u nas sugerowali (nawet prosili) aby odbierać dzieci po obiedzie, czyli ok 14.30, aby od razu z leżakowaniem ze wszystkim wystartować, aby później nie było kolejnego stresu.
Nikodem dziarsko poszedł, nawet nie zdążył się pożegnać... szedł ze swoją podwórkową ekipą (6-osobową) więc ja się bardziej boję o Panią niż o niego

Kajtuś z kolei bardzo przeżywał rano rozstanie z bratem. Jak się zorientował, że on sam z tatą idzie do klubiku to się strasznie rozpłakał...
Nikodem go przytulił i mówi?
-Chciałbyś ze mną iść do dużego przedszkola? chciałbyś
Kajtuś żałośnie
-taaaaaaaaaaaaaa
N:
-ale nie możesz, wiesz?
K. jeszcze głośniej płacze
N:
- takie jest życie, wiesz braciszku? wszystko będzie dobrze, zobaczysz...
Ja miałam świeczki w oczach normalnie...