dziewczyny, pomocy

mam problem z moją małą, codziennie wieczorem zanim zaśnie urządza nam taki koncert, że niedługo mnie chyba wywiozą do wariatkowa... nie wiemy o co może chodzić, najedzona, pielucha sucha, kolki wykluczyliśmy, bo po 1. kiedy je miała płacz był inny, poza tym dostaje sam simplex od kilku dni a po 2. od czasu do czasu uspokaja się (dziś zabraliśmy ją na wieczorny spacer w nadziei, że uśnie, ale nic z tego, na spacerze była cicho więc zostawiliśmy ją jeszcze na powietrzum ale po 10 min znowu się zaczęło). brzmi to raczej jakby była przemęczona i nie mogła zasnąć albo jakby ją coś zdenerwowało, ale nie wiem co, przecież każdy dzień wygląda podobnie, rano pobudka, ma dobry humor, potem drzemka na spacerze do ok 15-17 (oczywiście z przerwami na jedzenie) a potem koło 18, 19 zaczyna się jazda. próbowaliśmy już kąpieli, spaceru, bujania w wózku, suszarki (pomaga tylko doraźnie), smoczka uspokajacza, otulenia kocem i pieluszki przy buzi, bo wiemy, że to lubi, ale też nie wiele to daje. potrafi tak marudzić do 22, 23, czasem dłużej, aż w końcu przychodzi kolejna pora karmienia i albo potem zasypia albo nie... już nie mamy pomysłów, masakra. dodam, że gości nie mamy wielu, tv ani muzyka nie leci na całą parę, więc nie wiem czy coś ją może tak stresować. w ciągu dnia trochę noszę ją w chuście, bo wydawało mi się, że po prostu potrzebuje bliskości, ale wieczorami nawet przytulanie nie pomaga. macie może jakieś pomysły?
