Przy córce nie było w szpitalu szczepionki i szczepili ją następnym razem w przychodni, czyli chyba po 3 tygodniach

w każdym razie powinna być druga dawka, a ona dostała pierwszą.
Synuś już był sczepiony tuż po urodzeniu, nie miałam żadnego ale.
Generalnie do obowiązkowych w ogóle nie mam ale, przy czym zwróćcie uwagę na jedną rzecz (na to jestem cholernie uczulona, ale o tym dalej). Jak idziecie na szczepienie, czy to z niemowlakiem, czy ze starszym dzieckiem, zadbajcie o 100% pewność, że jest ABSOLUTNIE ZDROWE. Bo zaszkodzić szczepionka może, ale w przypadku, gdy odporność dziecka jest obniżona przez jakąkolwiek infekcję, nawet podziębienie.
Na działce mam sąsiada. Tj sąsiadów, koło 70., oboje nauczyciele, mają 1 syna. Syn ma ok. 35-36 lat, nie pamiętam dokładnie. Intelektualnie- gimnazjalista. Wygląd? NIe pytajcie. Ręce i nogi wykręcone, z trudem się porusza....frajdą dla niego jest grabienie liści, przy czym jedną ręką chwyta grabie prawie normalnie, drugą- wierzchem dłoni przez to wykręcenie... Jak mówi? Tragicznie. Coś mamrocze, czasem cieżko go zrozumieć. Matka ubolewa, że jak umrze, ktoś będzie musiał go umieścić w DPS, bo jest niesamodzielny. Kiedyś doszło do rozmowy skąd to.
Miał 5 lat i był czas na szczepienie na Heinego-Medina. Był LEKKO przeziębiony, matka nawet za bardzo się nie przejęła, zapytała pielęgniarkę, czy nic się nie będzie działo, uzyskała zapewnienie, że nie. Tylko, że to właśnie dzięki temu jest kaleką.... Tak, tak, potwierdzone przez lekarzy, nie wymysł tej matki. Leczenie? Żadne. Ma żyć i sobie radzić. Straszne? Straszne. Zawsze jak go widzę, ciarki przechodzą mi po plecach.
Szczepionki obowiązkowe są ok, o ile dziecko jest ABSOLUTNIE zdrowe.
Pneumo, menigo, rota skreślam bez zawahań, zbyt dużo się nasłuchałam i zbyt wiele widziałam. Żal tych dzieciaczków.
Tyle w temacie z mojej strony. Każdy sam jest odpowiedzialny za swoje decyzje i swoje dzieciaczki. Jednym się uda, innym nie.