Wiesz Mariolka, moim zdaniem (jestem i psiarą i matką) problemem nie jest "groźna rasa", a potencjał danego psa. Ludzie sobie nie zdają sprawy z tego, że nawet łagodny pupil może być groźny dla dziecka. Same wiemy, co nasze dzieci potrafią zrobić... no sory, ale gdyby mój syn podszedł do najłagodniejszego na świecie "wilczura" i chwycił go za jajka, ścisną i przekręcił to nie wierzę, że ten by go nie chapnął! No nie ma bata... atak byłby jak najbardziej usprawiedliwiony, ale co z tego... dziecka nie da się w 100% upilnować, jego pomysły nie znają granic. Róźnica polega tylko na tym, że mały psiak gryząc co najwyżej skaleczy dziecko, a duży pies... ehh nawet nie chcę myśleć!
Na tej sytuacji która miała miejsce w naszym domu, wiem, że to może zdarzyć się u każdego. Bojka to bardzo łagodny psiak.. boi się nawet własnego cienia, ucieka przed niebezpieczeństwem i nigdy nie atakowała pierwsza. A jednak Nikodem ją zaskoczył, wyrwał ze snu... nie wiedziała gdzie jest i co się dzieje i po prostu go pacnęła. W buzię. Ślady zębów utrzymywały się przez kilka dni... choć akurat obyło się bez krwi. Wiem, że ugryzienie było dość mocne (widziałam) i gdyby ta sama sytuacja miała miejsce u moich rodziców z Brusem (Bokser) to pewnie nie obyłoby się bez szycia.... no masakra po prostu. Zwierzęta są kochane, widzę masę plusów z posiadania psa w domu i na pewno nigdy bym tego nie zmieniła, ale trzeba do tego podchodzić z głową, z ograniczonym zaufaniem, bo o tragedię na prawdę nie trudno!