Dlatego pediatra kazała próbować dawać herbatkę, bo może pić jej się chce.
Mnie uczyli w szkole rodzenia i w szpitalu, żeby nie dopajać niczym, sam cyc wystarczy - w letnie gorące dni dziecko może nawet co chwilę wołać cyca, właśnie po to, żeby się napić.
A ja poniosłam klęskę jeśli chodzi o karmienie... kilka razy już pisałam, jak to mieliśmy problem z przybieraniem, na polecenie pediatry zaczęłam dawać 1 butlę mm na noc, jednocześnie podając dwie piersi do karmienia (wcześniej dawałam jedną, tak mi w szpitalu mówili...) i budząc go w nocy na jedzenie. Zrezygnowałam nawet z kapturków. Mały ładnie przybrał. Dawałam modyfikowane na zmianę z butlą mojego na noc - przybierał na nich tak samo, łącznie prawie 600g w dwa tygodnie. Mm się skończyło i wróciliśmy co cyca na noc, czasem tylko dawałam moje ściągnięte. I znów zaczęła się tendencja spadkowa, pierwszy tydzień na samym moim 180g, drugi tydzień 90g...
Wkurzyłam się i znów zaczęłam dawać mm na noc, na zmianę z butlą mojego...
I chyba widzę o co chodzi, mój synek jest wielkim leniem, ciągnie tyle, żeby zaspokoić pierwszy głód, na dodatek bardzo dużo śpi. Wydaje mi się też, że woli jedną pierś bardziej od drugiej. Z lewej pije szybko przez krótką chwilę,po czym przestaje, wierci się i ciągnie brodawkę. Ja naciskam, mleko tryska, więc jest, znów mu podaję, a on sobie cycka, bez połykania. To zmieniam pierś i prawą opróżnia zawsze do końca...

Z piersi nie zrezygnuję, ale chyba nie mam innego wyjścia jak podawać tą 1 mm na noc. Mojego z butli co dzień nie daję, bo czasem jak jestem w pracy, to mąż mu daje, a nie będę z laktatorem non stop siedzieć.
Mam jednak pytanie, czy to już jest karmienie mieszane, czy mimo wszystko bardziej piersią... Bo nie wiem jak z rozszerzaniem diety, chyba dalej trzymać się tego, że dopiero po 6 miesiącu
