".
Wiecie co, mam w d... wiejską potańcówkę, ale uważam za mega chamówę fakt, że najpierw mieliśmy iść razem, a później ta nam takie teksty wali...
We wtorek faceci coś tam robili i ich nie było i Aneczka z Aśką sprzątały chatę, a ja nasz pokój. Ta kretynka dalej się do mnie nie odzywała, chociaż rano zwróciłam jej uwagę, że wypadałoby chyba chociaż dzień dobry powiedzieć, na co dostałam odpowiedź, że mam jej nie pouczać, bo ona jest u siebie.
No więc sprzątałyśmy i co wchodziłam do kuchni a one tam były, to milkły nagle, a jak zrobiły sobie przerwę na kawę, to mi ikt nic nie zaproponował - wyobrażacie sobie jak się czułam?? W obcym domu traktowana jak intruz??
W środę pojechaliśmy do Szczecina i wdług pierwszego planu mieliśmy wrócić w piątek na Walentynki, ale atmosfera u Emila w domu nas zniechęciła i zostaliśmy w Szczecinie do poniedziałku wieczora.
Emil dzwonił do swojej mamy i powiedział, że albo ona pogada z córeczką i obiecają nam, że będzie normalnie, albo zostajemy w Szczecinie do soboty, przyjedziemy się tylko spakować i wrócimy do Dublina w niedzielę. Ta najpierw się poryczała, a później zadzwoniła i obiecała, że będzie normalnie...
Nie było!!
Nasłuchałam się, że nie jestem u siebie i że jestem dla Aśki nikim, bo "nawet nie jestem jej bratową" Wkur...ła mnie mocno tym tekstem i powiedziałam jej, że jestem matką jej córki chrzestnej i jej bratanicy i ogólnie kłótnia była na poziomie szkoły podstawowej, że jestem mało inteligentna, że mam spadać z JEJ domu i takie tam.
Powiem Wam, że jak wcześniej miałam szacunek dla ich matki, tak już nie mam, bo gdyby moje dziecko mówiło takie rzeczy do gościa w moim domu i do mojej przyszłej synowej, to strzeliła bym ją w gębę i kazała się opanować, a ona nie powiedziała ani słowa. Na co jej również zwróciłam uwagę.
Owszem ja też miałam spięcia z Emila bratem jak tu był, ale NIGDY nie było takiej sytuacji, że na drugi dzień się do niego nie odzywałam, czy nie zaproponowałam kawy jak robiłam sobie, bo jaki by nie był i jak bardzo by mnie nie wkurzał, to był gościem w moim domu i moim zadaniem było, żeby czuł się możliwie jak najlepiej.
A Aśka robiła mi na złość na każdym kroku - komentowała każde moje słowo (Emil ją złapał na tym kilkukrotnie), wrzucała wszystkie rzeczy do nas do pokoju, żeby było jeszcze ciaśniej, a na koniec wygrała, bo dostała od nas trzy sukienki i rzuciła te sukienki na ziemię w naszym pokoju. Nie ważne, że jedną z nich miała na "poprawinach".
Generalnie szkoda słów - powiem Wam, że takiej wieśniary chyba nigdy nie poznałam w cały moim życiu - i nie chodzi mi tu o miejsce urodzenia, ale o kulturę osobistą, a raczej jej zupełny brak.
No i zapowiedziałam Emilowi, że moja noga tam nie postanie. Oczywiście jeśli on chce, to może tam jeździć i nawet zabierać dziewczynki, ale ja się czuję obrażona, że gówniara na każdym kroku mi jechała, a pani domu nie zrobiła nic. Mi by było wstyd, gdybym tak zachowała się w stosunku do gościa w moim domu.
Emil też ma już dość, bo nie zrobiliśmy nic złego, a zostaliśmy potraktowani zwyczajnie po chamsku.
A najbardziej mi się podobało, bo w sobotę przed naszym wyjazdem, na naszej imprezie pożegnalnej - jeden z wujków, który nie był przy naszej wcześniejszej rozmowie - powiedział jej dokładnie to samo co my. Na niego też się obrazi??
I wiecie co mnie jeszcze wkurza, że gówniara siedzi w domu na d..., nic nie robi, matka i babka dają jej kasę i jeszcze okradają młodego. Młody ma 17 lat, uczy się i wiadomo, że nie ma dużo kasy, ale jest mega oszczędny i dużo kasy już sobie odłożył, ale nie daj Boże nie zdąży wpłacić na konto tego co ma, to mamusia mu zaraz podbierze, żeby dać córeczce!!! Żeby ta poszła na kolejną imprezkę i kupiła sobie kolejną parę butów i kolejną sukienkę.
Na naszej pożegnalnej imprezie przebierała się 5 razy w trakcie - żenada!!
Generalnie szkoda słów i pozostał ogromny niesmak.