Laski poradźcie bo ja już wymiękam z Młodym.
Menu mojego syna wygląda nastepująco:
ok. 00:00 - mleko 150-180, \
ok. 5 150 ml - czasami polowa z tego.
ok. 10:00 Kasza ze 150 ml (czesto nie zje calej i jest raczej rzadka niż gęsta)
ok. 14:00 kilka łyżek, a jak ma lepszy dzien ze 50 ml obiadku typu: marchewka, ziemniak, dynia itp. Lub owoce też w podobnych ilosciach
ok. 17:30 - kasza tak jak o 10.
Pomiedzy próbowalam wciskac kasze, deserki itp. Nie ma mowy, zeby zjadl.
Moim zdaniem On za mało je....prawie cały dzien na głodzie.
Nie przechodzi kaszka w mleku z utli, niekapka itp.
Jak daje obiadki, deserki - zamyka dzioba i nie chce za diabła otworzyć. Trzeba sie gimnastykowac pol godziny zeby zjadl choć troche.
Daje jesc rękami - nic. Daje papki - nic, daje w całości - nic.
Mleka za dnia nie tknie z butli.
Dzis zaczal byc mega marudny, czulam, ze jest glody. Dalam kaszki - nic, dalam butle nic, w koncu maz wcisnał mu kaszki innego rodzaju ze 100 ml i anioł. Znaczy był głodny, a jeść nie chciał.
Ja wymiękam.