A ja tylko ostatnio sie zastanawia jak to jest, że jak sie chce "bombelka" to jest straaasznie cięzko, a jak ktos nie chce i robi wiele, żeby "nie wpaść" to nagle przychodzi z "nowinami. Już 5 osób naokoło mnie, sa podłamane tym, że juz niedługo powiększy im sie ( niekoniecznie jeszcze ) rodzina. To boli, pomimo, że naprwde sie cieszę, bo dzieci to błogosławieństwo, a nie przekleństwo, ale przyszli rodzice niekoniecznie cieszą sie tym faktem.