kurcze,a mnie dziwi,dlaczego psycholog rozkłada ręce......to jest tylko pięciolatka i takie sprawy psycholog powinna rozwiązywać......a tylko Ty rozmawiałaś Monika z tą Panią????Czy Twoja córka też miała rozmowę sam na sam?

My mieliśmy duży problem w jednej kwestii z Alanem i najpierw sami poszliśmy na rozmowę do psychologa,a jak by nam się nie udało ,miał iść sam Alan.....po długiej i ciężkiej walce udało nam się zwalczyć problem....który był w główce. Myślę,że w przypadku leków ta niechęć też siedzi gdzieś w głowie....
Trudno tak doradzić , bo mówisz,że próbowałaś wszystkiego. My mieliśmy stworzyć książeczkę o problemie i ją wałkować z Alanem. U niego chodziło o kupę i zaciskanie.....Zrobiłam książkę- opowiadanie o MR. POOO...taka historyjka jak to ten pan się tam w brzuszku źle czuje ,bla,bla,bla,a potem jak spada do rury i do oceanu...... czytaliśmy całym ciałem- gestykulując, naśladując dźwięki.....teatrzyk kilka razy dziennie, do tego tablica motywacyjna ...trochę to trwało,ale finalnie odnieśliśmy sukces....czego i tobie życzę.....