Cześć laski

Jak mi tego posta "zje" to się nieźle wkurzę... No ale nic to, ponawiam próbę i piszę chyba 3 posta w ciągu ostatnich 2 dni, które niestety sięw mojej relacji z niewiadomych przyczyn nie pojawiły...
Dziś dla odmiany jestem koszmarnie zmęczona- 3 dni latania i intensywnego krzątania się po domu zrobiły swoje i dziś lenię się przy biurku i robię rozpiskę, co spakować do awaryjnej torby do szpitala, spisuję plan porody itp itd. Wkurzam się, bo nie lubię takiej roboty. W dodatku w temacie "torba do szpitala" jestem jeszcze bardziej zagubiona niż w temacie "wyprawka dla dziecka"

W skrócie do polskich szpitali trzeba wziąć wszystko dla siebie- irytujące to, bo składki jakie się na zus oddaje są takie, że powinnam mieć salę z prywatnym masażystą i prywatną pielęgniarką, a tu nawet podkłady poporodowe trzeba brać, bo dają jedną paczkę i tyle. Dobrze że chociaż ubranka dla dzidzi dają, ale co mi po nich, jak pampersy to juz swoje trzeba mieć? Ta torba do szpitala bedzie chyba większa niż na 2 tygodniowy pobyt wakacyjny, gdy zabieramy cały sprzęt do nurkowania (a to są wtedy 2 gigantyczne torby po 30 kg każda)! Kurde, jakbym na księżyc wyjeżdżała na 100 lat, a nie na ewentualnie 3 dni do szpitala

Wkurza mnie też dziś moja ginka, bo nie odbiera telefonów, a ja zaczęłam mieć różowawe (bardzo lekko różowawe) upławy. W dodatku dziwnym trafem pojawiają sie one po dawce leku przeciwgrzybiczego, który mam sobie wkładać co 5-7 dni (z powodu tego krążka co mam) profilaktycznie. Dobrze, że mam tą swoją położną, to do niej zadzwoniłam i mnie bardzo uspokoiła, bo ja już do szpitala chciałam jechać z wizją odklejającego się łożyska

Powiedziała, że pewnie szyjka się chce rozwierać a nie może z powodu krążka i możliwe, że trochę spuchła i delikatnie krwawi i że mam po prostu do lekarza na wizytę iść. Tylko jak tu iść do lekarza wcześniej, jak ten nie odbiera telefonów

Jak się nie dodzwonię, to dziś na usg spytam lekarza.
Pokój dla Maxa wstępnie urządzony. Meble stoją na swoich miejscach, trzeba przymocować półki do ścian i poukładać rzeczy w meblach. No i powiesić zasłonki, ale te będą dopiero w sobotę

Jak wszystko zrobię to się pochwalę

Ściany są zielone, ale nie takie jak chciałam. No trudno, przyzwyczaję się. W sumie to gdybym miała powiedzieć, dlaczego ten kolor mi się nie podoba to nie byłabym w stanie odpowiedzieć

No i ciągle mamy problem z wózkiem. Wiemy, że Mutsy, ale czy stelaż 4rider czy slider. A trzeba już zamawiać, bo foteliki systemowe mogą nie być dostępne i wtedy czeka się nawet 1,5 miesiąca na realizację zamówienia. Czyli na styk z terminem porodu się robi wszystko. Yhhhh.
Na dodatek mój komputer zaczyna odmawiać posłuszeństwa i stroi fochy

zabawex, zdjęcia od Rafała mamy mieć na koniec przyszłego tygodnia- czyli na styk z terminem z umowy.
Dziękuję, żę mnie odwiedzacie, mimo, że ja Was tak zaniedbałam

Buziaczki ogromne dla Was
