Wysłanie dziecka do żłobka jest dla każdego rodzica decyzją traumatyczną. Nie wysyła się dla własnej przyjemności. Moja córka poszła do żłobka jak miała 8 miesięcy. Długo szukałam placówki, czytałam opinie, pytałam rodziców a jak już wybrałam, to i tak miałam wątpliwośći. Najważniejsze, to nie pokazywać dziecku swojego niepokoju i nie płakać przy oddawaniu. Ja oddawałam uśmiechnięta, drzwi sią zamykały i zaczynałam ryczeć. W końcu zaprowadzanie do żłobka zwaliłam na męża. Ponieważ moja córka nie mówiła, to obserwowałam ją uważnie. Przed pójściem do żłobka była radosnym dzieckiem i potem nic się nie zmieniło na szczęście. Nadal była uśmiechnieta, nie miała stanów lękowych ani napadów płaczu, do grupy szła chętnie i z uśmiechem na buzi.
Ale faktem jest, że trzeba niestety nastawić się na choroby, bo to, że będzie chorować masz jak w banku. Michasia chodziła do żłobka przy ul. Niedziałkowskiego.