Witajcie kochane

Wczoraj byliśmy na całodniowej sesji foto, więc nie miałam jak Was odwiedzić- od rana przygotowania do wyjazdu, na 12 byliśmy umówieni z fotografem a wróciliśmy do domu o 23.30

Jestem wykończona, wygimnastykowana (Rafał to jednak troszkę sadysta

) ale myślę że efekty będą takie, jakie chcemy

Już się nie mogę doczekać zdjęć od niego

Co by ułatwić sobie tworzenie relacji to dam wam linka do strony, gdzie zamieszczone są wszystkie zdjęcia, jakie posiadamy póki co. Będziemy stronę aktualizować w miarę, jak będziemy otrzymywać zdjęcia od kolejnych znajomych

Oto adres strony (wpiszcie tak jak ja):
14sierpnia2009.pl
A było to tak:
13 sierpnia- czwartek:
Cały dzień krążyliśmy po mieście: kupowaliśmy owoce, zawieźliśmy owoce i alkohol na salę, wraz z winietkami i planem stołów. Zrobiliśmy podziękowanie dla rodziców (osobiście napisany tekst wydrukowaliśmy na ozdobnym papierze i wsadziliśmy do ozdobnej tubki), odebraliśmy kwiaty do ozdobienia tortu i zawieźliśmy wraz ze wstążką do cukierni, gdzie też wszystko opłaciliśmy. Niby na iście było tego niewiele, ale załatwienie wszystkiego zajęło nam ładnych parę godzin.
Na 16 pojechałam do fryzjera na mycie włosków i potraktowanie ich odpowiednimi kosmetykami, co by dnia następnego nie były niesforne a potem do rodziców moich, bo na 18 msza była. Byłam wykończona co prawda, ale widziałam, że babci się spodobało, że przyszłam. Po mszy zabrałam siostrę i jej męża i pojechaliśmy do naszego mieszkanka

Siostra pomogła mi spakować niezbędnik (który potem okazał się niezbędny- użyłam wszystkiego co miałam!), piliśmy piwko-ja wytrąbiłam Karmi

i jedliśmy orzeszki i gadaliśmy, bardzo przyjemnie było, ale nie wiadomo kiedy zrobiła się 23 i czas najwyższy był kłaść się spać

Noc przespałam jak aniołek, śniły mi się przyjemne rzeczy, żadnych koszmarów i głupot przedślubnych, nawet na siku nie wstawałam
14 sierpnia- piątek:
Obudziłam się o 7.50 i poszłam zrobić śniadanie dla nas

Mozzarella z pomidorkiem była, a jako że nie mam w zwyczaju robić śniadań dla nas (no ale ten dzień był wyjątkowy) to K jak zszedł był w ciężkim szoku

To takie 5- rocznicowe śniadanko było, inaczej bym jak zwykle nic nie zrobiła

Na luzie zjedliśmy, pogadaliśmy, normalnie byliśmy jak na haju

Zero stresu i mnóstwo radości, czułości i szczęścia

Ja potem poszłam pod prysznic i pojechałam na 10 do fryzjera.
Na fotelu jeszcze mama K siedziała i nie wyglądała na zadowoloną z fryzury- miała na głowie takie loczki że jak baranek wyglądała

No ale potem jakoś głową potrząsnęła i się trochę rozprostowały

Przyszedł fotograf, ja zasiadłam na fotelu, fryzjerka p. Kasia wzięła się do roboty. Półprodukt mojej fryzury skwitowano, że niczym Amy Winehouse (czy jak to tam się pisze i kimkolwiek ta pani jest). Dla mnie to po prostu wyglądało, jakby mnie poraził prąd a efekt spryskano milionami tubek lakieru do włosów

No ale jakkolwiek by nie było, o 11 wyszłam od fryzjerki uczesana bardzo ładnie i, jak się potem okazało, trwale, niemalże pancernie

Pojechałam do domu na makijaż, Rafał fotograf podążał za mną. Pod kwiaciarnią zobaczyłam, że nasze auto już wystrojone właśnie rusza, no to wpuściłam je przed siebie i po przyjeździe pod dom mogłam już podziwiać efekty pracy kwiaciarki- były zniewalające jak dla mnie (zdjęcia macie na stronce którą podałam wyżej). No ale trzeba było się umalować jeszcze- moja siostra jeszcze siedziała pod łapkami kosmetyczki, no to ja wskoczyłam na chwilkę do Was na forum

W końcu przyszła pora na mnie. Dziwnie isę czułam, jak z 2 stron robili mi zdjęcia (Rafał z jednej siostra z drugiej), kosmetyczka uwijała się nade mną a w tle K pytał czy coś mi nie podać
Po makijażu poszliśmy się ubrać- K nie chciał wyjsć z sypialni, bo stweirdził, ze nie zostawi mnie w samej bieliźnie w towarzystwie Rafała

Zebrało mu się na zazdrość, hehe. No ale w końcu udało mi się go wyprosić, na odchodne burknął, że z własnej sypialni jeszcze go nikt nie wypraszał i wcale mu się to nie podoba

Rafał pstrykał zdjęcia, a siostra mnie ubierała, bo sama w życiu bym w tą kiecę nie wskoczyła tak, żeby fryzury nie uszkodzić i makijażu

Ja już byłam gotowa, chcę schodzić a K- siedzi w dresie na dole i myje zęby

Jakby zapomniał, że za 10 minut mamy wyjść...No to nie wytryzmałam i nawrzeszczałam na niego, że co to ma być że ja wcześniej do wyjścia gotowa niż facet i że jak on ma mnie teraz powitać na dole ze szczoteczką w buzi... Z całego dnia ten moment wspominam najmniej miło

Chociaż w sumie po 5 minutach od tego zdarzenia już się z niego śmiałam- chyba nikt jeszcze nie miał tak, żeby pannę młodą pan młody witał w dresie i to myjąc zęby

Nadszedł czas wyjazdu z domu

Dokończę później, bo teraz to już mnie paluchy bolą

A w dodatku w domu ciągle panuje poślubny bałagan, który chciałabym w końcu ogarnąć

Ale mega tasiemiec... Przepraszam....
