Ja nie wiem czy jestem jakaś inna, że na 7 miesięcy przed mam już dziwne sny. Pierwszy z nich opisałam w wątku zniecierpliwionych 2007, ten który miałam dzisiejszej nocy przebija następny o 100 razy i nie chce nawet myśleć jakie będą następne...
Więc w odróżnieniu od ostatniego snu, dziś śniło mi się wesele, i napewno nie było to wesele w moim domu weselnym, tylko nie wiem gdzie... Zaczęło się tak...
Wchodzimy na salę, robię wielkie oczy, bo sama sala wygląda poprostu nijak, białe ściany, żadnych ozdób, kwiatów, jakaś wstrętnie zabrudzona podłoga, a wkoło pełno gości, z których 75% nie znałam. Zespół przyjechał bez jednego wokalisty i to już mnie też zdenerwowało. Zaczęliśmy tańczyć pierwszy taniec, zamiast wybranej piosenki oni zagrali "Chłopa z mazur" tą piosenkę disco polo

doba potem jedzonko itp. potem wszyscy byli tak pijani, ze sie z nikim gadac nie dało, nie wiem czemu mój tata przebrał się w dres (!!!!) a Irek po jakimś czasie miał na sobie zamiast garnituru, jakieś sprtowe polo

i powiedział, że na oczepiny sie przebierze. Kiedy dochodziła północ zespół zaczął się zwijać z niewiadomego powodu, a mi kompletnie rozwalily sie włosy. Oczepin nie było, siedzieliśmy zamiast w muzyce to w gwarze rozmów, Irek sie nie przebrał, ja próbowałam uratować fryzurę, a jak wróciłam na salę to połowy ludzi już nie było..........
Fatalny ten sen poprostu...Ehhh mam nadzieję, ze mi domu weselnego nie przemaluja na biało
